Sukcesy jeszcze przyjdą
Bez gwiazd, bez nazwisk, dość długo bez wyników. Grudzień przyniósł wreszcie sukcesy. Tuż przed świąteczną przerwą krzywa osiągnięć Domexu Tytanu AZS-u Częstochowa znowu się załamała. Po meczu w Warszawie głowy gości zwisywały z pokorą i ze smutkiem. Za chwilę jednak znowu się podniosą. Bo ambicji i woli walki młodym częstochowianom odmówić nie można.
Wika, Woicki, Szczerbaniuk, Gierczyński, Eatherton, Billings i Gacek. Siódemka która zdobywała dla Częstochowy wicemistrzostwo kraju i Puchar Polski. To już historia. W Częstochowie żadnego z nich nie ma. I o podobnych sukcesach nie ma mowy. Po 10. kolejkach PlusLigi zespół spod Jasnej Góry zajmuje 7. miejsce z trzynastoma punktami na koncie.– Nie mamy aż tak mocnego zespołu, żeby wygrywać wszystkie mecze. Ale mimo porażek, chłopaki zostawiają na boisku zdrowie, siły, serce – mówi trener drużyny, Radosław Panas. – Nikt się nie obraża jak nie gra. Każdy daje z siebie wszystko na treningach. To przynosi efekty.
Jakie? Do tej pory AZS wygrywał albo z trudem w pięciu setach, albo wcale. Dopiero ostatnie spotkania kończyły trzysetowe zwycięskie „spacerki”. Ale i partner do spacerów był odpowiedni. Jadar, Delectę czy CSKA Sofia w Lidze Mistrzów próżno szukać wśród potentatów.
– Nie zgodzę się, że to są słabsze zespoły. W ostatniej kolejce Radom pokonał u siebie AZS UWM Olsztyn, a Delecta w tie–breaku nie dała szans Jastrzębskiemu Węglowi. A i w Sofii chłopaki zostawili na parkiecie wiele sił w walce z Bułgarami – stwierdził trener Panas. Rzeczywiście niespodzianki na starcie rundy rewanżowej to dla niego niezła tarcza. Jeszcze tylko cięższy miecz by się przydał…
- AZS zawsze stawiał na młodych. Rzeczywiście w tym roku ławka zawodników młodego pokolenia jest bardzo długa. Ubytek siedmiu graczy jest bardzo znaczny. W podobnej sytuacji jest Warszawa, ale i oni się starają, też grają ambitnie. Jeśli nie ma się pieniędzy na gwiazdy, to trzeba postawić na młodych zawodników, którzy chcą się uczyć, robić postępy i mają w perspektywie rozwój. Mamy dużo mniejszy budżet niż czołowe zespoły. 1,5 czy 2 miliony nie daje nam wielu możliwości. W zeszłym sezonie przy takim samym stanie kasy zdobyliśmy wicemistrzostwo i PP. Po tych sukcesach nie było nas stać na tych chłopaków, którzy dostali lepsze oferty z innych klubów – dodał szkoleniowiec ekipy spod Jasnej Góry.
Nie „transferowa odwaga” czy rewolucyjna koncepcja budowania drużyny, a sytuacja zmusiły AZS do promowania siatkarskiego narybku. A na zgrywaniu zespołu klub nie oszczędza.
– Udział w Lidze Mistrzów to inwestycja w zawodników. Oni grając już w tym wieku na takim poziomie nabierają ogromnego doświadczenia. Mecze na wyjeździe z mocnym przeciwnikiem są warte połowę ligi! Choć może nie gramy jeszcze najlepiej i nie jesteśmy faworytami, ale mamy młodych, przyszłościowych zawodników i robimy to pod nich. – wyjaśnia dyrektor sportowy klubu, Ryszard Bosek.
Nauczą się, zdobędą doświadczenie i… pewnie wyfruną z rodzinnego gniazda, tak jak poprzednicy. – Chciałbym, żeby zespół pograł dłużej ze sobą. Ale los determinuje to, że bogatsze klubu potrząsną kasą, wykupią zawodników i zaczyna się wszystko od nowa. Nie chciałbym, żeby ktoś wypromował się w Częstochowie i skoczył od razu do innego klubu. Ale niestety tak się zdarza – taka jest kolej losu – przyznaje Radosław Panas.
Jednak aby klub spod Jasnej Góry stał się trampoliną w karierze młodych zawodników, muszą przyjść osiągnięcia. – Na sukces w minionym sezonie pracowaliśmy przez cztery lata. Na ten skład którym AZS dysponuje dziś – młodych, bardzo ambitnych chłopaków, u których wyraźnie widać wolę walki, wyniki są naprawdę dobre. Takie odbudowanie zespołu od podstaw przyda się Częstochowie – stwierdził w rozmowie obecny zawodnik PGE Skry Bełchatów – Piotr Gacek, który na szerokie siatkarskie wody wypłynął w Częstochowie.
Trener Panas jest podobnego zdania. – Musieliśmy gruntownie przemeblować drużynę. To, że chłopaki są chętni do pracy cieszy i daje motywację do jeszcze większego wysiłku – przyznaje.
A sami siatkarze nie są zmęczeni intensywnym graniem. - Mamy młody zespół i chcemy jak najwięcej grać – deklaruje rozgrywający Domexu, Fabian Drzyzga. Okazji na pewno będzie wiele. W styczniu częstochowianie mają do rozegrania osiem spotkań. A dni na świąteczne leniuchowania tylko dwa. Życzymy więc, aby były dobrze wykorzystanie – na beztroskie cieszenie się bliskimi. A na nowy rok – niegasnącego zapału i zdobycia jak najwięcej dowodów na to, że chcieć, to móc! Powrót do listy