Trzecie z rzędu zwycięstwo AZS Politechniki
Ostatnią kolejkę pierwszej rundy PlusLigi, kończył mecz AZS Politechniki Warszawskiej z Lotosem Treflem Gdańsk. Podopieczni Radosława Panasa nie okazali się zbyt gościnni i pokonali gdańszczan 3:0 (25-23, 25-21, 25-23). MVP spotkania został Wojciech Żaliński.
– Jestem zadowolony z postawy moich zawodników. W 100 proc. wykonali postawione przed nimi zadanie – podsumował Panas. – Nie wiem tylko, co bardziej ich zmotywowało: czy chęć poprawienia naszego miejsca w tabeli, czy wolny pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia – zaśmiał się. – Obiecałem bowiem, że jeżeli wygramy z Treflem, otrzymają dodatkowy dzień na odpoczynek – wytłumaczył. – Bardzo cieszy nas zwycięstwo, chociaż do samej gry możemy mieć pewne zastrzeżenia. Niektóre elementy jeszcze nie funkcjonowały tak, jak powinny – ocenił chłodno kapitan zespołu, Marcin Nowak.
Pierwszy set nie ułożył się od początkupo myśli stołecznej drużyny. Skuteczne ataki Matti Hietanena oraz Macieja Wołosza doprowadziły do szybkiego prowadzenia gości 4:0. Przewaga LOTOSu Trefla utrzymywała się do pierwszej przerwy technicznej, na której podopieczni Grzegorza Rysia prowadzili 8:3. Zawodnicy Politechniki nie poddawali się i dzięki skutecznym zagrywkom Wojciecha Żalińskiego, doprowadzili do remisu 9:9. Na drugiej przerwie technicznej, goście prowadzili już tylko jednym punktem (15:16). W końcowej części seta, rozgorzała walka punkt za punkt. Więcej zimnej krwi zachowali gospodarze i wygrali seta do 23.
Druga partia była kontynuacją pierwszej. Obydwie drużyny walczyły punkt za punkt. Na pierwszej przerwie technicznej, stołeczni zawodnicy prowadzili jednym punktem. Bardzo dobrze w ataku spisywał się Maciej Wołosz, a po drugiej stronie siatki Paweł Mikołajczak oraz Wojciech Żaliński. To dzięki ich dobrej grze, podopieczni trenera Radosława Panasa, zdobyli pięciopunktową przewagę (22:17), której nie oddali i wygrali seta do 21.
Trzeci set, to brawurowa gra stołecznych siatkarzy, szczególnie w obronie, gdzie bardzo skutecznie grał Damian Wojtaszek. To dzięki jego obronom i sytuacyjnym wystawom, akademicy zdobyli siedmiopunktową przewagę (13:6). Przy tak dużej przewadze, w szeregi stołecznych siatkarzy, wkradło się pewne rozluźnienie, dzięki której Gdańszczanie zmniejszyli swoją stratę do dwóch punktów (21:19). Podopieczni Radosława Panasa pierwszą piłkę meczową mieli przy stanie 24:20, niestety nie potrafili jej wykorzystać i na ursynowskich parkietach widzieliśmy nerwową końcówkę, którą – tak jak w pierwszej odsłonie – wygrali Akademicy (25:23).