Tomasz Kowalski: gramy coraz bardziej nerwowo
MKS Banimex Będzin przegrał w Warszawie kolejne spotkanie i zajmuje odległe miejsce w tabeli PlusLigi. O porażce w stolicy z AZS PW rozgrywający beniaminka ekstraklasy Tomasz Kowalski.
plusliga.pl: Mimo, że przegraliście spotkanie, nie można powiedzieć, że mecz był jednostronny. Udało wam się wygrać seta, graliście na przewagi. Jak Pan ocenia wasz występ?
Tomasz Kowalski: Przegraliśmy kolejny mecz. Nasza forma czy to fizyczna czy psychiczna, nie jest do końca taka jak byśmy chcieli. Wiadomo, jeśli się przegrywa tyle meczów, to z każdym spotkaniem jest coraz ciężej. Gra układa się coraz bardziej nerwowo, coraz gorzej zaczynamy – z Politechniką, przegraliśmy pierwszego seta do 14 i to nie powinno się zdarzyć.
- Który z zawodników Politechniki, Pana zdaniem, najbardziej się wyróżniał?
- Głównym motorem napędowym tego zespołu są według mnie Michał Filip i Olek Śliwka. Na tych zawodnikach trzeba się skupić, żeby ich zatrzymać, ale nie grali oni sami. Myślę, że cała drużyna zagrała dobre spotkanie.
- Stołeczni gracze dość żywiołowo reagują po zdobyciu punktu. Czy takie zachowanie was nie dekoncentruje?
- Nie, myślę, że to normalne przy tak młodym zespole. Bardzo głośno się zachowują jak układa im się mecz, są bardzo waleczni i to widać. Myślę, że to nie ma wpływu na naszą grę.
- Po końcowym punkcie trzeciej partii, długo dyskutowaliście z głównym sędzią. Czy mieliście zastrzeżenia co do jego pracy?
- To była sytuacja w której sędzia gwizdnął mi podwójną, a ja uważam że była to jedna z najczyściej odbitych przeze mnie piłek w tym spotkaniu. To była ostatnia piłka w tym secie i ta akcja trochę nas wyprowadziła z równowagi, może nas nawet poniosło. Nie będę oceniać pracy sędziów, ale na pewno mam zastrzeżenia co do naszej gry.
- W następnej kolejce czeka na was Cuprum Lubin, który dobrze radzi w PlusLidze.
- Szczerze mówiąc nie widziałem ani jednego meczu Lubina w telewizji, więc ciężko mi cokolwiek o nich powiedzieć. Będziemy dopiero oglądać ich grę i ustalać taktykę. Musimy w końcu gdzieś się przełamać i ciągle ma to być następna kolejka.