Torey DeFalco: grać możliwie jak najlepszą siatkówkę
PLUSLIGA: Terminarz spotkań w fazie grupowej ułożył się dla reprezentacji USA tak, że z każdym kolejnym meczem czeka was teoretycznie trudniejszy przeciwnik. To dobry układ?
TOREY DEFALCO (przyjmujący reprezentacji USA i Asseco Resovii Rzeszów): Myślę, że tak. Każda z drużyn miała mniej więcej podobny czas przygotowań do mistrzostw świata, natomiast kalendarz meczów w pierwszej rundzie jest dla nas dobrym przetarciem przed coraz trudniejszymi spotkaniami. Mistrzostwa świata to bardzo wymagający turniej, w którym trzeba grać na wysokim poziomie. Nawet w meczu otwarcia z Meksykiem też mogliśmy zobaczyć w wielu akcjach, że rywale potrafią grać w siatkówkę. Dla nas ważne było, żeby wprowadzić płynnie do gry Matta Andersona i Taylora Averilla, którzy nie grali na turnieju finałowym Ligi Narodów w Bolonii i mieli troszkę dłuższą przerwę w grze. Uważam, że to dobry układ gier, że możemy stopniowo przygotować się na coraz trudniejsze mecze. Poza tym przerwa po danym meczu fazy grupowej pozwala też na spokojnie zregenerować się i skupić na kolejnym rywalu. W wolnym dniu jest czas na to aby poprzez odprawy video dokładnie przyjrzeć się grze drużynie przeciwnej.
- Jakie jest pana zdanie o formule tegorocznych mistrzostw świata, która ma tylko jedną fazę grupową i potem będą już tylko mecze play-off, kiedy nie będzie sobie można pozwolić na chwilę słabości?
- Pod tym względem to będzie na pewno trudny turniej. Trzeba być gotowym na to, że mecze o być albo nie być w dalszej części mistrzostw będą rozgrywane już na wczesnym etapie. Z drugiej strony, taki sposób rywalizacji powoduje, że turniej będzie przebiegał sprawnie i dość szybko. Dla każdego zespołu to będzie sprawdzian jak sobie z tym poradzić, że mecze o wszystko zaczynają się już tak wcześnie.
- Reprezentacja USA przed czterema laty zdobyła brąz na MŚ we Włoszech. W tym sezonie już w turnieju finałowym Ligi Narodów w Bolonii pokazała, że ma duże możliwości przegrywając złoto tylko z Francją. Aspiracje macie na pewno wysokie?
- Naszym jedynym celem, który od początku przyświeca nam w tym turnieju, jest to żeby grać możliwie jak najlepszą siatkówkę. Koncentrujemy się na każdym kolejnym rywalu. Nie wybiegamy w przyszłość i myślimy tylko o tym, żeby grać jak najlepiej.
- Mecz grupowy z Polską to będzie pierwszy duży sprawdzian waszej aktualnej formy?
- Myślę, że to będzie dobry mecz i przetarcie dla obu drużyn. Postaramy się jak najlepiej przygotować do tego spotkania i zagrać możliwie jak najlepiej.
- W półfinale Ligi Narodów w Bolonii pokonaliście reprezentację Polski w przekonujący sposób. Przewaga psychologiczna będzie przez to po waszej stronie?
- Nie powiedziałbym, że to było dla nas łatwe zwycięstwo. Polacy grali w Bolonii dobrze, a mecz z nimi potoczył się dla nas korzystnie i stąd bardzo dobry dla nas wynik. Gra przeciwko Polakom to zawsze coś wyjątkowego, zwłaszcza na ich terenie. To będzie więc wyjątkowy, specjalny mecz.
- Po powrocie do kadry Matthew Andersona siła amerykańskiej drużyny jeszcze wzrosła?
- Pewnie tak, ale o tym przekonamy się i ocenimy to po turnieju.
- Tuż po MŚ przeniesie się Pan do nowego klubu – Asseco Resovii, z którą był pan łączony jeszcze w pierwszej części minionego sezonu PlusLigi. Plotki o pana transferze do Rzeszowa potwierdziły się. Czy tak szybka decyzja oznacza, że otrzymał pan bardzo korzystną ofertę?
- Nie mogłem uwierzyć w te wszystkie plotki jeszcze na wczesnym etapie sezonu. To naprawdę były tylko plotki, ponieważ wcale nie rozmawiałem wtedy z Resovią. Kiedy otrzymałem ofertę, to faktycznie decyzję podjąłem dość szybko, ale to było znacznie później niż wtedy kiedy już mówiono o tym, że podpisałem kontrakt w Rzeszowie.
- Być może pana menedżer już wcześnie zaczął rozmowy negocjacyjne i stąd te plotki o pana przyjściu do Asseco Resovii, które pojawiły się w grudniu?
- Nie mam pojęcia, ale na pewno w grudniu nie było mowy o tym, abym podpisał umowę w Rzeszowie. Oferta i moja decyzja o jej akceptacji, to okres lutego a nie grudnia.
- W Indykpolu AZS Olsztyn był pan obok Karola Butryna liderem zespołu, który dostawał mnóstwo piłek i był cały czas w grze. W Asseco Resovii na pana pozycji są m.in. Klemen Čebulj i Thibault Rossard. Nie obawia się pan rywalizacji o miejsce w składzie?
- Nie i jestem podekscytowany tym, że będziemy mieli taką rywalizację. Nie mam jakichś wielkich oczekiwań związanych ze swoją grą w Asseco Resovii. Na pewno będę chciał grać jak najlepiej i pomóc drużynie w osiągnięciu dobrego wyniku. Mam nadzieję, że coś wspólnie wygramy, a przynajmniej zajmiemy dobrą pozycję wyjściową żeby grać o najwyższe cele. Nie mam jednak konkretnych oczekiwań. Jestem podekscytowany, że będę mógł zagrać w nowym miejscu, fajnym mieście i dobrej drużynie, w której doszło do kilku zmian także w sztabie trenerskim.
- Asseco Resovia od sześciu lat czeka na medal. Co roku w zespole dochodzi do zmian kadrowych. Pojawiają się głośne transfery, zespół chciałby walczyć o medale, ale przez ostatnie dwa lata skończyło się tylko na piątym miejscu.
- Cóż, oby tym razem było lepiej. Mam taką nadzieję.
- Miał pan już okazję grać w przeszłości w jednym klubie z Thibault Rossardem (w sezonie 2020/21 w Tonno Callipo Calabria Vibo Valentia – przyp. red.). Ta znajomość pomoże wam w dobrej współpracy w Asseco Resovii?
- Thibault to mój przyjaciel. Jestem podekscytowany, że znów spotkamy się w jednym klubie i będziemy wspólnie grać. To będzie przyjemność.
- Rozmawiał pan już z trenerem Giampaolo Medei o swojej roli w klubie?
- Tak, już trochę rozmawialiśmy.
- Jak podoba się panu zestawienie drużyny?
- Myślę, że mamy dobry skład. Sam jestem podekscytowany tym jak będzie nam się wspólnie grało i jak daleko zajdziemy.
- Czy konsultował się pan także ze swoimi rodakami, którzy grali w Asseco Resovii – z obecnej kadry są to chociażby środkowi David Smith i Jeffrey Jendryk?
- Oczywiście. Rozmawialiśmy o tym i przekazali mi same dobre informacje o klubie i grze w Rzeszowie.
- Przed laty zdarzyło się jednak, że Thomas Jaeschke mimo ważnego kontraktu w Rzeszowie zdecydował się na wykorzystanie opcji „buy-out”, ponieważ chciał odejść z Asseco Resovii?
- Nie znam tej historii i nie pamiętam w ogóle takiej sytuacji. Raczej nie było mnie jeszcze wtedy w reprezentacji kiedy Thomas grał w Rzeszowie.
- Ma pan dobre wspomnienia z gry w hali Podpromie, w której akurat kończył pan miniony sezonem z Indykpolem AZS Olsztyn przegrywając rywalizację o 5 miejsce?
- Dobrze mi się tam grało i już nie mogę się doczekać nowego sezonu PlusLigi. Tak jak już wspomniałem, jestem podekscytowany grą w Asseco Resovii.
Powrót do listy