Stres maturalny i stres sportowy w SMS Spała
We wtorek o godzinie 9.00 aż 443 tysiące maturzystów rozpoczęło pisać swój egzamin dojrzałości, a wśród nich są także uczniowie spalskiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Wojciech Ferens, Miłosz Hebda oraz Adrian Buchowski zachowują optymizm przed maturą i wierzą, że uda im się dobrze zdać ten egzamin.
Najmniej czasu na naukę z trójki Ferens, Hebda, Buchowski, miał ten pierwszy. Wojtek jeszcze kilka dni temu walczył o mistrzostwo Polski juniorów. Ku jego uciesze zrobił to na tyle doskonale, że na jego szyi zawisł złoty medal. Na pewno teraz będzie chciał iść za ciosem i dobrze zdać kolejny test. Chociaż przyznał, że sama myśl pisania matury nie bardzo go ekscytuje. - To jest temat, który teraz po finale mistrzostw Polski juniorów będzie mnie najbardziej martwił. Starałem się jak najlepiej przykładać do nauki w wolnym czasie pomiędzy meczami. Mam nadzieję, że to co wiem wystarczy na zdanie tego egzaminu na dobrym poziomie. Musze być dobrej myśli. Wydaje mi się, że nie powinno być źle - tłumaczył Wojciech Ferens.
W nieco lepszej sytuacji, byli zawodnicy, którzy na finał do Piły nie przyjechali, bo dzięki temu mogli nadrobić ewentualne zaległości. - Na szczęście ostatnie dni przed maturą mogłem bez przeszkód poświęcić nauce. Posiedziałem ten tydzień w domu i miałem okazję, aby się spokojnie pouczyć. Chłopaki, którzy pojechali na finały musieli grać i być cały czas skoncentrowani dlatego na pewno było im trudno się uczyć - komentował Miłosz Hebda.
- W Spale zameldowaliśmy się dzień przed matura - w poniedziałek. Wcześniej spędziliśmy ponad tydzień w domu, a po przyjeździe mieliśmy ostatnią szansę, aby coś sobie jeszcze powtórzyć. We wtorek o 9 zaczynamy już pisać egzamin z języka polskiego - dodał siatkarz Skry Bełchatów.
Spalscy uczniowie tak jak wszyscy maturzyści w Polsce maturalne zmagania rozpoczną od języka polskiego. Jak zgodnie twierdzą, że obojętnie jaki temat w wypracowaniu by się nie pojawił, to będą starali się podjąć walkę i wyjść z tego pojedynku zwycięsko. - Chciałbym w arkuszu znaleźć "Lalkę" Bolesława Prusa, bo wydaje mi się, że z niej jestem dobrze przygotowany. Nie chciałbym dostać "Chłopów", ale w ostateczności myślę, że i z nimi sobie poradzę - rzucił Buchowski. Natomiast Miłosz Hebda nie ma sprecyzowanych oczekiwań. - Nie wiem, powiem szczerze, że nie zastanawiałem się nawet nad tym, będzie co będzie. Mam nadzieje, że podejdzie mi jakiś temat, ale obojętnie co dadzą to i tak spróbuje napisać.
Po wtorkowych bojach językowych przyjdzie w kolejnym dniu przyjdzie czas na rozprawienie się z królowa nauk. Z tą która według Arystotelesa jest miarą wszystkiego - matematyką. Ten przedmiot jest pierwszy raz w tym roku obowiązkowy i nie wszyscy są tym zachwyceni. - Niestety z tego powodu jestem bardzo, bardzo niezadowolony, ale nic dali nam matematykę, to trzeba będzie się i z nią zmierzyć - zapowiadał Miłosz. Adrian podchodził do tego bardziej optymistycznie - Mam nadzieję, że matematyka mnie nie zaskoczy, bo czuję się dobrze przygotowany. Mieliśmy bardzo dużo lekcji i powinno być dobrze.
Wszyscy zgodnie twierdzą, że stres maturalny jest inny niż ten typowo sportowy. - Matura to zupełnie coś innego, bo uczyliśmy się tyle czasu po to, żeby ją teraz dobrze zdać. Generalnie, to nie mam, żadnego większego stresu, ale na pewno jakiś dreszczyk przed tym egzaminem się pojawia - komentował Hebda. - Mam nadzieje, że to doświadczenie z boiskowych bojów nam pomorze. Poradzimy sobie i z tym stresem - dodał Buchowski.
Sportowcy jak to sportowcy, często są w rozjazdach i cały czas walczą o coś i trudno im znaleźć czas na naukę. Jednak starają się jak mogą. - Niestety czasu mamy bardzo mało, ale trzeba sobie jakoś radzić, bo wiedzieliśmy na co się zdecydowaliśmy. W tych ostatnich miesiącach przed maturą, to każdą wolną chwilę musieliśmy poświęcać na naukę. Nie było ich zbyt wiele, ale gdzieś tam się zawsze coś znalazło pomiędzy treningami. Jasne jest, że sport sportem, ale uczyć się też trzeba - zakończył Adrian Buchowski.