Thibault Rossard: zaliczyliśmy sporo wzlotów i upadków
PLUSLIGA: Miejsce w czołowej szóstce, to był realny i właściwy cel dla tego zespołu biorąc pod uwagę jego potencjał kadrowy, czy Asseco Resovia mogła się pokusić o lepszy wynik?
THIBAULT ROSSARD (przyjmujący Asseco Resovi Rzeszów): Mogliśmy osiągnąć więcej. Owszem, w pewnym momencie w końcówce rundy zasadniczej byliśmy nawet poza pierwszą szóstką i o mały włos nie awansowalibyśmy w ogóle do ćwierćfinału. Na końcu jednak osiągnęliśmy ten cel i mieliśmy swoje szanse żeby grać w półfinale. Wydawało się, że wygrywając na wyjeździe poczyniliśmy ten najtrudniejszy krok w drodze do strefy medalowej, ale okazało się później, że przegraliśmy oba spotkania u siebie. Nie brakowało jednak dużej walki. Rozegraliśmy większość setów na przewagi. Na pewno dużo bardziej możemy żałować przegranej rywalizacji z Olsztynem o półfinał niż tych meczów o piąte miejsce z Jastrzębskim Węglem. Postawa Olsztyna w półfinale pokazała, że my też pewnie bylibyśmy w stanie mocno powalczyć nawet o finał. To jest jednak tylko gdybanie. Co może powiedzieć po tym sezonie zespół z Warszawy, który na ostatniej prostej wypadł poza szóstkę. Play-offy pokazały, że poziom poszczególnych zespołów był bardzo wyrównany. Kibice mogli obejrzeć sporo tie-breaków i wyrównanych setów rozstrzygających się dopiero w końcówkach. Nawet nasze dwa ostatnie mecze z Jastrzębiem o piąte miejsce były niezwykle zacięte. W porównaniu do zeszłego sezonu mieliśmy aż siedem zespołów w górnej części tabeli prezentujących bardzo wyrównany poziom. Ja osobiście czuję duże rozczarowanie naszym końcowym wynikiem, bo uważam, że mieliśmy ogromną szansę na grę w półfinale, a w rywalizacji z ZAKS-ą też nie stalibyśmy na straconej pozycji.
Dlaczego ten sezon był aż tak nierówny w wykonaniu Asseco Resovii? Co było waszą największą bolączką - czy brak doświadczenia w kluczowych momentach meczów?
THIBAULT ROSSARD: Nie wiem, czy możemy tłumaczyć się brakiem doświadczenia, bo mieliśmy też w zespole kilku bardziej doświadczonych graczy. Na pewno zaliczyliśmy sporo wzlotów i upadków, ale ciężko powiedzieć dlaczego aż tak falowaliśmy z naszą grą. Ja osobiście najbardziej zapamiętałem ten fragment sezonu, w którym nie mogliśmy się przełamać w meczach wyjazdowych i to był dla nas faktycznie jakiś problem. Paradoksalnie kiedy w końcówce sezonu przełamaliśmy się i wygraliśmy ważne spotkanie w Olsztynie, to później nie potrafiliśmy tego wykorzystać grając przed własną publicznością. Do pewnego momentu mieliśmy przecież fajną serię zwycięstw w meczach u siebie, ale potem niestety straciliśmy ten atut. Ogólnie byliśmy w tym sezonie taką nieprzewidywalną drużyną, po której wszystkiego można było się spodziewać.
Indywidualnie, to był dla pana pewnie bardzo ważny sezon, w którym mógł pan liczyć na regularną grę w podstawowej szóstce. Czy ma pan poczucie, że zrobił krok do przodu i nabrał doświadczenia grając niemal cały sezon pod dużą presją?
THIBAULT ROSSARD: Dla mnie to było rzeczywiście bardzo ważne i wartościowe, żeby spędzić tak dużo czasu na boisku, praktycznie od początku do końca sezonu. Miałem okazję, żeby popracować nad sobą i starać się być coraz lepszym zawodnikiem. Byłem w zupełnie innej sytuacji niż w zeszłym sezonie, w którym też dostałem dużo szans gry, ale nie aż tak dużo jak teraz. Na pewno mogłem wtedy grać z mniejszą presją niż teraz, bo mieliśmy bardzo szeroki i wyrównany skład, więc nawet jeśli nie grałem zbyt dobrze, to trener mógł swobodnie korzystać z innych przyjmujących. Graliśmy z dużą ilością rotacji, a w tym sezonie było inaczej. Wiedziałem, że dużo ode mnie zależy i że oczekuje się ode mnie bardzo dobrej gry. Dla mnie takie mecze o stawkę, jakie rozgrywaliśmy w play-offach z Olsztynem, to bardzo cenna lekcja, nawet mimo porażki. To była gra na najwyższym poziomie i na dużych emocjach. W takich meczach trudno jest utrzymać równy poziom, a najbardziej liczy się walka do ostatniej piłki. Myślę, że to doświadczenie, jakie zebrałem w tym sezonie, zaprocentuje w przyszłości. Kiedyś przeżyłem podobną lekcję grając w Arago de Sete, kiedy mogłem rozegrać w pełnym wymiarze cały sezon, ale zdarzały mi się też oczywiście wpadki. Myślę, że ten czas, który spędziłem na boisku w minionych rozgrywkach, pozwoli mi zrobić postęp.
Na przyszły sezon zostaje pan w Asseco Resovii. Patrząc jednak na coraz gorsze pozycje zespołu, w 2017r. 4 miejsce, a teraz 6 miejsce na koniec, nie obawia się pan trochę tej przyszłości w klubie z Rzeszowa?
THIBAULT ROSSARD: Cóż, taki jest już urok sportu, że nie można niczego z góry przewidzieć i zdarzają się niespodzianki zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Na pewno ostatnie wyniki naszego zespołu były rozczarowujące, ale w przyszłym sezonie będziemy mieli bardzo ambitny i potencjalnie silny zespół. Mam nadzieję, że wspólnymi siłami osiągniemy lepszy wynik niż w tych dwóch minionych sezonach. Będziemy mocno o to walczyć i damy z siebie wszystko, ale musimy też wciąć pod uwagę, że rozgrywki PlusLigi są mocne i wyrównane. Jest sporo silnych drużyn, które mają swoje ambicje i chcą wygrywać. W tym sezonie taką pozytywną niespodziankę zrobił AZS Olsztyn, który w pewnym momencie miał kryzys i nie grał za dobrze, ale w końcówce rozgrywek prezentuje się świetnie. Olsztynianie na koniec wykazali się większą regularnością i stabilnością gry niż my, stąd wygrali kluczowe końcówki setów z nami. My musimy pracować nad tym, żeby w przyszłym sezonie grać skutecznie w takich momentach meczów. Takim wzorem stabilnej gry na pewnym poziomie jest wciąż ZAKSA, która nawet jeśli czasem przegra, to bardzo szybko potrafi się odbudować i wygrywać decydujące mecze.
ZAKSA od kilku sezonów imponuje jednak konsekwencją w budowie zespołu, w którym dokonywane są jedynie pojedyncze zmiany. Z kolei Asseco Resovię w tym roku czeka znów mocna przebudowa składu…
THIBAULT ROSSARD: To jest rzeczywiście pewien problem naszej drużyny, że w przeciągu tych ostatnich sezonów, od kiedy gram w Rzeszowie, co roku mamy praktycznie inny zespół i musimy się zgrywać. Poza tym gra u nas zwykle dużo obcokrajowców, którzy dołączają do klubu po zakończeniu sezonu reprezentacyjnego, więc w takiej sytuacji nie jest łatwo o zgranie zespołu i dobrą grę już od początku rozgrywek. Musimy jednak pracować nad tym, żeby ta adaptacja była jak najszybsza. Na pewno przewagą takich zespołów jak ZAKSA będzie większa stabilizacja. Natomiast dla nas to będzie od początku duże wyzwanie.
Już niebawem rozpoczną się rozgrywki Ligi Narodów. Francja jest gospodarzem turnieju finałowego, więc macie ten komfort, że trener może sobie pozwolić na rotacje i danie odpoczynku najbardziej eksploatowanym graczom. Będzie pan miał dłuższą przerwę na wypoczynek?
THIBAULT ROSSARD: W teorii tak to powinno wyglądać, ale sam nie wiem jakie plany ma nasz trener reprezentacji, bo w trakcie sezonu nie miałem okazji z nim o tym rozmawiać. Spodziewam się jednak, że będziemy grali Ligę Narodów z wykorzystaniem rotacji w składzie. Na razie muszę trochę wypocząć, a potem zobaczę co czeka mnie na kadrze.
Powrót do listy