Szymon Romać: mamy czas, by się zresetować
Mimo dwukrotnej przegranej z Macedonią na koniec fazy grupowej Ligi Europejskiej biało-czerwoni nie poddają się i w Wałbrzychu obiecują walkę o złoto. – Liczą się najwyższe cele, dlatego zawsze walczy się o pierwsze miejsce – zapewnia Szymon Romać, kapitan drugiej reprezentacji Polski.
PLUSLIGA.PL: Tylko w jednym secie drugiego meczu z Macedonią widzieliśmy kadrę, którą chce się oglądać cały czas – walczącą i pewną siebie. Co stało się później?
SZYMON ROMAĆ: Trudno tak na gorąco określić co się stało, co zawiodło i co źle funkcjonowało. Na pewno w pierwszym secie popełniliśmy bardzo mało błędów i bardzo dobrze realizowaliśmy założenia taktyczne. Udało nam się też odrzucić zespół Macedonii od siatki, przez co łatwiej grało nam się w obronie i łatwiej blokowało.
Skąd wzięła się wasza nerwowość w kolejnych odsłonach? Skąd tyle pomyłek?
SZYMON ROMAĆ: Błędy są niestety naszą zmorą już od samego początku rozgrywek, popełniamy ich stanowczo za dużo. Z jednej strony jest to wpisane w zespół taki jak nasz: młody i zbierający doświadczenie, ale z drugiej już trochę pograliśmy i znamy się na siatkówce, więc nie powinnyśmy popełniać tylu głupich błędów.
W meczu z Macedonią nie znalazł się lider, który pociągnąłby drużynę. Zgodzi się pan ze mną?
SZYMON ROMAĆ: Tak, na pewno się zgodzę i to też można uznać za jedną z przyczyn tej porażki. Jednak przede wszystkim gra całej drużyny nie funkcjonowała tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Szczerze powiedziawszy, nie reprezentujemy jeszcze tej swojej najlepszej siatkówki. Dużo brakuje nam, żeby osiągnąć najwyższą formę, ale mam nadzieję, że przez ten czas do Final Four uda się to poprawić. Zrobimy wszystko, żeby na w Wałbrzychu być w najlepszej dyspozycji.
Naprawdę wystarczy kilka dni, by poprawić waszą grę?
SZYMON ROMAĆ: Myślę, że jest zbyt mało czasu, żeby zbudować coś od nowa, ale wystarczająco dużo, żeby się zresetować i podejść do tego turnieju ze świeżymi głowami, głodni zwycięstwa i siatkówki. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony i powalczyć o wygraną.
Celem są złote medale?
SZYMON ROMAĆ: Zawsze mierzymy w złoto, czy to w klubie, czy w reprezentacji. Liczą się najwyższe cele, dlatego zawsze walczy się o pierwsze miejsce.
W Final Four udział wezmą Estonia, Macedonia i Słowenia. Który z przeciwników będzie dla was najtrudniejszy?
SZYMON ROMAĆ: Wydaje mi się, że takim papierowym faworytem jest Słowenia, ponieważ mają wielu dobrych i doświadczonych zawodników, ogranych na arenach międzynarodowych. Przykładem może być środkowy Alen Pajenk. Jest to naprawdę mocny zespół na który trzeba uważać, ale tak jak już życie wiele razy pokazało – wszystko zweryfikuje boisko.
Jest pan kapitanem reprezentacji Polski. Podoba się panu taka odpowiedzialność?
SZYMON ROMAĆ: Rzeczywiście to odpowiedzialne zadanie, ale tak naprawdę w życiu codziennym nie za wiele się zmienia. Po prostu trzeba dobrze wylosować i dobrze kłócić się z sędziami (śmiech). Ważne jest też to, żeby być mentalnym liderem zespołu – podnosić kolegów na duchu i zagrzewać ich do walki, a po nieudanej akcji zebrać ich do środka i powiedzieć jakieś dobre słowo. Staram się z tej roli wywiązywać jak najlepiej, a czy mi to wychodzi, to trzeba już zapytać kolegów.
Wasz terminarz jest naprawdę napięty: koniec sezonu, konsultacje z trenerem Antigą, igrzyska w Baku, Liga Europejska a niedługo przygotowania do kolejnej edycji PlusLigi. Ma pan w planach odpoczynek?
SZYMON ROMAĆ: Tak, na pewno. Po zakończeniu Ligi Europejskiej, a jeszcze przed początkiem nowych rozgrywek ligowych, mam dwa tygodnie wolnego. Jestem z tego bardzo zadowolony, bo ten czas jest mi potrzebny, żeby się zregenerować i naładować akumulatory.