Surowa lekcja w Bełchatowie
PGE Skra Bełchatów pokonała Pamapol Siatkarz Wieluń 3:0 (25:13, 25:22, 25:12). Stan rywalizacji play-off do trzech zwycięstw 2-0. MVP meczu został Mariusz Wlazły. Jak poinformował trener Jacek Nawrocki "Michał Bąkiewicz może nie zdążyć odbudować na Final Four Ligi Mistrzów."
PGE Skra Bełchatów na pierwszą rundę play-off plan miała prosty. Wygrać jak najszybciej i jak najmniejszym nakładem sił, tak aby móc się przygotowywać spokojnie do zbliżającego się Final Four Ligi Mistrzów. I na razie cel realizuje w stu procentach. Siatkarz dostał dziś prawdziwą lekcję siatkówki. MVP spotkania został rodowity wielunianin grający w Skrze - Mariusz Wlazły.
Po wczorajszym słabym występie Pamapol Siatkarz zapowiadał walkę w sobotnim pojedynku. Już jednak pierwszy set pokazał jak duża różnica dzieli oba zespoły. Skra grała swobodnie i cały czas powiększała swoją przewagę. Asem serwisowym Marcin Nowak zmniejszył prowadzenie gospodarzy do czterech punktów (11:7), ale później było już znacznie gorzej. Sześć punktów straconych w jednym ustawieniu i mistrzowie Polski prowadzili już różnicą dziesięciu oczek (17:7). Ostatecznie skończyło się aż dwunastoma punktami różnicy.
Zacięty był za to set numer dwa. Scenariusz powtarzał się kilka razy. Skra odjeżdżała rywalom, którzy gonili bełchatowian. Najpierw było 10:6, a po chwili tylko 13:12. Skra znów odjechała na 18:13, by kilka minut później prowadzić już tylko 19:18. Końcówka jednak wyraźnie na korzyść gospodarzy, a seta zakończył wracający po kontuzji Daniel Pliński. W secie trzecim walki już nie było. Siatkarz wyraźnie zrezygnowany odddał pole rywalom. Skra cały czas nabierała tempa, a na zagrywce szalał Michał Winiarski, który niemiłosiernie wykorzystywał słabe przyjęcie wielunian. Przy stanie 15:7 było już praktycznie wszystko rozstrzygnięte. Chwilę później było już 20:10, a seta skończyli sami wielunianie autowym atakiem Marcina Lubiejewskiego. Skrze do awansu do półfinału potrzeba jeszcze tylko jednego zwycięstwa.
Powiedzieli po meczu:
Marcin Kryś: Skra obnażyła wszystkie nasze słabości i była zespołem zdecydowanie lepszym. Ambicji nam nie brakowało, bo bardzo poważnie podeszliśmy do meczu, ale Skra pokazała jeszcze lepszą grę niż wczoraj. Liczymy na to, że będzie lepiej w środę w naszej hali, bo dzisiaj dostaliśmy surową lekcję pokory. Nikt nie chce przegrywać do 12 czy 13, zwłaszcza na własnym parkiecie, więc postaramy się powalczyć. A jak będzie zobaczymy. Później też będziemy mieli o co grać, bo za szóste miejsce mamy obiecane premie od prezesa.
Jakub Novotny: Chcieliśmy skończyć jak najszybciej z jak największą różnicą punktów i to nam się udało. Zagraliśmy bardzo dobrze we wszystkich elementach. Zdecydowała dzisiaj nasza dobra zagrywka. Mamy nadzieję, że ta rywalizacja skończy się w środę. To ma być przetarcie przed Final Four, ale nie tylko. Zależy nam przecież na jeszcze jednym celu - mistrzostwie Polski. Dzisiaj trener dał nam zagrać w różnych ustawieniach, grałem ja, Mariusz Wlazły, Maciek Dobrowolski i Miguel Falasca. Chodzi o to, żeby być na wszystko przygotowanym przed tymi najważniejszymi meczami w sezonie.
Damian Dacewicz: Było widać różnicę klasy między zespołami. Szkoda jedynie, że z naszej strony ciągle konsumujemy zwycięstwo z AZS Częstochowa i pozostanie w PlusLidze na przyszły sezon. Nie potrafimy zagrać tego co umiemy, bo stać nas na pewno na lepszą grę. Szukamy się na boisku, a jeśli gra się z takim rywalem jak Skra to wygląda to wówczas tak jak wczoraj i dzisiaj.
Jacek Nawrocki: Jestem bardzo zadowolony z tych dwóch spotkań. Dzisiaj mecz ustawiła nasza zagrywka. Teraz najważniejsze będzie przełożenie tego na spotkania, gdzie będzie presja. Odjeżdżaliśmy rywalom właśnie serwisem i grało nam się łatwo w końcówkach. Zobaczymy jak będzie to wyglądać w meczach, gdzie będzie walka punkt za punkt. Popracujemy nad podtrzymaniem tej dyspozycji. Nie mam dobrych wieści jeżeli chodzi o Michała Bąkiewicza. Wygląda to już co prawda lepiej, ale na Final Four Michał może nie zdążyć się odbudować.