Trenerzy PlusLigi w LŚ: Antiga jedzie na Final Six
Spośród trzech reprezentantów PlusLigi, największym wygranym fazy interkontynentalnej Ligi Światowej jest szkoleniowiec ONICO Warszawa, który wraz z reprezentacją Kanady zakwalifikował się do Final Six. Mark Lebedew w następny weekend powalczy z Australią w turnieju finałowym II Dywizji, a Piotr Gruszka, po nieudanym występie biało-czerwonych w Katowicach i Łodzi, zakończył już zmagania w turnieju.
Pięć zwycięstw w drodze do Kurytyby
Z bilansem pięciu wygranych i czterech porażek Kanadyjczycy zajęli piąte miejsce w klasyfikacji zespołów I Dywizji i pewnie awansowali do Final Six. Poradzili sobie, chociaż w składzie zabrakło w tym roku Gavina Schmitta i trener Antiga musiał łatać dziurę w ataku na przemian Nicholasem Hoagiem, nominalnym przyjmującym i 18-letnim nowym nabytkiem ONICO Warszawa Sharonem Vernonem-Evansem. Ten drugi bardzo dobrze spisał się w ostatnim meczu fazy grupowej, czym przysporzył sporo radości swojemu selekcjonerowi. - Wszystko było dla mnie nowe, ale miałem duże wsparcie od kolegów - cieszył się po wygranej 3:1 z Włochami.
- Wszedł na boisko w trakcie meczu i zdobył kilka niezwykle ważnych punktów - chwalił swojego klubowego i reprezentacyjnego podopiecznego Antiga, który przed startem LŚ zaczął budować w Kanadzie nową drużynę i mógł spokojnie pracować, bo nikt w kraju nie wywierał na nim presji. - Jestem dumny z tego jak moi zawodnicy walczyli o każdy punkt i każdą piłkę przez te ostatnie trzy tygodnie. Oni też mają powody do zadowolenia, bo osiągnęli coś wielkiego. Teraz już szykujemy się do turnieju finałowego (04 - 08 lipca) - dodał.
Spokojnie czekają na F4
Prowadzona przez trenera Jastrzębskiego Węgla Australia zajęła trzecie miejsce w zestawie drużyn II Dywizji, za Słowenią i Holandią. Siatkarze Marka Lebedew wygrali aż sześć z dziewięciu spotkań i nawet gdyby nie byli organizatorami turnieju finałowego, spokojnie by do niego awansowali. - Pokazaliśmy ogromną walkę i charakter. Chociaż graliśmy w różnych zestawieniach, aż sześć razy schodziliśmy z boiska jako zwycięzcy. W ciągu ostatniego miesiąca ten zespół bardzo dojrzał - podsumował Australijczyk, który już nie może doczekać się finałowej rywalizacji. Zapewnił, że w Gold Coast kibice zobaczą zespół, który stanowi prawdziwy, wspierający się kolektyw i do końca walczy o zwycięstwo w każdym pojedynku. Turniej Finałowy II Dywizji zostanie rozegrany w dniach 24-25 czerwca.
W połowie lipca trener „Pomarańczowych” i australijskiej kadry weźmie udział jako wykładowca w seminarium dotyczącym szeroko pojętej praktyki trenerskiej, organizowanym przez Australijską Federację Siatkówki. W trakcie seminarium odbędą się mecze towarzyskie z udziałem m.in. reprezentacji Australii i Japonii.
Czas na pierwsze wnioski
Piotr Gruszka jako pierwszy trener GKS-u Katowice pokazał w trakcie rozgrywek ligowych co w siatkówce jest najważniejsze - drużynę z nietuzinkowym duchem walki, stanowiącą trwały monolit. Obecnie udziela się jako II szkoleniowiec polskiej kadry i te same wartości próbuje przemycić na grunt reprezentacyjny, ale też zdaje sobie sprawę, że tutaj gra drugie skrzypce, a głównym dyrygentem jest Ferdinando De Giorgi. - Znam swoje miejsce w szeregu i przede wszystkim skupiam się na tym, za co jestem odpowiedzialny, żeby jak najbardziej pomóc pierwszemu trenerowi - podkreśla.
Polacy, którzy jako nieliczni wystartowali w Lidze Światowej praktycznie najmocniejszym składem, zakończyli udział na ósmej pozycji, z dorobkiem czterech zwycięstw i pięciu porażek. Sporo poniżej oczekiwań, bo zarówno siatkarze, jak i eksperci głośno mówili o Final Six. Czas na podsumowanie i ocenę pracy sztabu szkoleniowego przyjdzie po mistrzostwach Europy, które odbędą się w naszym kraju na przełomie sierpnia i września. Ale już dziś ciśnie się na usta jedna refleksja. Niedawno Krzysztof Ignaczak wspomniał na łamach naszego serwisu, że marzy mu się amerykański cykl przygotowań - od jednych igrzysk olimpijskich do drugich. Może warto sięgnąć głębiej w amerykańskie tradycje i, mając w sztabie trenerskim tak doświadczonego i utytułowanego człowieka jak Piotr Gruszka, uskutecznić amerykański model prowadzenia drużyny?
Podczas niedzielnego spotkania z Polską widać było, że John Speraw często ustępuje pola swojemu asystentowi Mattowi Fuerbringerowi, który jako były siatkarz doskonale czuje grę i boisko i często daje zawodnikom adekwatne do sytuacji wskazówki. Obserwując polską ławkę trenerską gołym okiem widać, jak bardzo Gruszka rwie się do pomocy, jak mocno chciałby podzielić się z siatkarzami swoim doświadczeniem, wsparciem, energią, szczególnie w tych krytycznych momentach. On, jak nikt inny w całym sztabie doskonale zna smak boiskowej rywalizacji, wielokrotnie w swojej karierze przeżywał wzloty i upadki, także w trakcie jednego meczu, jednego turnieju. Dlatego wydaje się, że warto byłoby bardziej wykorzystać tę wiedzę i to doświadczenie, poszerzając bardzo dobrą skądinąd włoską szkołę prowadzenia drużyny o elementy amerykańskiego warsztatu.
Powrót do listy