Trzy punkty dla AZS Politechniki
To był mecz przestojów, seryjnych strat punktów, prostych błędów. Więcej popełnił ich jednak Indykpol AZS UWM Olsztyn, który uległ AZS Politechnice Warszawskiej 0:3 (24:26, 22:25, 22:25). MVP spotkania został Damian Wojtaszek.
- Nie potrafię zrozumieć, jak można przegrać mecz w takim stylu i popełnić w nim aż tyle błędów. To nie przystoi drużynie, która gra w PlusLidze - stwierdził po spotkaniu przyjmujący Indykpola – Paweł Siezieniewski.
Pierwszą partię bardzo dobrze zaczęli podopieczni Radosława Panasa – od prowadzenia 3:0, 6:1. Pewne ataki na przemian to Roberta Prygla, to Michała Kubiaka nie pozwalały rywalom na skuteczną obronę i wyprowadzanie kontr – 14:10, 16:12. Sytuacja zmieniła się w końcowej fazie seta, kiedy to Politechnika zaczęła mieć problemy z przyjęciem zagrywki olsztynian. Efektowny kontratak Marcela Gromadowskiego sprawił, że drużyna przyjezdna doprowadziła do remisu 20:20. Ostatnie minuty pierwszego seta były nerwowe, walka toczyła się na przewagi, ale więcej zimnej krwi w końcówce zachowali stołeczni siatkarze. Blok Marcina Nowaka na Marcelu Gromadowskim zakończył partię wynikiem 26:24.
- W kolejnym spotkaniu seryjnie tracimy punktów, popełniamy dużą ilość własnych błędów, co nie powinno mieć miejsca. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, ale trzeba z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski - podkreślił atakujący AZS Politechniki Warszawskiej, Robert Prygiel.
Początek drugiego seta był odwrotnością pierwszego. Z wysokiego „C” rozpoczęli go olsztynianie – od skutecznych bloków na rywalach (0:3, 2:5, 4:8). Tuż po pierwszej przerwie technicznej w siatkę, w aut lub w warszawski blok atakować zaczął Marcel Gromadowski, dzięki czemu warszawiacy odrobili nieco straty – 7:8. W kolejnych akcjach niemoc w ataku dopadła też Pawła Siezieniewskiego i Warszawa prowadziła 12:10. Wprawdzie podopieczni Mariusza Sordyla doprowadzili jeszcze do remisu 19:19 czy 21:21, ale w końcówce AZS Politechnika nabrała wiatru w żagle. Solidne zagrywki Krzysztofa Wierzbowskiego, popisowe kontry Michała Kubiaka, a ostatecznie punktowy atak Marcina Nowaka sprawiły, że Politechnika wygrała drugiego seta 25:22.
- Nie potrafiliśmy utrzymać kilku punktów przewagi, popełnialiśmy proste błędy i to się zemściło, choć w gruncie rzeczy mogliśmy wyciągnąć z tego spotkania znacznie więcej. Zgodzę się z opinią Pawła Siezieniewskiego, że w PlusLidze taka postawa nie przystoi – zaznaczył trener olsztynian, Mariusz Sordyl.
- Gra w tym secie, podobnie jak w poprzednim była tak naprawdę wyrównana. Wzajemne „gonitwy” obu drużyn były normą na boisku - dodał Radosław Panas.
W trzeciej partii siatkarze AZS Politechniki od początku mieli przewagę, „strasząc” rywali silną zagrywką i pewnymi atakami (8:5, 16:12). Przy stanie 24:18 warszawiacy mieli pierwszą piłkę setową, ale wykorzystali ją dopiero za piątym razem przy pomocy nieporozumienia w drużynie Indykpolu (25:22).
- Szkoda, że nie umieliśmy wygrać tej partii do 18 i sami zafundowaliśmy sobie niepotrzebne nerwy. Najważniejsze jednak, że odnieśliśmy zwycięstwo za trzy punkty, tak jak założyliśmy to sobie przed meczem - powiedział Radosław Panas.
- Jesteśmy zadowoleni z tej wygranej, bo zdobyliśmy bezcenne punkty, które na pewno przydadzą się w walce o wejście do pierwszej szóstki - wtórował swojemu trenerowi Robert Prygiel.