Thibault Rossard: nie zaprzepaścilismy szansy jaką dostaliśmy od losu
PLUSLIGA: Przed meczem ze Stocznią Szczecin, który musieliście wygrać za trzy punkty żeby pozostawać w czołowej szóstce, pewnie było trochę stresu i nerwów…
THIBAULT ROSSARD (przyjmujący Asseco Resovii): Na pewno cała sytuacja była stresująca, ale jeśli chodzi o mnie, to nie czułem się przed meczem jakoś bardzo zdenerwowany. Myślę, że po ważnym zwycięstwie w Będzinie zeszło z nas już takie negatywne ciśnienie i wiedzieliśmy, że znów wszystko mamy w swoich rękach. Do awansu do play-off wystarczyło nam zwycięstwo za trzy punkty ze Szczecinem, a wiadomo, że w meczach u siebie spisujemy się już od dłuższego czasu lepiej niż na wyjazdach. Widać, że na Podpromiu gramy z większą pewnością siebie i notujemy lepsze wyniki. W meczu ze Stocznią mieliśmy trudny moment w trzecim secie, w którym rywale grając bez żadnej presji, dla przyjemności i na luzie wypracowali sobie pięciopunktową przewagę. Zdołaliśmy jednak przetrwać ten moment i wrócić do lepszej gry pokazując też charakter na boisku.
Nie ma co ukrywać, że kilka zaskakujących wyników rywali w ostatnich kolejkach ułożyło się po waszej myśli i szczęście wam dopisało…
THIBAULT ROSSARD: Po dotkliwej porażce w Warszawie nie mieliśmy losu awansu do play-off w swoich rękach. Oczywiście patrzyliśmy z boku na wyniki innych meczów i po cichu liczyliśmy na swoją szansę, zwłaszcza, że PlusLiga w tym sezonie jest niesamowita i wiele spotkań kończyło się niespodziewanymi rezultatami. Praktycznie każda z drużyn pokazała, że jest w stanie pokonać nawet wyżej notowanego rywala, dlatego do samego końca sytuacja w tabeli była bardzo ciekawa i nie można było wykluczyć żadnego scenariusza. Dla nas pozytywne jest to, że w ostatnich trzech spotkaniach nie pozwoliliśmy już sobie na stratę żadnego punktu. Zrobiliśmy to, co do nas należało i mogliśmy spokojniej przyglądać się poczynaniom rywali. Jak już dostaliśmy swoją szansę od losu, to nie wypuściliśmy jej z rąk.
Został pan uznany najlepszym zawodnikiem Asseco Resovii w meczu ze Stocznią i zagrał pan na równym poziomie we wszystkich elementach, co ostatnio było pana bolączką…
THIBAULT ROSSARD: Czuję się trochę jak cała nasza drużyna, która już od wielu spotkań spisuje się dużo lepiej u siebie niż na wyjazdach. Grając na Podpromiu mamy większą pewność siebie i skuteczność, czy to w zagrywce czy w ataku. Nasze samopoczucie jest lepsze i to widać też na boisku. Mam nadzieję, że ostatnie zwycięstwo wyjazdowe z Będzinem będzie dla nas w jakimś sensie przełamaniem, bo tam graliśmy naprawdę pod dużą presją, byliśmy już w opałach i potrafiliśmy sobie poradzić w takiej sytuacji. Ze Stocznią Szczecin wszyscy zagraliśmy dość dobre spotkanie, ale też bez większych fajerwerków. Najważniejsze dla nas było to, żeby nie stracić żadnego punktu. Liczył się więc przede wszystkim wynik, a nie styl gry.
W walce o półfinał zmierzycie się z Indykpolem AZS Olsztyn. Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw, ale w przeciwieństwie do zeszłego sezonu, tutaj liczą się zwycięstwa a nie lepszy bilans w dwumeczu i ewentualny złoty set…
THIBAULT ROSSARD: Dobrze, że w tym roku zmieniono regulamin i nie będzie już takiej sytuacji, że po dwóch przegranych setach w drugim meczu jeden z zespołów jest już przegranym w dwumeczu, a musi wciąż grać. Tym razem będzie inaczej. Mamy świadomość, że w Olsztynie bardzo ciężko się gra, nie tylko nam, ale wszystkim zespołom PlusLigi. Spodziewamy się, że hala Urania będzie wypełniona kibicami i gospodarze będą mogli liczyć na wspaniały doping. Widać, że Olsztyn spisuje się bardzo dobrze. Być może na początku rozgrywek ktoś powiedziałby, że to my jesteśmy faworytem w rywalizacji z nimi, ale patrząc na cały sezon i na to co się działo nie sądzę, żeby któraś z drużyn miała tutaj większe szanse na starcie. Na pewno oba zespoły są teraz podbudowane awansem do play-off, bo były takie momenty, w których wydawało się już, że najpierw Olsztyn, a później my, znajdziemy się poza czołową szóstką. Teraz jednak wciąż jesteśmy w grze o awans do strefy medalowej. W Olsztynie czeka nas ciężka przeprawa. Pamiętamy to ostatnie spotkanie, które nie potoczyło się po naszej myśli i w którym straciliśmy jeszcze Marcina Możdżonka. To była chyba jedna z naszych najbardziej dotkliwych i przykrych porażek w tym sezonie biorąc pod uwagę też kontuzję Marcina. Mam nadzieję, że teraz uda nam się zrewanżować rywalom, ale nie będzie o to łatwo. Niezależnie od tego, co się wydarzy w Olsztynie, będziemy mieli jeszcze w perspektywie rewanż u siebie bez konieczności liczenia setów od początku spotkania.
Jak ocenia pan szanse Asseco Resovii na awans do czołowej czwórki?
THIBAULT ROSSARD: Myślę, że szanse obu zespołów są równe i ten dwumecz nie ma faworyta. Jedyna mała przewaga, jaką mamy, to nieco wyższa pozycja w tabeli, która daje nam ewentualnie szansę rozegrania trzeciego decydującego meczu u siebie. Z drugiej strony, jeśli przegramy pierwsze spotkanie w Olsztynie, to w rewanżu siebie będziemy pod dużą presją i też ciężko będzie nam się grało. Jeśli jednak uda nam się doprowadzić do stanu 1-1, to decydujące spotkanie zagramy u siebie. Pod względem potencjału i poziomu sportowego powiedziałbym, że szanse obu zespołów są bardzo równe.
- Chyba będzie pan w jakiś sposób musiał pocieszyć swojego kolegę z reprezentacji – Antoine’a Brizard’a, którego zespół, rewelacja rozgrywek, na ostatniej prostej nie zakwalifikował się do fazy play-off ?
THIBAULT ROSSARD: To co przytrafiło się ONICO Warszawa jest naprawdę zaskakujące, bo to jest ostatni zespół z tych, które walczyły o udział w play-offach, po którym spodziewałbym się, że na koniec znajdzie się w najgorszej sytuacji. Warszawianie rozegrali naprawdę dobry sezon. W pewnym momencie mogli się poszczycić niesamowitą serię wygranych meczów. Wiemy coś o tym, bo przecież dwukrotnie przegraliśmy z ONICO i to dość wyraźnie. Teraz na pewno odczuwają ogromne rozczarowanie, bo swoją szansę stracili dosłownie w dwóch ostatnich meczach. Antoine jest pewnie załamany takim obrotem sprawy, więc na razie nie będę mu zawracał głowy, a pogadamy sobie na spokojnie już po sezonie. Trzeba też pamiętać o tym, że Warszawa miała bardzo dużo problemów zdrowotnych w zespole w jednym czasie i to też skomplikowało im sytuację. Pod względem sportowym wydaje się, że ten zespół jak najbardziej zasłużył na grę w play-off, ale taki jest sport, a PlusLiga w tym sezonie była wyjątkowa zacięta i nieprzewidywalna.
Powrót do listy