Trener Asseco Resovii Rzeszów: Zwycięstwo z Jastrzębskim Węglem jest możliwe
- Nawet jeśli nie jesteśmy faworytami tego dwumeczu i nasze szanse są oceniane na niższym poziomie, np. na 20 proc., to mimo wszystko je mamy. Co jest teraz ważne dla nas: nie patrzymy w ogóle na przeszłość i na to, co było w poprzednich meczach Asseco Resovii z Jastrzębiem - zapowiada Giampaolo Medei, szkoleniowiec Asseco Resovii Rzeszów, półfinalisty PlusLigi.
PLUSLIGA.PL: Asseco Resovia wygrała z Treflem Gdańsk 3:1 i awansowała do półfinału PlusLigi, ale już do końca sezonu musi sobie radzić bez kontuzjowanego Stephen’a Boyera. Jego zmiennik Jakub Buck spisuje się jednak znakomicie. Jak ta sytuacja z kontuzją Boyera wpłynęła na zespół?
Giampaolo Medei, trener Asseco Resovii: Przede wszystkim jestem dumny z drużyny, która drugi sezon z rzędu awansowała do półfinału PlusLigi i zapewniła sobie grę w europejskich pucharach. Oczywiście zobaczymy jeszcze w jakich konkretnie rozgrywkach... Asseco Resovia, to klub, który zasługuje, żeby być w czołówce PlusLigi. Teraz przed nami najważniejsza i najbardziej emocjonująca część sezonu. Osobiście jestem tym bardzo podekscytowany i naprawdę uważam, że mamy jako zespół szanse, żeby pokonać Jastrzębski Węgiel i awansować do finału. Jesteśmy pewni swoich umiejętności i znajdujemy się w dobrej formie. W półfinale zagramy o swoją wielką szansę. Mam nadzieję, że w środę hala Podpromie będzie wypełniona po brzegi i że to będzie wyjątkowy dzień dla wszystkich w naszym klubie i dla naszych kibiców. Jeśli Jastrzębie okaże się od nas lepsze w półfinale, to i tak będziemy mieli jeszcze szansę na powalczenie o medal w małym finale. Jestem jednak przekonany, że zagramy dobrze i jeśli tak się stanie, to mamy szansę na wygranie z Jastrzębiem. Jeśli chodzi o kontuzję Stephen’a Boyera, to jestem bardzo rozczarowany i zasmucony tym co się stało. Stracić tak ważnego gracza w tak ważnym momencie jak ćwierćfinał mistrzostw Polski, to naprawdę ciężka sytuacja. Trudno było nam się z tym pogodzić przede wszystkim mentalnie. Trzeba też podkreślić, że Stephen Boyer był w znakomitej dyspozycji i grał wyśmienicie. Niezależnie od tego, wiemy, że mamy już kompletny i zamknięty skład. Kuba Bucki też może świetnie grać, co pokazał chociażby w drugim meczu z Treflem, popisując się niesamowitą serią punktowych zagrywek. Będziemy grali o swoją szansę. Niestety, nie możemy skorzystać z transferu medycznego i dla mnie to jest trudne do zaakceptowania. Jeśli Stephen Boyer nie jest głównym graczem Asseco Resovii, to kto nim jest? Co więcej, przy szerokim składzie, jakim dysponowaliśmy w trakcie sezonu, oczywistym jest, że dokonywałem zmian i nie zawsze Stephen wychodził w podstawowej szóstce. Musiałem dać najbardziej obciążonym graczom chociaż chwilę na złapanie oddechu. Mam nadzieję, że na naszym przykładzie zostaną wyciągnięte wnioski, bo widać, że tak uregulowane zasady dotyczące transferu medycznego nie spełniają swojej roli. Zdajemy sobie sprawę, że i tak trudno byłoby nam pozyskać gracza takiej klasy jak Stephen Boyer, ale może dodatkowy atakujący bardzo by nam pomógł...
PLUSLIGA.PL: Jastrzębski Węgiel, z którym Asseco Resovia zmierzy się w półfinale, to najbardziej niewygodny rywal rzeszowskiej drużyny w ostatnich latach. Co się musi stać, żeby pana zespół był w stanie skutecznie rywalizować z aktualnymi mistrzami Polski?
To prawda, że od dłuższego czasu Asseco Resovia nie może wygrać z Jastrzębiem choćby jednego meczu, ale pamiętam, że już w zeszłym roku spotkanie w Rzeszowie było zacięte; w Jastrzębiu zresztą też. Na pewno mamy świadomość tego, jak mocnym zespołem jest aktualnie Jastrzębski Węgiel, nie tylko w Polsce, ale w Europie, bo przecież rywale zagrają drugi raz z rzędu finale Ligi Mistrzów. Ich siłą jest to, że mają bardzo stabilny zespół, który utrzymuje trzon już od kilku sezonów. Mają bardzo dobrych graczy i świetną organizację gry. Niezależnie od tego, czy potencjał Asseco Resovii jest podobny, czy mniejszy od Jastrzębskiego Węgla, uważam, że mój zespół ma szansę na zwycięstwo. Nawet jeśli nie jesteśmy faworytami tego dwumeczu i nasze szanse są oceniane na niższym poziomie, np. na 20 proc., to mimo wszystko je mamy. Co jest teraz ważne dla nas: nie patrzymy w ogóle na przeszłość i na to, co było w poprzednich meczach Asseco Resovii z Jastrzębiem. Podchodzimy do tej rywalizacji w ten sposób, że mamy swoje szanse i postaramy się je wykorzystać w trakcie meczu. Wiemy, że zwycięstwo z Jastrzębiem jest możliwe.
PLUSLIGA.PL: Jak zatrzymać tak świetnie dysponowanych w tym sezonie Norberta Hubera i Tomasza Fornala, którzy razem z pozostałymi graczami Jastrzębia są bardzo regularni i nie schodzą poniżej pewnego poziomu gry?
W Jastrzębiu próżno szukać słabego ogniwa. Popatrzymy chociażby na mistrzów olimpijskich na rozegraniu i ataku, czy na inne pozycje. Żeby móc z nimi skutecznie rywalizować i pokusić się o zwycięstwo, mój zespół musi zagrać na bardzo wysokim poziomie. Na pewno nie będziemy faworytami tego starcia, więc możemy zagrać bez presji. Jeśli zagramy swoją najlepszą siatkówkę, to możemy pokonać Jastrzębie. Jestem co do tego optymistą.
PLUSLIGA.PL: Pierwszy mecz w hali na Podpromiu może być atutem Asseco Resovii, podobnie jak miało to miejsce w pucharze CEV z Aluronem CMC Wartą Zawiercie?
Może tak być, chociaż to, która z drużyn jest gospodarzem pierwszego czy drugiego meczu, dla mnie niczego nie zmienia. Na razie skupiamy się przede wszystkim na spotkaniu numer jeden, które zagramy w domu i chcemy pokazać kibicom znakomitą siatkówkę. Wiemy, że w tym roku nie rozpieszczaliśmy fanów naszym poziomem gry i wiele razy prezentowaliśmy się poniżej oczekiwań. W ostatnim czasie nasza gra wygląda jednak lepiej i chciałbym, żebyśmy z Jastrzębiem zagrali naszą możliwe najlepszą siatkówkę. Jeśli to się okaże niewystarczające do zwycięstwa, bo Jastrzębie będzie lepsze, to skupimy całą swoją uwagę na drugim meczu i w nim poszukamy swojej szansy. Tak powinniśmy do tego podejść.
Pierwszy mecz półfinałowy między Asseco Resovią a Jastrzębskim Węglem zostanie rozegrany 17 kwietnia o godz. 17.30. Trzy godziny później Projekt Warszawa zmierzy się z Aluronem CMC Wartą Zawiercie
Powrót do listy