Tiago Violas: nie przyjechałem tylko na zastępstwo, chcę być pierwszym
Niespełna 23-letni Portugalczyk w minioną środę przyleciał do Polski. W sobotę zadebiutował w barwach Jastrzębskiego Węgla, w pucharowym meczu z AZS-em Częstochowa i był to obiecujący debiut. Po spotkaniu był jednym z najbardziej obleganych przez kibiców zawodników. - Jestem trochę oszołomiony tempem zdarzeń, ale też szczęśliwy, że mogę tutaj być - skwitował.
PlusLiga: To prawda, że pierwszą ofertę współpracy z Jastrzębskim Węgiel otrzymał pan latem?
Tiago Violas: Nie, to nieprawda. Latem miałem wiele różnych ofert z zagranicznych klubów, ale nie były na tyle interesujące, żeby się na nie skusić. Głównie były to propozycje ze słabszych lub porównywalnych do portugalskiej lig.
- Polska jest dla pana atrakcyjna?
- Macie jedną z najsilniejszych lig w Europie. Ta propozycja była dla mnie spełnieniem marzeń, nie wahałem się ani chwili. Dla mnie polska liga jest w tej chwili atrakcyjniejsza od włoskiej ekstraklasy. Wasze rozgrywki dynamicznie się rozwijają, włoskie tracą powoli swój blask.
- Co można powiedzieć o portugalskiej ekstraklasie?
- W portugalskiej lidze gra dwanaście drużyn, ale poziom rozgrywek nie jest zbyt wysoki. Praktycznie nie ma limitów obcokrajowców, bo każdy klub może zatrudniać aż siedmiu, więc nie kładzie się wielkiego nacisku na rozwój rodzimej młodzieży. Jeśli więc młodzi gracze chcą wyjść poza przeciętną, muszą szukać swoich szans w zagranicznych ligach.
- Podobno portugalska federacja niechętnie zgadza się na wyjazdy młodych siatkarzy za granicę?
- Nie, nie skądże. Federacja akurat pomogła mi w przeprowadzeniu transferu. Nie będę ukrywał, że mój dotychczasowy klub Castelo da Maia ma problemy finansowe i to także ułatwiło przeprowadzkę do Polski. Całość pilotował włoski impresario, Paolo Buongiorno.
- Kiedy przed przyjazdem tutaj słyszał pan słowo "Polska", jakie miał pan skojarzenia?
- Polska kojarzy mi się przede wszystkim z siatkówką. Wstyd się przyznać, ale nie wiem praktycznie nic o waszym kraju - przyjechałem w ciemno. Lubię przygody i wyzwania. Ale chciałbym zostać tu dłużej i wtedy na pewno wypełnię luki w wiedzy.
- Jakie są pana oczekiwania związane z grą w Jastrzębskim Węglu?
- Wiem, że gdyby nie kontuzja VInhedo, nie byłoby mnie tutaj. Ale nie przyjechałem do Polski tylko na zastępstwo. Będę ciężko pracował, bo chcę wygrać rywalizację z pozostałymi konkurentami, mam ambicję być rozgrywającym numer jeden w Jastrzębskim Węglu.
- Pierwszą szansę dostał pan już po trzech dniach pobytu w klubie. To był zaplanowany debiut?
- Kompletne zaskoczenie, trener nie powiedział mi przed meczem, że zagram. Nie powiem, że jakoś specjalnie się zestresowałem, ale małe ciarki się pojawiły, czułem i wciąż czuję małą presję, bo jestem nowy i wszyscy będą bacznie mi się przyglądać. Jednak silniejszym uczuciem, niż stres jest ekscytacja, oczekiwanie na to co się wydarzy. Jastrzębski zespół jest zbudowany z doświadczonych, klasowych graczy. To ułatwia współpracę, bo oni doskonale wiedzą czego ode mnie oczekują i mówią to jasno i precyzyjnie. Nie wiem jak oni oceniają moją postawę, ale mnie współpracuje się z nimi świetnie - choć jestem w klubie dopiero od trzech dni.
- Jedną rywalizacje już pan wygrał - w kadrze narodowej, z Carlosem Fidalgo.
- Na razie faktycznie wygrywam konkurencję z Carlosem Fidalgo, ale to nie znaczy, że mogę być pewny swojej pozycji i już jestem tym pierwszym. Gdybym tak pomyślał choć przez chwilę, prawdopodobnie byłby to początek końca. Wciąż muszę się wykazywać, walczymy z Carlosem jak równy z równym.
- Przy okazji - dlaczego nie ma już w portugalskiej kadrze Nuno Pinheiro?
- Aktualnie gra w francuskim klubie Stade Poitevin Volley-Ball, z którym w poprzednim sezonie wywalczył mistrzostwo kraju. Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego portugalska federacja nie powołała go do kadry narodowej.
- Jest pan bardzo młodym zawodnikiem. Ma pan jakieś siatkarskie wzory, idoli?
- Zabrzmi to banalnie, ale moimi niedoścignionymi mistrzami są Paweł Zagumny i Miguel Falasca. Jeśli powiem, że marzy mi się by rzucać piłki tak szybko i finezyjnie, jak Brazylijczyk Ricardo, to też nie skłamię. Każdego z tych siatkarzy cenię i od każdego chciałbym zabrać coś dla siebie.
- Jest pan nową postacią w PlusLidze. Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.
- Najwięcej radości sprawia mi gdy mogę spotykać się z rodziną, rozmawiać z nimi. Moje jedyne i największe hobby to siatkówka. Do Polski przyjechałem sam, więc moim głównym towarzyszem będzie zapewne Internet. Od czasu do czasu lubię pograć w gry komputerowe, dominuje "PlayStation".