Trwa zła passa AZS PW
AZS Politechnika Warszawska przegrała z Indykpolem AZS-em Olsztyn 1:3 (19:25, 23:25, 25:16, 21:25). MVP Wojciech Winnik.
Zła passa siatkarzy AZS Politechniki Warszawskiej nadal trwa. W trzeciej kolejce PlusLigi warszawianie po raz trzeci przegrali 1-3. Tym razem musieli uznać wyższość Indykpolu AZS Olsztyn.
O ile poprzednie porażki rozpatrywać można w kategoriach słabości w poszczególnych elementach siatkarskiego rzemiosła, tak przegraną z olsztynianami wytłumaczyć można brakiem... Damiana Wojtaszka. Dwudziestotrzyletni libero nie mógł wystąpić w meczu z powodu kontuzji kolana. Zastąpił go więc dziewiętnastoletni Maciej Olenderek. Choć nie zagrał źle, dziury po Wojtaszku nie wypełnił. - Jestem zadowolony z jego postawy. Zagrał tak, jak na tę chwilę najlepiej potrafi - podsumował na konferencji prasowej jego występ trener Radosław Panas.
Brak Wojtaszka widoczny był zwłaszcza w pierwszym secie. Już na samym jego początku na dwupunktowe prowadzenie po dobrym ataku Wojciecha Winnika i pomyłce „Inżynierów” wysunęli się goście. Dzięki trudnej i skutecznej zagrywce gospodarze odrobili straty. Od stanu 4:4 rozpoczęła się walka na punkty, w której obie drużyny popisywały się widowiskowymi akcjami. Na szczególną uwagę zasłużył rozgrywający Akademików z Warszawy - Patrick Steuerwald, który nie bał się ryzykownej gry. Dzięki temu to właśnie stołeczni prowadzili na pierwszej przerwie technicznej 8:6. Po czyszczeniu parkietu podopieczni Radosława Panasa zdobyli kolejne dwa „oczka” - po kiwce Steuerwalda i ataku z kontry Grzegorza Szymańskiego na tablicy było 11:7. Gospodarze nie potrafili jednak utrzymać wypracowanej przewagi i po skutecznych atakach Metodiego Ananieva to zespół z Olsztyna wysunął się na trzypunktowe prowadzenie, które z czasem rosło. Trener Radosław Panas zdecydował się na podwójną zmianę, jednak Maciej Gorzkiewicz i Paweł Mikołajczak nie odwrócili losów seta. Indykpol zwyciężył 25:19.
Początek drugiego seta to walka punkt za punkt, w której obie strony wykazały się dobrymi akcjami w ataku. Na konto olsztynian punkty zbierali Metodi Ananiev i Paweł Siezieniewski. Dla drużyny „Inżynierów” punktowali zaś Wojciech Żaliński, Marcin Nowak i Ardo Kreek. Dzięki zagraniom dwóch ostatnich warszawianom udało się odskoczyć na cztery „oczka”; 9:5. Jednak podobnie jak w poprzedniej partii przy tym stanie Akademicy z Warszawy... stanęli; 11:10. Na szczęście czas wzięty przez trenera Panasa uspokoił grę Politechniki; 15:12. Po drugiej przerwie technicznej goście ponownie podjęli pogoń. Dzięki skutecznej grze blokiem pary Siezieniwski - Gunia doprowadzili do remisu po 18. Od tego momentu gra rozpoczęła się od nowa. Obie drużyny nie pozwoliły odskoczyć przeciwnikowi chociażby na jeden punkt. Z dobrej strony w polu serwisowym pokazał się atakujący Politechniki, Grzegorz Szymański, jednak to olsztynianie dzięki atakom Ananieva doprowadzili do pierwszej piłki setowej, którą od razu wykorzystał Wojciech Winnik.
Trzecia partia była podobna do poprzednich. Na skutek dobrej i agresywnej gry Wojciecha Żalińskiego i Krzysztofa Wierzbowskiego, który zastąpił słabo spisującego się Vida Jakopina, stołeczni wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Wierzbowski dał świetną zmianę i kończył atak za atakiem; 13:9. Warszawianie, nauczeni doświadczeniem z poprzednich partii, po drugiej przerwie technicznej wyszli na boisko dużo bardziej skoncentrowani. Patrick Steuerwald coraz częściej grał środkiem, co pozwoliło na utrzymanie czteropunktowego prowadzenia; 20:16. Olsztynianom podcięło to skrzydła. Nie kończyli ataków, nie bronili, słabo przyjmowali. Stołecznym natomiast wychodziło dosłownie wszystko. Zdobyli pięć punktów z rzędu i zakończyli partię. Nadal pozostawali więc w grze o zwycięstwo.
Czwarta odsłona meczu rozpoczęła się od dwupunktowego prowadzenia Indykpolu, które dzięki dobrej grze Metodiego Ananieva i agresywnej zagrywce Wojciecha Winnika szybko zwiększyło się do pięciu punktów. „Inżynierowie” nie potrafili postawić skutecznego bloku, co znacznie ułatwiło olsztynianom zdobywanie punktów. Punkty dla nich zdobywali również sami warszawianie. Autowy atak Grzegorza Szymańskiego sprowadził zespoły na drugą przerwę techniczną; 11:16. Politechnika nie poddawała się jednak i od razu po wznowieniu gry zabrała się za odrabianie strat. Dobrze w ataku spisywał się Wojciech Żaliński, a w bloku punkty zdobywał kapitan warszawian, Marcin Nowak. Indykpol na swoje szczęście miał w szeregach Ananieva, który w tej fazie seta był bezbłędny. On też potężnym atakiem z lewego skrzydła zakończył partię i cały mecz. Olsztynianie wygrali 25:21 i 3-1. Z Warszawy wyjechali więc z trzema punktami.