Szybki, jednostronny mecz
Niespełna 70 minut potrzebowali wicemistrzowie Polski, by pokonać 3-0 przedostatni w tabeli Jadar Radom. Dla zespołu Ljubo Travicy było to siódme zwycięstwo w ostatnich ośmiu meczach. MVP sobotniego pojedynku wybrano Marcina Wikę.
- Cały czas spisujemy się dobrze i to mnie cieszy - mówi szkoleniowiec Asseco Resovii, Ljubo Travica. - Nie jest wcale prostą sprawą grając osiem spotkań utrzymać pełną koncentrację. Popełniliśmy dziś mało błędów, a do tego bardzo dobrze funkcjonowała współpraca bloku z obroną. Cieszy wynik i nasza gra, tym bardziej, że musimy odrabiać straty i gonić czołówkę - dodaje Ljubo Travica.
W sobotnim pojedynku emocji było jak na lekarstwo. Resoviacy zdecydowanie dyktowali warunki gry i jak sami podkreślali, zależało im na szybkim zwycięstwie. - Chcieliśmy wygrać w trzech krótkich setach, żeby niepotrzebnie nie tracić sił, bo przed nami w krótkim odstępie czasu jest sporo grania - mówi Aleh Akhrem. Zespół z Radomia zupełnie nie miał pomysłu jak przeciwstawić się grającym z dużą swobodą i polotem rywalom, wśród których z bardzo dobrej strony zaprezentowali się środkowi. - Być może dziś Jadar miał nieco inne założenia, bo chyba bardziej chcieli zatrzymać skrzydłowych i na początku w ogóle nie skakali do środka. Dopiero zaczęli w końcówce. Rafa (Redwitz - przyp. red) to bardzo dobrze wykorzystywał . Dzięki temu i nasza praca była dużo łatwiejsza - mówi mający blisko 80 procentową skuteczność w ataku Wojciech Grzyb. Licznie zgromadzona publiczność w hali na Podpromiu liczyła na pojedynek do niedawna byłego resoviaka, Ardo Kreeka, z byłym zawodnikiem Jadaru, Grzegorzem Kosokiem. Ich „drogi” na boisku się jednak nie zeszły bowiem Estończyk zagrał zaledwie 1,5 seta (wobec słabego przyjęcia dostał tylko dwie piłki w ataku), a Kosok pojawił się na boisku w III secie gdy Kreek siedział już na ławce rezerwowych. - Moja była drużyna sprawiała wrażenie jakby przyjechała nie po punkty tylko rozegrać ten mecz, a gdyby się im coś udało to byłby tylko dla nich duży plus - mówi Grzegorz Kosok, który przed meczem pomagał nieco w rozpracowaniu zespołu rywala. - To były takie minimalne wskazówki, bo trenerzy znają na tyle dobrze przeciwnika, że jakaś większa analiza nie była z mojej strony potrzebna. Z tego co kolegom podpowiadałem, to w większości się sprawdziło - mówi Kosok, dla którego był to debiut w barwach Asseco Resovii w PlusLidze. - Do końca nie mogę być zadowolony ze swojej gry, bo w bloku nie zdobyłem punktów - dodaje.
Kibice w hali na Podpromiu najbardziej ożywili się w II secie. Wówczas to burzę oklasków zebrał od rzeszowskiej publiczności...rozgrywający Jadaru Maikel Moreno Salas. Kubańczyk przyznał, że po ataku rywala piłka otarła jego dłoń i sędzia Wojciech Kasprzyk zmienił decyzję. Po chwili trener Jan Such ściągnął z boiska Kubańczyk, a decyzja szkoleniowca Jadaru nagrodzona została sporą porcją gwizdów rzeszowskiej publiczności. a
Jan Such, resoviak z krwi i kości, niemal przez cały mecz dokonywał roszad w składzie szukając optymalnego rozwiązania, ale bezskutecznie. - Rywale dziś lepiej zagrywali i przyjmowali - mówi trener Jadaru. - My podjęliśmy ryzyko w zagrywce, ale zepsuliśmy aż piętnaście piłek, przy dziesięciu Resovii. Tylko że oni zdobyli osiem asów, a my zaledwie jednego. Przy słabym przyjęciu nie było mowy o grze środkiem, ale mimo tego muszę pochwalić Michała Kaczmarka, który spisywał się bardzo dobrze. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w Rzeszowie ciężko będzie o punkty, ale chcieliśmy powalczyć, dla nas jest to na razie za wysoki etap. Nie ma co ukrywać, że najważniejsze mecze dla nas zaczną się w lutym, kiedy zagramy przed swoją publicznością z Olsztynem, Warszawą i Wieluniem - stwierdza Jan Such.