Szymon Romać: znam swoje miejsce w szeregu
- Przychodząc do Bełchatowa znam swoje miejsce w szeregu. Wiem, jakie jest moje zadanie. Liczę na szansę gry. Przed nami bardzo dużo grania, więc każdy z czternastki będzie potrzebny i otrzyma swoją szansę. Tylko i wyłącznie od nas zależy jak je wykorzystamy – powiedział Szymon Romać, atakując PGE Skry Bełchatów.
PLUSLIGA.PL: Wygraliście pierwsze trofeum w tym sezonie. Pozostaje życzyć tak dobrej passy do końca rozgrywek.
SZYMON ROMAĆ: Cieszymy się bardzo z tego zwycięstwa. Życzymy sobie wszyscy tego, aby ta dobra passa trwała do końca sezonu. Uważam, że rozgrywki zapowiadają się bardzo ciekawie. Przed nami bardzo dużo grania na różnych polach – w PlusLidze, Lidze Mistrzów i Klubowych Mistrzostwach Świata. Trofeów do zdobycia jest jeszcze dużo. Na pewno nie będzie łatwo, ale pracujemy nad naszą grą i myślę, że przed rozpoczęciem rozgrywek będziemy gotowi.
Bartosz Bednorz wspomniał, że ciężko trenujecie i czasami ma wrażenie, że ciężej się już nie da.
SZYMON ROMAĆ: Na pewno na początku trenowaliśmy znacznie ciężej. To najgorszy okres, żeby odpowiednio przygotować się do tego niezwykle długiego i ciężkiego sezonu. Trzeba wypracować odpowiednią kondycję i siłę. Teraz powoli zaczynamy wchodzić na takie typowo ligowe obroty. Gramy turnieje, sparingi i sprawdzamy na jakim jesteśmy etapie. PlusLiga tak naprawdę rusza w piątek, ale nasze dwie kolejki są przełożone, więc wystartujemy dopiero 8 października z Jastrzębskim Węglem. Mamy jeszcze trochę czasu, żeby popracować. W środę czeka nas jeszcze jedno sparingowe granie w Jastrzębiu. Myślę, że każdy z optymizmem patrzy na ten początek ligi. Uważam, że zespół będzie dobrze poukładany i będziemy walczyć o najwyższe cele.
PGE Skra Bełchatów to dla pana nowy klub. Domyślam się, że po ostatnim sezonie spędzonym w Gdańsku liczy pan na większą szansę gry, choć rywalizacja z Mariuszem Wlazłym nie będzie należała do najłatwiejszych?
SZYMON ROMAĆ: Oczywiście, że tak. Przychodząc do Bełchatowa znam swoje miejsce w szeregu. Wiem, jakie jest moje zadanie. Liczę na szansę gry. Tak jak powiedziałem wcześniej grania przed nami jest bardzo dużo, więc każdy z czternastki będzie potrzebny i otrzyma swoją szansę. Teraz tylko i wyłącznie od nas zależy jak dobrze je wykorzystamy.
Ostatni sezon trenował pan pod okiem trenera Andrei Anastasiego, a teraz pracuje pod kierunkiem Roberto Piazzy. Jedna włoska szkoła bardzo różni się od drugiej?
SZYMON ROMAĆ: Mówiłem już to wiele razy, że tak naprawdę idea jest taka sama, ale detale bardzo się różnią. Zarówno jeden jak i drugi trener mają mniej więcej takie same podstawy, ale sposób prowadzenia drużyny i podejścia do zawodników to już kwestia indywidualna każdego trenera.