Totolo i Santilli - duet idealny
Polak czy zagraniczny? Doświadczony, z długą listą osiągnięć, czy też młody, perspektywiczny i przede wszystkim głodny sukcesu, czekający na swoją wielką szansę? To dylemat kibiców, dziennikarzy i działaczy PZPS. Zwłaszcza tych ostatnich. Na kogo postawić i jak znaleźć złoty środek? No i przede wszystkim - jak wybrać tego najlepszego?
My, wbrew powszechnym opiniom nie stawiamy na szczycie "celownika” słynnych Włochów - Ferdinando De Giorgi i Daniele Bagnoliego. Marzeniem i celem numer jeden De Giorgi jest przejęcie sterów w rodzimej reprezentacji i jeśli ta sztuka z jakiegoś powodu nie uda mu się niebawem, ewentualną posadę w Polsce potraktuje na zasadzie "lepszy rydz, niż nic”. Ponadto, nigdy wcześniej nie pracował za granicą, nie udało mu się też znaleźć pracodawcy w właśnie rozpoczętym sezonie.
- Ani Bagnoli ani De Giorgi nie zrobili kariery na świecie i trudno, żeby szukali swoich szans u nas. De Giorgi wygrał raz mistrzostwo Włoch i koniec. Bagnoli wygrał Serie A1 kilka razy, ale za granicą wiodło mu się znacznie gorzej - zauważa były szkoleniowiec polskiej kadry Ryszard Bosek. - De Giorgi jest trenerem, którego bardzo chcieliby fani, ale czy federacja? Nie wiem...mamy we Włoszech wielu dobrych fachowców, a De Giorgi na razie pozostaje bez pracy - zwraca uwagę reprezentant Włoch Matej Cernic.
Bagnoli wyjechał do Rosji w 2007 roku. Jego współpraca z Dynamem Moskwa zakończyła się buntem w drużynie. Ze Sborną radził sobie znacznie lepiej, ale nie na tyle dobrze, by przekonać do siebie siatkarskie środowisko. Obawiamy się też, że po ciężkiej, prawie dwuletniej przeprawie z kadrą Rosji może czuć się zwyczajnie wypalony. Stan wyplenia niechybnie kojarzy nam się również z Andreą Anastasim - szkoleniowcem wielkim i uznanym. Mamy jednak wrażenie, że apogeum świetności osiągnął trzy lata temu, zdobywając złoto mistrzostw Europy z Hiszpanią.
Chętnie natomiast widzielibyśmy na stanowisku selekcjonera biało - czerwonej kadry kilku innych trenerów, niekoniecznie z wielkim nazwiskiem czy zapierającą dech listą sukcesów, za to z niespożytą energią, nieprzeciętnymi predyspozycjami, sercem i duszą oddanych siatkówce.
Godnym uwagi kandydatem jest Władimir Alekno (44 lata), aktualny szkoleniowiec mistrza Rosji Zanitu Kazań, były selekcjoner reprezentacji Rosji (srebro LŚ 2007, srebro ME 2007, brąz LŚ 2008, brąz IO 2008).
Cenimy i szanujemy go za twardą rękę i dyscyplinę w pracy, otwartość i partnerskie relacje z zawodnikami poza nią oraz za trzeźwy, obiektywny stosunek do dokonań konkurencji (Bagnoliego) i umiejętność racjonalnej oceny potencjału (kadry Rosji). Dodajmy, że Alekno dwa lata temu deklarował chęć pracy w Polsce, ale nie spodobał mu się sposób selekcji poprzez konkurs.
Najważniejsza postać drużyny z Kazania, Amerykanin Lloy Ball uważa, że to fachowiec najwyższej klasy. - Nastawiony na znajdywanie plusów, a jeśli ma coś „konkretnego” do powiedzenia zawodnikowi, robi to na osobności. Ma międzynarodowe doświadczenie, nawyk ciężkiej pracy, otwartość na świat i ponadprzeciętną pasję siatkarską. Mamy bardzo dobre relacje, podobny sposób postrzegania siatkarskich realiów i jednakowe podejście do pracy i pojęcia "sukces” - ocenia.
Niestety, (dla Polski) Alekno jest też wymieniany wśród czterech kandydatów, których rosyjska federacja chętnie widziałaby w roli selekcjonera Sbornej.
Dobrą (a nawet bardzo dobrą) opcją wydają się też być dwaj Włosi - Roberto Santilli (45 lat) i Tomaso Totolo (45 lat). Prywatnie przyjaciele i pokrewne dusze. Obydwaj cenią profesjonale podejście i zamiłowanie do ciężkiej pracy. Obydwaj też pokazali się z dobrej strony w Polsce, darzą nasz kraj olbrzymią sympatią i bacznie obserwują polskie siatkarskie realia. Co więcej, są głodni sukcesu, spragnieni wybicia się i pokazania swojej wartości.
Santilli spędził w Jastrzębskim Węglu trzy sezony. Wygrał Puchar Polski (2010) oraz srebrny (2009/10) i brązowy (2008/09) medal PlusLigi. Zasłynął i wzbudził uznanie zawodników wysokiej klasy fachowością oraz podejściem do obowiązków: zawsze konkretny, wymagający i zdecydowany.
- To najlepszy szkoleniowiec, z jakim do tej pory pracowałem. Świetnie potrafi przygotować do meczów taktycznie i mentalnie. Potrafił powiedzieć takie rzeczy, że czuło się ciarki na ciele. To pomagało, zwłaszcza przy gorszym dniu. Poświęca siatkówce bardzo dużo czasu i ma wiedzę, której wielu mogłoby mu pozazdrościć. Jest takim moim mistrzem. Poza tym, jest bardzo dobrym człowiekiem. Macie bardzo wielu młodych zawodników, a on potrafi pracować z młodymi, wydobyć z nich to, co najlepsze. Chciałbym zobaczyć go w roli selekcjonera Polski - rekomenduje Igor Yudin, zawodnik, który podobnie jak były siatkarz JW Patryk Czarnowski rozwinął skrzydła właśnie pod okiem Santilliego.
Tomaso Totolo w 2007 roku został sprowadzony do Jastrzębia w trybie awaryjnym, by ratować zespół przed ligową klęską. Spisał się na szóstkę - zdobył srebrny medal, a o jego nietuzinkowych metodach pracy krążyły legendy.
- Kiedy przychodził do nas, sceptycy mówili, że zatrudnienie człowieka znikąd to chybiony pomysł. Tymczasem on dosłownie z niczego posklejał zespół i wygrał wicemistrzostwo kraju. Właśnie wtedy Jastrzębie było o krok od pokonania wielkiej Skry, bo polegliśmy dopiero w piątym meczu. Mieliśmy super zespół, ale graliśmy fatalnie. Przyszedł Totolo, zagraliśmy w finale i mało brakowało, żebyśmy wygrali złoto - wspomina libero JW Paweł Rusek. - Z Totolo pracowałem dawno i bardzo krótko. Jak był w Polsce, to zrobił na wszystkich takie wrażenie, że wszyscy go z miejsca pokochali. Na pewno to również bardzo dobry kandydat - dorzuca Igor Yudin.
Przeciwnicy tej kandydatury od razu wyłuszczą brak doświadczenia w roli pierwszego selekcjonera. Bo choć dorobek trenerski Totolo ma długi (jako asystent Gian Paolo Montaliego zdobył srebro IO 2004, złoto ME 2005, obecnie współpracuje z kadrą Holandii i jest II trenerem Sisleya Treviso), w roli pierwszego szkoleniowca pracował tylko w Polsce.
- Pracuje w Sisleyu , a tam biorą tylko najlepszych - akcentuje Matej Cernic. - To dobry trener, zaangażowany, z głęboką wiedzą i wbrew pozorom doświadczony. Pracował przecież z wieloma uznanymi szkoleniowcami - Montalim, Dal Zotto, Piazzą czy Blange. Że nie pracował jako pierwszy? Wystarczy pięć, sześć meczów i będzie w pełni gotowy do swojej roli. Moim zdaniem to byłby dobry wybór - przekonuje.
- Być może właśnie on potrafiłby wnieść do zespołu to "coś”, czego mu brakuje. Potrafi zmotywować zawodników, a swoją kreatywnością zaraża wszystkich wkoło. Jest dość specyficzny - skacze podczas meczu, przeżywa tak, jakby sam był na boisku. Trochę przypomina mi trenera Bernardo Rezende i mam nadzieję, że pójdzie jego śladem - uzupełnia Paweł Rusek.
W pełni podzielamy opinię zawodników i gdyby decyzja zależała od nas, zaprosilibyśmy charyzmatycznego Włocha na rozmowy. Jeszcze lepszym pomysłem wydaje nam się połączenie włoskich sił i stworzenie duetu Santilli - Totolo.
- Stanowiliby fantastyczny team, idealny w zasadzie. Santilli lepiej zna polski rynek, Totolo ma bezcenne doświadczenia z Treviso i reprezentacji Włoch. Świetnie by się uzupełniali - komentuje Igor Yudin, który miał przyjemność współpracować z jednym i drugim.