Terence Martin świetnie czuje w Kędzierzynie-Kentucky
Miniona sobota – 5. kolejka spotkań PlusLigi. Grają siatkarze ZAKSY Kędzierzyna-Koźla oraz J.W.Construction OSRAM Politechniki Warszawskiej. Zawodników – oczywiście dwunastu. Polaków – sześciu. Nasze zespoły coraz częściej i chętniej zatrudniają siatkarskie talenty i gwiazdy z zagranicy. Również zza oceanu. Od tego roku parkiety polskich rozgrywek przemierza Kanadyjczyk Terence Martin – przyjmujący gospodarzy.
PlusLiga: To twój pierwszy sezon w polskiej lidze. Jak ci się podoba? Terence Martin: Naprawdę czepię radość z grania w Polsce. Słyszałem wiele dobrego o siatkówce u was i od jakiegoś czasu chciałem tu przyjechać. Mam nadzieję, że będę mógł dobrze grać, godnie rywalizować i zostać na dłużej. - Polska nie jest pierwszym obcym krajem w którym grasz. Jak porównasz polską ligę do innych zagranicznych w których występowałeś? - Grałem we Francji, Włoszech i Rosji. Włochy mają wielu najlepszych siatkarzy na świecie, ale granie w takiej hali jak ta, przy czterech tysiącach widzów za każdym razem jest niesamowite. Serie A jest zdecydowanie najsilniejsza, ale nie mają takiej publiczności, jaka jest w Polsce. Do tej pory i tak widziałem niewiele. Ale pamiętam zeszłoroczne Final Four Pucharu Challenge w Rzeszowie – był niezwykle spektakularny. Wielu Polaków kocha siatkówkę, więc dla sportowców cudownie jest walczyć na takich arenach. - Ale jeśli porównamy sam poziom rozgrywek – pierwsza jest włoska liga. A druga? - Myślę, że jakość polskiej ligi jest lepsza niż rosyjskiej. Wiele waszych zespołów nie tylko walczy co tydzień ze sobą w ekstraklasie, ale dobrze prezentuje się też w międzynarodowych rozgrywkach - Skra Bełchatów w Lidze Mistrzów, Rzeszów, który miał niezły występ w poprzednim sezonie, kiedyś Częstochowa. - Francja, Włochy, Rosja, teraz Polska. Nie często chyba zdarza ci się być w domu, w Kanadzie? - W Kanadzie pojawię się nie wcześniej niż w kwietniu – maju. Ale moja żona i córka przyjeżdżają tu w niedzielę. Jestem bardzo podekscytowany, że będę miał je przy sobie i pokażę im Kędzierzyn – Kentucky (śmiech). Tak je nazywam. - Z pewnością nie narzekasz na warunki do grania w Kędzierzynie. Macie tu piękny halę. A jak gra ci się w takich obiektach jak np. w Jastrzębiu? - Rzeczywiście Jastrzębie choćby wizualnie jest zupełnie różną halą, ciężką do grania. Oczywiście ćwiczymy żeby przyzwyczaić się do takich warunków. Jastrzębie ma sporą przewagę, kiedy gra we własnej hali. Ale my mamy naszych kibiców, których wykorzystujemy jako naszą przewagę. W efekcie jesteśmy na równi. - W Kanadzie większość chłopców gra w hokeja bądź koszykówkę. Dlaczego ty wybrałeś inną drogę? - Lubię ducha siatkówki! Kanada jest ogromnym krajem, ale zamieszkanym zaledwie przez około 35 milionów ludzi. Jest wiele małych miejscowości, gdzie jest mnóstwo śniegu i nic poza tym. Podobnie jak w Finlandii. Wiele chłopców i również dziewczyn dorasta grając w hokeja. Nie mają nic innego do roboty, gdy jest trzydzieści stopni na zewnątrz! Ja mieszkałem w mieście. Tam była hala sportowa i grałem w siatkówkę. - Obecnie grasz jako przyjmujący. Czy właśnie o takiej pozycji dla siebie myślałeś? - Kiedy zaczynałem grać w siatkówkę byłam postawiony na środku bloku, ze względu na duży wzrost. Gdy pojawiłem się w drużynie narodowej zrobili ze mnie przyjmującego. Oczywiście jestem dużo mocniejszy w ataku, niż w odbiorze, ale ciągle nad tym pracuję. Cieszę się bardzo, że jestem tu ze Krzysztofem Stelmachem. Cieszę się, że mogę rozwijać się i polepszać moją grę pod jego okiem. - Wspomniałeś o grze w drużynie narodowej. Ten etap masz już chyba za sobą? - Grałem dla reprezentacji przez 10 lat, ale w pewnym momencie okazało się, że granie przez 12 miesięcy było zbyt ciężkie dla mojego organizmu. Postanowiłem, że chcę mieć wakacje. Teraz jest ciężko wrócić do regularnego grania i ciężkiej pracy, bo miałem dwa miesiące przerwy. Myślę że zajmie to miesiąc lub dwa. - A gdzie spędziłeś wakacje? - W moim domu! Ten prawdziwy mam w Kanadzie. Tam, gdzie jest cała moja rodzina: dziadkowie, rodzice, a szczególnie żona i córeczka. 2,5 – letnia Sano. - Wakacje z rodziną pomogły naładować akumulatory? - Zdecydowanie. Psychicznie czuję się bardzo dobrze, ale fizycznie będę potrzebować trochę czasu, żeby wszystko na nowo zaczęło pracować jak należy. Minęły mnie treningi dwa razy dziennie po dwie godziny, muszę to nadrobić. Jestem starszy, więc teraz mogę przybrać trochę na wadze! (śmiech). Powrót do listy