Szczęście po stronie Asseco Resovii
- Po piątkowym meczu przestrzegałem, że AZS zagra dziś na pewno lepiej, choć prawdę powiedziawszy nie spodziewałem się, że będzie nam aż tak ciężko o zwycięstwo. Najważniejsze jednak, że prowadzimy w tej rywalizacji 2-0 - mówił po sobotnim meczu kapitan Asseco Resovii, Krzysztof Gierczyński, który wybrany został MVP spotkania. Jego zespół pokonał Domex Tytan AZS Częstochowa 3-2 (23:25, 25:22, 23:25, 25:19, 15:11).
- Nie pierwszy rok gram w siatkówkę i nie takie rzeczy w play-off się zdarzały - mówi Gierczyński. - Bardzo często tak jest, że pierwszy mecz jest łatwy, a kolejny już dużo cięższy. Zresztą najlepszym potwierdzeniem tej tezy jest wynik z Kędzierzyna-Koźla. Te mecze mają swój ciężar gatunkowy i tym bardziej trzeba docenić nasze zwycięstwo, bo wróciliśmy z dalekiej podróży. Gdybyśmy przegrali, a wiele na to wskazywało bo mecz był niezwykle wyrównany, a Częstochowa grała zdecydowanie lepiej niż wczoraj, to moglibyśmy mieć pretensje tylko do siebie. Najważniejsza w tym przypadku jest wygrana, a że tylko 3-2 to już nieważne na tym etapie. Taki wynik wziąłbym w ciemno również w środę w Częstochowie - dodaje kapitan Asseco Resovii.
Rzeszowianie mieli spore problemy w konfrontacji z ekipą trenera Grzegorza Wagnera, która zdecydowanie lepiej zagrywała, a przy tym świetnie spisywała się w obronie. - Dziś, w przeciwieństwie do piątkowego meczu, zagrywaliśmy mocno i skutecznie, i ta gra od razu inaczej wyglądała - opisuje Piotr Łuka. - Zmusiliśmy Resovię do tego, że zaczęła grać nerwowo, szczególnie od III seta. Niestety u nas zabrakło trochę chłodnej głowy i pewności siebie, która gdzieś zginęła przez te ostatnie nasze porażki. Mecz był zacięty i emocjonujący, i tak na dobrą sprawę gdybyśmy wygrali, to nikt by nie powiedział złego słowa. Stan rywalizacji byłby inny, ale niestety nie udało się i jest 0-2. Niedosyt pozostał, ale mimo porażki uważam, że nasza postawa jest dużym krokiem do przodu, bo ostatnio ta gra wyglądała mizernie. Dziś pokazaliśmy rzeczywiście, że w tym zespole drzemie potencjał. Potrafimy walczyć, bić się z najlepszymi. Wygrała Resovia, ale myślę, że w Częstochowie wynik będzie już korzystny dla nas - zapowiada kapitan Domexu Tytan AZS.
W szeregach gości przez niemal cały mecz nie do zatrzymania był Bartosz Janeczek, który toczył prawdziwą “wymianę ciosów” z Mikko Oivanenem. - To był mecz dwóch armat. Oni nie mogli złapać blokiem Mikiego, a my “Cichego”. Gra była bardzo prosta bo ponad połowa piłek szła do Janeczka, a u nas do Oivanena. Na całe szczęście podnieśliśmy się, bo były trudne momenty kiedy wkradała się u nas nerwowość, ale najważniejsze, że zachowaliśmy trochę spokoju - mówi Gierczyński.
Częstochowianie mimo porażki wyjechali z Rzeszowa z podniesionym czołem i zapowiadają, że zrobią wszystko, żeby w tym sezonie w hali na Podpromiu jeszcze zagrać. - Lepiej podeszliśmy do meczu, przede wszystkim w elemencie zagrywki. Nie wstrzymywaliśmy ręki i to zaprocentowało. Była walka i szkoda, że się nie udało. Cóż, przegraliśmy bitwę, ale jeszcze nie całą wojnę, która trwa nadal. Postaramy się przedłużyć tę rywalizacje i jeszcze wrócić do Rzeszowa - kończy Bartosz Janeczek.