Trzecia porażka ZAKSY z Jastrzębskim Węglem
Siatkarze ZAKSY nadal nie mogą znaleźć patentu na ogranie Jastrzębskiego Węgla. Drużyna z Kędzierzyna-Koźla przegrała we własnej hali 2:3 (25:20, 25:16, 21:25, 21:25, 13:15). MVP meczu został Igor Yudin. Mimo porażki podopieczni Krzysztofa Stelmacha utrzymali drugie miejsce w tabeli.
- To będzie bardzo ciężkie spotkanie, ale jeśli chcemy zająć drugie miejsce przed rundą play off to w ostatnich czterech kolejkach musimy sięgnąć po komplet punktów. Patentu na wygrywanie jednak nie mamy. Jeśli będzie nam wychodziła pierwsza akcja, to mecz powinien potoczyć się po naszej myśli – zapowiadał przed spotkaniem Grzegorz Łomacz, kapitan Jastrzębskiego Węgla.
Słowa rozgrywającego gości okazały się prorocze. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla lepiej od gospodarzy wypadli w ataku i ten element zadecydował o ich wygranej.
Mecz rozpoczął się jednak po myśli miejscowych. W dwóch pierwszych partiach zawodnicy ZAKSY mocno serwowali, podbijali wiele piłek w polu, a przede wszystkim wygrywali kontry. Ataki Jakuba Jarosza czy Tuomasa Sammelvuo siały spustoszenie po drugiej stronie siatki. O ile pierwszą partię kedzierzynianie wygrali po twardej walce, to w drugiej wprost rozbili rywala.
- Na początku graliśmy słabo. Nie mogliśmy sobie poradzić z zagrywką rywala, który na dodatek dobrze bronił – przyznał Roberto Santilli, trener Jastrzębskiego Węgla.
Drugiego seta gospodarze wygrali do 16 i wydawało się, że są na dobrej drodze do gładkiego zwycięstwa. Ale przeciwnik nie zamierzał się poddawać. Świetną zmianę dał Sebastian Pęcherz. Coraz lepiej w ataku radzili sobie Igor Yudin i Paweł Abramow. W trzecim secie ZAKSA prowadziła tylko do stanu 10:9. Później jastrzębianie uzyskali kilka punktów przewagi, której już nie oddali.
- Gracze z Jastrzębia nie mieli nic do stracenie, więc zaczęli ryzykować zagrywką. Stąd wzięły się nasze kłopoty z przyjęciem i spadła nam skuteczność w ataku – przyznał Michał Ruciak, przyjmujący ZAKSY.
Wygrana partia podbudowała gości. Nadal fantastycznie na siatce spisywał się Pechęrz, który kończył wiele trudnych piłek. Goście skutecznie grali też blokiem i w efekcie doprowadzili do tie-breaka.
- Nie potrafiliśmy zatrzymać Sebastiana, a sami nie kończyliśmy piłek w pierwszej akcji. Szło dobrze, ale potem coś się zacięło – stwierdził Michal Masny, rozgrywający drużyny z Kędzierzyna-Koźla.
Decydującego seta lepiej rozpoczął zespół Krzysztofa Stelmacha. Po asie serwisowym Wojciecha Kaźmierczaka ZAKSA prowadziła 3:1. Jednak własne błędy w ataku i skuteczne kontry Abramowa i Pęcherza spowodowały, że na pierwszą przerwę techniczną to goście schodzili z oczkiem przewagi.
- Straciliśmy skuteczność, ale wpływu na to na pewno nie miało zmęczenie pucharowym meczem z czwartku. Gdybyśmy opadali z sił, to trzy sety przegralibyśmy pewnie gładko, ale walczyliśmy do samego końca – przyznał Wojciech kaźmierczak, środkowy ZAKSY.
Po wznowieniu gry zwiększyli przewagę do dwóch punktów. Miejscowi mieli okazję wyrównać, ale najpierw Kaźmierczak, a po chwili Ruciak posłali piłki w aut i trzecia porażka (wliczając mecz Pucharu Polski) ZAKSY z Jastrzębskim Węglem stała się faktem.
- Niestety nie utrzymaliśmy wysokiego poziomu gry z dwóch pierwszych setów. Niestety pięć błędów w ataku w tie-breaku przesądziło o wyniku – ocenił mecz Krzysztof Stelmach, szkoleniowiec klubu z Kędzierzyna-Koźla.
- To było ciężkie spotkanie. Od początku nie układała nam się gra środkiem, ale za to świetnie spisywali się nasi skrzydłowi. Brawa należą się Sebastianowi, który kończył wiele trudnych piłek – ocenił spotkanie Grzegorz Łomacz, rozgrywający Jastrzębskiego Węgla.
- Szkoda, że znowu nie udało się z nimi wygrać, choć tym razem było blisko. Dla nas najważniejsze jest utrzymanie drugiego miejsca przed fazą play off. Pozostały trzy kolejki do rozegrania i musimy utrzymać tą przewagę, która mamy nad Jastrzębiem – dodał Jakub Jarosz, atakujący ZAKSY.