Szymon Jakubiszak: był stres, ale emocje szybko opadły
LOTOS Trefl Gdańsk przegrał w półfinale Pucharu Polski z PGE Skrą Bełchatów 0:3, ale mimo znacznych ubytków kadrowych, pozostawił po sobie dobre wrażenie. W pełnym wymiarze zadebiutował w sobotę mistrz Europy juniorów Szymon Jakubiszak i był to bardzo udany debiut.
- O tym, że w półfinale zagram w wyjściowym składzie dowiedziałem się w piątek wieczorem. Z jednej strony, bardzo się ucieszyłem, że dostałem swoją szansę, bo akurat Miłosz Hebda się rozchorował. Choć oczywiście, życzę mu jak najlepiej, oby jak najszybciej wyzdrowiał. Z drugiej, dobra rywalizacja jest zdrowa. Na pewno też będzie nam się lepiej trenowało, bo im większa konkurencja, tym bardziej podnosi się poziom gry całej drużyny - skomentował 19-letni siatkarz tuż po zakończeniu konfrontacji ze Skrą.
Wcześniej Jakubiszak zaliczył dłuższy pobyt na boisku tylko w spotkaniu z GKS-em Katowice, gdy pojawił się w polu gry w drugiej i trzeciej partii. We Wrocławiu młody przyjmujący zadebiutował w pełnym wymiarze czasowym. - Chciałem pokazać się z jak najlepszej strony i wydaje mi się, że tę sobotnią okazję w pewnym stopniu wykorzystałem - skromnie podsumował swój dorobek.
A był on naprawdę imponujący. Jakubiszak otrzymał 17 piłek w ataku, z których skoczył prawie połowę. Do tego zapisał na swoim koncie dwa asy serwisowe i trzy punktowe bloki, całkiem nieźle radził też sobie z przyjęciem zagrywki. - Bardzo poważnie podszedłem do tego meczu. W pierwszej partii był jakiś tam stres, ale udało mi się z nim wygrać, emocje opadły - zdradził.
Co, wobec licznych urazów w drużynie, powiedział swoim zawodnikom przed półfinałem Andrea Anastasi, który doskonale wie jak zmotywować zespół do twardej batalii? - Żebyśmy walczyli, ale też cieszyli się tym, co robimy na boisku. Niestety, Bełchatów był lepszy, ale byliśmy blisko urwania choćby seta. Być może zabrakło doświadczenia, bo podawaliśmy rywalom rękę w końcówkach. Może trochę odpuściliśmy te końcówki.
Powrót do listy