Trener Asseco Resovii przed meczem z beniaminkiem i niepowodzeniu w Lidze Mistrzów
Po rozczarowaniu w Lidze MIstrzów mamy bardzo szybko okazję żeby się zrehabilitować - uważa Giampaolo Medei, trener Asseco Resovii Rzeszów.
W czwartek rzeszowska drużyna niespodziewanie przegrała z Tours VB w pierwszej kolejce Ligi Mistrzów. Czasu na analizę niepowodzenia nie było wiele, bo już w niedzielę na brązowego medalistę poprzedniego sezonu czeka Exact Systems Hemarpol Częstochowa, beniaminek PlusLigi.
Medei: - Uważam, że w PlusLidze nie ma słabego zespołu, z którym można spokojnie wygrać i nie obawiać się o zwycięstwo. Wiemy, że Częstochowa nawet w przegranych meczach mocno walczyła i kilka razy była w stanie pokusić się o jeszcze lepszy wynik. Spodziewam się dużej walki w niedzielę i trudnej przeprawy. Pozytywne jest to, że po takim rozczarowaniu jak z Tours mamy bardzo szybko okazję żeby się zrehabilitować, rozegrać trudny mecz i ponownie zacząć naszą podróż.
O przegranej z Tours VB
- Myślę, że zlekceważyliśmy to spotkanie. Niestety ja wiedziałem o tym, że to będzie ciężki mecz, jak zresztą każdy w Lidze Mistrzów w naszej grupie. Starałem się mentalnie przygotować zespół na to spotkanie, ale okazało się, że wpadliśmy w tarapaty w trakcie meczu, po części też dlatego, że rywale grali dobrze, a my nie potrafiliśmy znaleźć właściwych rozwiązań żeby grać na naszym poziomie. Przede wszystkim w tym spotkaniu nie funkcjonowały nasz blok i obrona. Grając w ten sposób w jaki graliśmy, ciężko jest wygrać mecz. Jest mi bardzo przykro, bo był pierwszy mecz dla naszej drużyny w Lidze Mistrzów po kilku latach przerwy. Chcieliśmy pokazać naszym kibicom coś innego. Teraz nasza droga do play-offów LM będzie jeszcze trudniejsza. Nie możemy jednak płakać nad rozlanym mlekiem, tylko trzeba się już skupić na następnych meczach, najpierw ligowym w Częstochowie, a potem LM w Lublanie. Będziemy mieli okazję zagrać w nich na miarę naszych możliwości i powalczyć o cenne punkty. Rywalizacja w fazie grupowej LM jest bardzo krótka i nie możemy sobie pozwolić na kolejny tak słaby mecz jak z Tours.
W drugim i czwartym secie popełniliśmy kilka błędów. Znaleźliśmy się też w trudnych sytuacjach w ataku i nie potrafiliśmy ich rozwiązać. Kiedy tak się stało, to zaczęliśmy być coraz bardziej nerwowi i zostaliśmy całkowicie zablokowani. Tak się dzieje w siatkówce, że tego typu sytuacje i stracone szanse powodują frustrację i nerwowość. W takich warunkach nie gra się łatwo, ale najgorzej jak takie błędy i nerwowe sytuacje powtarzają się w serii, bo nie powinno tak być, że nagle kompletnie przestaje się grać. Każda drużyna ma jednak inny balans. W meczu z Tours od samego początku mieliśmy problem w rozwiązywaniu kłopotliwych sytuacji.
Nasz podstawowy problem był taki, że bardzo chcieliśmy grać świetnie, bo mamy przecież w zespole znakomitych graczy, z dużym doświadczeniem i osiągnięciami, ale okazuje się, że jak wpadamy w kłopoty i nie jesteśmy w stanie grać na wysokim poziomie, to jesteśmy zbyt sfrustrowani, a przez to poziom naszej gry drastycznie spada. W tym momencie musimy zaakceptować to, że jeszcze nie jesteśmy w stanie grać na najwyższym poziomie i trzeba tak tą grę dostosować, żeby znaleźć inne rozwiązania. Jeśli tego nie zaakceptujemy, to ciężko będzie nam wychodzić z opresji, zwłaszcza w trudnych meczach. Na przykład w ostatnim ligowym meczu z Indykpolem AZS-e Olsztyn wszystko dobrze funkcjonowało, graliśmy bardzo dobrze począwszy od zagrywki, ale łatwiej się gra jak wszystko wychodzi. Kiedy jednak tak łatwo nie idzie i pojawiają się problemy, to trzeba znaleźć inne rozwiązania i akceptować to, że czasem gra nie układa się po naszej myśli. Musimy to zrozumieć i to jak najszybciej - kończy trener Asseco Resovii.
Powrót do listy