Szlachetna podróż będzińskiego siatkarza
Czechy, Węgry, Serbię, Bułgarię i Turcję, m.in. te kraje w drodze do Indii odwiedzi Mateusz Przybyła. Środkowy naszego zespołu, wspólnie z atakującym Patrykiem Strzeżkiem z Jastrzębskiego Węgla, już niebawem wyruszy w niezapomnianą podróż autostopem, o podłożu charytatywnym, której docelowym punktem będzie Bombaj! – Musimy tam dotrzeć, innej opcji nie bierzemy pod uwagę – mówił Mateusz Przybyła.
Kontuzja wyleczona, kontrakt podpisany, więc czas rozpocząć urlop, choć w Waszym przypadku nabiera on nieco innego znaczenia, gdyż nie będzie opierał się wyłącznie na wypoczynku…
Mateusz Przybyła: Dla mnie lot do hotelu znajdującego się nawet na drugim końcu świata, spędzanie wolnego czasu na wydzielonej plaży i oglądanie czegoś, co może różnić się od otoczenia danego kraju jest tylko zmianą lokalizacji, wygodnym podejściem do urlopu. Nie neguję tego, bo z pewnością jest to fajne, jest to przyjemne, jednak my chcemy poznać te kraje od „kuchni”, wgłębić się w ich kulturę, nawiązać nowe kontakty, poznać ludzi z różnych klas.
Do Indii udasz się w towarzystwie Patryka Strzeżka? Czy w przeszłości podróżowałeś już z tym siatkarzem?
– Z Patrykiem podróżowałem już wielokrotnie, gdy graliśmy razem w Pile. Wówczas jeździliśmy razem autokarem na mecze wyjazdowe (śmiech), ale tym razem czeka nas zupełnie inna wyprawa, która na pewno okaże się bardzo fajną przygodą.
Przed Wami bardzo daleka podróż. Z jednej strony niezwykle fascynująca, z drugiej bardzo ryzykowna, gdyż tak naprawdę, z dala od domu, z dala od ojczyzny, będziecie zdani wyłącznie na siebie.
– Wszystko może się zdarzyć. Nie wiemy, ile czasu zajmie nam podróż, ile czasu będziemy potrzebować na aklimatyzację w poszczególnych miejscach. Troszkę obawiam się, czy kierowcy, w kontekście autostopu, nie będą bać się naszych gabarytów. Jesteśmy bardzo wysocy, a do tego dojdą jeszcze bagaże (85-litrowy plecak, namiot, śpiwór, karimata), więc cały tył będzie nami załadowany. Nie czuję lęku, nie czuję presji, choć mam techniczne wątpliwości, np. co do funkcjonowania internetu w różnych państwach, bowiem za jego pomocą mamy zamiar relacjonować naszą podróż.
Ogromną motywacją jest z pewnością fakt, iż do Bombaju udacie się nie tylko po spełnienie własnych marzeń, ale i marzeń sympatycznego 13-latka, urodzonego z rozszczepem kręgosłupa, przepukliną i wodogłowiem.
– Zgadza się. Muszę przyznać, że nasza współpraca sponsorska układa się bardzo dobrze. Kacper Kudyba pochodzi z Żor, dlatego szukaliśmy dobroczyńców przede wszystkim w tych okolicach. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze pozyskać kolejnych sponsorów w trakcie podróży do Indii, gdyż nasze losy będzie można śledzić w internecie. Całą wyprawę finansujemy z własnych środków, natomiast darowizny od sponsorów przekażemy na nowy wózek inwalidzki dla Kacpra oraz na dalszą rehabilitację chłopca. Z tego miejsca pragnę serdecznie podziękować wszystkim, którzy dotychczas zdecydowali się wesprzeć naszą akcję.
Czy w wakacyjną podróż do Indii zabierzesz ze sobą piłkę do siatkówki? Czy w tym czasie czeka Cię rozłąka z „siatką”?
– Oczywiście, że zabieram piłkę do siatkówki! Przed nami ponad 10 tysięcy kilometrów, dlatego w wolnych chwilach będziemy grać w karty albo odbijać piłkę na plaży, w egzotycznych okolicznościach przyrody, żeby nie zapomnieć pewnych ruchów i zachowań.
Powrotna podróż do Polski, choćby z racji siatkarskich przygotowań do nowego sezonu, nie wchodzi w grę. Czym zatem wrócicie do kraju?
– Najprawdopodobniej samolotem z lotniska w New Delhi lub w Bombaju, choć wszystko zależy od tego, w jakim tempie dostaniemy się do Indii. Chcielibyśmy zajrzeć jeszcze do Nepalu, choć nie wiem, czy czas nam na to pozwoli.
Znane powiedzenie mówi, że podróże kształcą. Czego Ciebie w takim razie nauczyły?
– Na pewno nauczyły mnie ogromnego szacunku do ludzi innych kultur, innych wyznań, innych narodowości, jak też dyscypliny (choć nie wiem, czy większej dyscypliny nie nauczyła mnie siatkówka), organizacji, orientacji w terenie, odpowiedniego zachowania w nowych, kryzysowych sytuacjach i nieznanych wcześniej emocji, smaków, zapachów, kolorów.
Znamy Cię z siatkarskich parkietów, ale gdyby nie siatkówka, to czy kojarzyliśmy Twoją osobę np. z telewizyjnych programów podróżniczych?
– Podróżowanie jest wspaniałe, dostarcza wielu przygód i nowych doświadczeń, ale czy zawodowo zostałbym podróżnikiem, gdybym nie grał w siatkówkę? Chyba nie. Podróże są moją wielką pasją.
Jesteś bardzo pozytywną, uśmiechnięta postacią. Sądzisz, że masz w sobie odpowiednią moc, aby „zarazić” podróżowaniem osoby, które do tej pory spędzały wolny czas w domowym zaciszu?
– „Zarażanie” podróżami jest ma ogromną siłę. sam zostałem nimi „zarażony” przez mojego przyjaciela. Jak tylko wrócimy z Indii, to na pewno podzielę się swoimi wrażeniami z innymi, będą chciał przekazać im jak najwięcej wrażeń i emocji towarzyszących nam w tej wyprawie. Sądzę, że w drodze do Bombaju czeka nas wiele ciekawych historii, biorąc pod uwagę nasze uosobienie, nasze charaktery. Mam nadzieję, że swoimi opowieściami „zaszczepię” chęć podróżowania w innych osobach, zwiększając przy tym „siatkę” podróżników.
Którą z dotychczasowych wypraw wspominasz najmilej? Które miejsce wywarło na Tobie największe wrażenie?
– Sezon 2015/2016 spędziłem w Belgii i szczerze mówiąc traktowałem go jako daleką podróż. W wolnych chwilach dużo zwiedzałem, poznawałem kulturę belgijską i sąsiednich państw. Chyba nie było jeszcze takiego miejsca, które najgłębiej zapadło w mojej pamięci, ale bardzo kocham góry, już trochę ich „zdeptałem” w swoim życiu i mam dużo ciekawych opowieści na ich temat.