Tomaszowi Józefackiemu było troszkę przykro

Atakującemu Effectora Kielce Tomaszowi Józefackiemu było troszkę przykro po zwycięstwie jego drużyny nad Asseco Resovią Rzeszów (3:2)

plusliga.pl: Gdyby przed meczem ktoś wam powiedział, że pokonacie mistrza Polski, to pewnie uśmiechnęlibyście się tylko pod nosem…
Tomasz Józefacki: W ciemno wzięlibyśmy nawet seta, bo przecież wiemy kto był po drugiej stronie siatki. Mówiąc szczerze, to sami jesteśmy zaskoczeni tym wynikiem i naszą dobrą postawą. Wiadomo też jednak, że ten rezultat znikąd się nie wziął, bo z Resovią nie da się od tak przypadkowo wygrać. Walczyliśmy naprawdę super, tym bardziej, że po ostatnim przegranym meczu z Gdańskiem te nastroje nie były u nas najlepsze i treningi też nie wyglądały aż tak dobrze. Nasza dobra postawa jest więc zaskakująca. Może też poskutkowało to, że zagraliśmy już na luzie bo miejsce w ósemce raczej już nam nie ucieknie. Wyszliśmy z chłodną głową i wygraliśmy.

- To był już wasz czwarty w tym sezonie z Resovią wliczając rywalizację w PP. Czy te trzy wcześniejsze porażki 0:3 w jakiś sposób pomogły wam uśpić czujność rywala?
- Na pewno przy takim natężeniu gier cały czas się poznaje przeciwnika i coś tam zostaje w głowach, jakieś zagrania itd. Specjalnych przygotowań do tego meczu z naszej strony nie było. Mieliśmy dobry dzień, a szczególnie „Niko” Penczew, w którego wykonaniu było to chyba nawet więcej niż przysłowiowy dzień konia.

- W czwartym secie w nieprawdopodobny sposób skończyłeś atak przy piłce meczowej dla rywali i to chyba dodało wam animuszu.
- Po nienajlepszym przyjęciu Michał Kozłowski ratował sytuację po stronie rywali i dograł mi piłkę, którą chciałem zmieścić w drugą strefę i trochę mi też pomógł blok Piotra Nowakowskiego, bo ona po jego ręce wpadła w boisko. Troszkę mi przykro, że ograłem Resovię, ale każdy walczy o swoje cele. Te dwa punkty w tej kolejce cudów są dla nas niezwykle cenne.

Powrót do listy