Sto lat dla Wojciecha Grzyba
Akademickie derby w Olsztynie dla AZS UWM Olsztyn. Gospodarze pokonali przed własną publicznością J. W. Construction OSRAM AZS Politechnikę Warszawską 3:0 (27:25, 33:31, 25:14). MVP spotkania został wybrany Grzegorz Szymański.
Mecz zamykający 11. Kolejkę PlusLigi rozpoczął się od gromkich sto lat i kwiatów podarowanych przez Klub Kibica AZS UWM Olsztyn dla Wojciecha Grzyba. Środkowy AZS UWM Olsztyn skończył dzisiaj 28 lat.
Pierwszy set to wynik zmieniający się jak w kalejdoskopie. Olsztyńscy akademicy prowadzili 3:1, by szybko doprowadzić do remisu po 6. Dzięki skutecznym kontrom podopieczni Mariusza Sordyla na drugiej przerwie technicznej prowadzili już 16:12. Po przerwie przewaga gospodarzy wciąż rosła. Warszawscy „Inżynierowie” dwoili się i troili, by chociaż trochę odrobić straty. Kiedy przy piłce setowej dla olsztynian (24:21) wszyscy sądzili, że to koniec emocji, właśnie wtedy warszawianie się przebudzili. Dwie mocne zagrywki zaprezentował Radosław Rybak. Goście doprowadzili do remisu po 25. Podopieczni Mariusza Sordyla przetrzymali jednak atak rywala i zakończyli set 27:25.
Początek drugiej partii, to prowadzenie Politechniki. Na pierwszej przerwie technicznej zawodnicy trenera Kowalczyka prowadzili 8:5. Jednak po przerwie gospodarze dobrą grą w obronie i na kontrach odrobili straty i doprowadzili do remisu po 9. Wyrównana walka toczyła się do decydującej fazy seta. AZS UWM dzięki szczelnym blokom i mocnym serwisom Olliego Kunnari wyszli na prowadzenie 23:20. Właśnie wtedy olsztynianie nie potrafili skończyć kilku akcji, a goście bezlitośnie wykorzystywali każdą pomyłkę olsztyńskich akademików. Konsekwencją tego był remis po 24. Nerwowa gra i emocje na trybunach hali Urania trwały jeszcze długo. Żadna z drużyn nie potrafiła przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Dopiero przy stanie 31:31 Grzegorz Szymański mocno zaatakował, a następnie razem z Pawłem Zagumnym zablokował Rafała Buszka i po wielkich emocjach AZS UWM wygrał drugiego seta 33:31.
Przegrane na przewagi w dwóch pierwszych partiach spowodowały podcięcie skrzydeł warszawskim „Inżynierom”. Drużyna z Olsztyna natomiast grała jak natchniona. Mocne serwisy, skuteczne bloki i wyśmienite obrony spowodowały, że podopieczni Mariusza Sordyla szybko wyszli na prowadzenie 8:3. Przewaga wciąż rosła, gdyż goście nie potrafili poradzić sobie z przyjęciem zagrywki i popełniali najprostsze błędy. Akademicy spokojnie doprowadzili do końca partii 25:14.
Tomasz Kowalczyk po meczu cieszył się z wyniku, jednak martwił go jeden fakt. Pod koniec, nerwowego, drugiego seta, z sektora zajmowanego przez kibiców warszawskiej Politechniki, poleciał w jego stronę jakiś przedmiot.
- Nie wiem czy był to przypadek, czy rzucił to ktoś celowo we mnie. Całe szczęście, że nic się nie stało, bo mały, twardy przedmiot mógł zrobić krzywdę - mówił Tomasz Kowalczyk. Cieszę się, że wygraliśmy z taką przewagą. Pierwsze dwa sety, to była ciężka walka z wyrywaniem każdego punktu. Politechnika jest groźniejsza na wyjazdach, niżeli u siebie. Zaryzykowali bardzo mocną zagrywką i tym sprawiali nam kłopoty. Cieszę się, że zostały u nas trzy punkty.
Trener J. W. Construction OSRAM AZS Politechniki Warszawskiej uznał wyższość rywala i racjonalnie ocenił grę swojej drużyny.
- Olsztyn był dziś zespołem lepszym w każdym elemencie gry. Myślę, że tylko nasze zrywy pod koniec pierwszego i drugiego seta spowodowały, że mecz był wyrównany. Ze swojej strony na wytłumaczenie mogę powiedzieć tylko tyle, że przerwa jaką zaaplikowałem moim zawodnikom była dłuższa z premedytacją. Widziałem, że siatkarze byli już zmęczeni i troszeczkę wypaleni. W całym meczu popełniliśmy zbyt dużo własnych błędów i myślę, że to była przyczyna naszej porażki – powiedział Krzysztof Kowalczyk.