Tie-break w sobotę, tie-break we wtorek. Oba wygrane przez Steam Hemarpol Norwida Częstochowa
Steam Hemarpol Norwid Częstochowa w ciągu czterech dni pokonał dwóch ostatnich mistrzów Polski. W sobotę we własnej hali Jastrzębski Węgiel, a we wtorek w Kędzierzynie-Koźlu ZAKSĘ.
Drużyna z Częstochowy zakończyła poprzedni sezon na przedostatnim miejscu w tabeli PlusLigi. Ale po zmianach w składzie, z nowym trenerem Cezarem Douglasem Silvą, staje się rewelacją rozgrywek. W piątej kolejce przerwali zwycięską serię mistrza Polski, wygrywając po tie-breaku. W zaległym spotkaniu drugiej kolejki, które w pierwotnym terminie zostało odwołane z powodu zagrożenia powodzią, czekała ich rywalizacja z ZAKSĄ, która w sobotę pewnie pokonała w Gdańsku Trefla.
Początek nie wskazywał na wyraźną przewagę gości, którzy od początku musieli gonić kędzierzynian. Wśród gospodarzy bardzo dobrze spisywał się atakujący Mateusz Rećko, który w pierwszym secie skończył osiem z dziesięciu ataków, grając bez błędu. Ale siatkarze Norwida dopięli swego, doprowadzając do remisu 23:23. Wielki udział w tym miał rezerwowy Damian Kogut, popisując się serią znakomitych serwów. ZAKSA zdobyła jednak dwa ostatnie punkty i objęła prowadzenie w meczu.
Chyba nikt w kędzierzyńskiej hali nie spodziewał się, że dwa kolejne sety będą się toczyć przy zdecydowanej przewadze zespołu z Częstochowy. Nie było w nim słabego punktu, począwszy od świetnego w przyjęciu Mateusza Masłowskiego, przez szybko rozgrywającego Quinna Isaacsona, skutecznych środkowych, a kończąc na rozgrywającym fantastyczny mecz Miladzie Ebadipourze. Irańczyk, który jest kapitanem drużyny, perfekcyjnie odbierał zagrywki, sam serwował bardzo dobrze, a w ataku był nie do zatrzymania, mimo że dostawał najtrudniejsze piłki. Po trzech setach miał prawie 70-procentową skuteczność.
Zawodnicy ZAKSY starali się, lecz niewiele mogli zdziałać wobec świetnie spisujących się przeciwników. Przez trzy i pół seta nie potrafili zdobyć punktu z zagrywki, a skuteczność Rećki spadała. Bartosz Kurek oglądał jego grę zza band reklamowych Brakowało też kontuzjowanego Rafała Szymury, a zastępujący go Daniel Chitigoi miał kłopoty w przyjęciu. Ale podopieczni Andrei Gianiego pokazali charakter. W czwartym secie od początku prowadzili, ale częstochowianie nie dawali im odskoczyć. Doszło do zaciętej końcówki, w którym ambitni kędzierzynianie wyszarpali wygraną i doprowadzili do tie-breaka.
Piąta partia to już wyraźna przewaga Steam Hemarpol Norwida. Przy zmianie stron prowadzili 8:4, m.in. po trzech błędach młodego Chitigoia. Trener Giani wprowadził Jakuba Szymańskiego, zmieniał środkowych, lecz na rozpędzonych częstochowian nie znalazł sposobu, podobnie zresztą jak w sobotę Jastrzębski Węgiel.
MVP spotkania został Ebadipour, który miał 66-procentową skuteczność w ataku i był bezbłędny w przyjęciu zagrywki.