Szóstka dziesiątej kolejki
Michal Masny, Jakub Jarosz, Wojciech Grzyb, Robert Szczerbaniuk, Michał Ruciak, Marcin Wika oraz Marcin Mierzejewski - taki jest nasz wyjściowy skład dziesiątej kolejki spotkań PlusLigi. Po świąteczno-noworocznej przerwie drużyny ekstraklasy wyszły na parkiety.
W dziesiątej kolejce warto odnotować pewne zwycięstwo ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w Bydgoszczy nad Delectą 3:0. Michal Masny i jego koledzy przylecieli z Belgradu, gdzie odnieśli pewne zwycięstwo nad Crveną Zvezdą w Pucharze CEV. Trener Krzysztof Stelmach przed spotkaniem w Bydgoszczy nie narzekał na zmęczenie podróżą i częstymi grami w tej części. - Nikt nie obiecał, że będzie lekko - powiedział. Przyznajemy, że słowa kędzierzyńskiego szkoleniowca bardzo nam się podobały. Jego zespół zrewanżował się za porażkę na inaugurację rozgrywek. ZAKSA zademonstrowała znakomitą formę i w naszej szóstce właśnie gracze tego klubu mają zdecydowaną przewagę.
Po meczu w Warszawie na pozycję rozrywającego typowaliśmy Grzegorza Łomacza. Zaimponował nam serią zagrywek, która dała zwycięstwo w trzecim secie i ostateczną wygraną nad Neckermannem AZS-em Politechniką 3:0. Jednak postawa Michala Masnego zdecydowanie przebiła jakość gry zawodnika Jastrzębskiego Węgla. - Masny rządził na parkiecie, umiejętnie kierował grą swego zespołu. ZAKSA miała kilka ewentualności ataku - powiedział mistrz olimpijski Włodzimierz Sadalski. Trudno nie zgodzić się z jego opinią. Na pozycji atakującego postawiliśmy na Jakuba Jarosza. Kto oglądał mecz nie ma chyba wątpliwości co do tej kandydatury. Po sobotnich meczach naszym faworytem był Bartosz Janeczek, ale w niedzielę atakujący ZAKSY przebił zawodnika Domexu. Jarosz miał jeszcze kontrkandydata w osobie Mariusza Wlazłego.
- Gdy latem 2009 roku okazało się, że Mariusz Wlazły nie będzie mógł zagrać w mistrzostwach Europy w kraju rozległy się lamenty, że nie mamy zawodnika na tej pozycji. Teraz widać, że są dobrzy atakujący i z tego faktu należy się tylko cieszyć - powiedział Włodzimierz Sadalski. Na środku doceniliśmy dobrą i równą grę Roberta Szczerbaniuka oraz Wojciecha Grzyba. - Mecz z Jadarem był widowiskiem jednostronnym. Trudno po takim wydarzeniu kogoś chwalić lub ganić. Na pewno Wojciech Grzyb coraz lepiej rozumie się z Rafaelem Redwitzem i w sobotę obaj dali wysokie próbki swoich możliwości - powiedział II trener Asseco Resovii Rzeszów Andrzej Kowal.
Powrót do listy