Twardy bój w Bydgoszczy
Delecta Bydgoszcz pokonała AZS Politechnikę Warszawską 3:2 (18:25, 25:27, 25:22, 25:20, 17:15). MVP Wojciech Jurkiewicz.
Gospodarze w pierwszym secie nie mieli wiele do powiedzenia. Niedokładnie przyjmowali zagrywkę, mieli kłopoty z kończeniem akcji, sporo błędów popełniał w ataku Dawid Konarski, w efekcie przy stanie 14:6 dla AZS zastąpił go Łukasz Owczarz. I mimo, że już w pierwszej akcji zdobył punkt, niewiele to pomogło, bo po bloku na Wice akademicy mieli już 9 punktów przewagi (18:9). Stracili ją, gdy po akcji Jurkiewicza, w aut atakowali Mikołajczak i Wierzbowski. Delecta zdołała odrobić cztery kolejne punkty, a po drugim autowym zagraniu Wierzbowskiego trener Panas prosił o przerwę, bo jego zespół prowadził już tylko 19:16. Wystarczyło jednak by na zagrywce pomylił się Wrona i wszystko wróciło do normy (22:17).
Drugiego seta powinni wygrać bydgoszczanie, którzy poza kilkoma remisami prawie cały czas prowadzili. Oba zespoły początkowo nie popełniały błędów, seria zaczęła się po połowie partii. Pierwsi rywalom "podali rękę" siatkarze Makowskiego. Po zagrywce w siatkę Wrony i ataku w aut Konarskiego (7 błędów w meczu) był remis 21:21, a do końca, w 10 akcjach, zawodnicy obu drużyn popełnili siedem błędów. Niestety pięć z nich miejscowi.
Losy meczu zaczęły się odwracać od końcówki trzeciego seta. W nim AZS prowadził po ataki Wierzbowskiego 21:19, choć mógł wyżej, gdyby zawodnicy Radosława Panasa zespsutymi zagrywkami (6) nie pozwalali gospodarzom trzymać się blisko z wynikiem. Przy remisie 22:22, skutecznie kontrował Owczarz, pomylił się w ataku Kreek, a seta zakończył także z kontry Antiga.
Czwartego seta siatkarze Delecty wygrali dzięki skuteczności w ataku Francuza i nabierającemu coraz większej pewności Konarskiemu (obaj po 5 punktów). Prowadzili 8:5 i 16:13, a potem jeszcze przewagę powiększyli na 23:16. Emocji dostarczył ostatni set; Delecta przegrywała 5:6, prowadziła 9:6 i 13:9, gdy dwukrotnie został zablokowany Żaliński, a w au atakował Mikołajczak. Po autowej zagrywce Kreeka bydgoszczanie mieli piłkę meczową (14:12), ale jej nie wykorzystali. Atakował Mikołajczak, blokowany był Konarski i dopiero w końcówce gdy Żaliński posłał zagrywkę w siatkę, a Wika zmusił serwisem rywali do oddania piłki, kontrę skończył Konarski.
- Mecz był zacięty, widowiskowy, gratuluję rywalom zwycięstwa - mówił po meczu Marcin Nowak.- Zrealizowaliśmy plan minimum, choć szkoda szansy na trzy punkty. Rywale pokazali, że są silnym zespołem, trudnym do pokonania.
- Po dwóch setach postawiliśmy wszystko na jedną kartę - tłumaczył zwrot akcji Wojciecj Jurkiewicz. - Karygodne błędy w końcówce drugiego seta spowodowały taki niekorzystny początek. Cieszy jedynie, że potrafiliśmy walczyć dalej, mimo początkowo dużej niepewności na zagrywce i w ataku.
- To był męski mecz - dodał trener Radosław Panas. - W trzecim secie zabrakło nam chłodnej głowy, niepotrzebnie ryzykowaliśmy zagrywką, podaliśmy w ten sposób rękę rywalowi, który wygrał dzięki doświadczeniu, opanowaniu i rutynie. Porównując jednak ten mecz z pierwszym, u nas w hali Torwaru, muszę powiedzieć, że mój zespół poczynił ogromny postęp.
- Źle weszliśmy w to spotkanie, nie mieliśmy prawego skrzydła i bloku - wyjaśniał słaby początek trener Piotr Makowski. - Sami sobie zgotowaliśmy ten los. Dawid Konarski "wrócił" gdzieś od trzeciego seta i pomógł nam w tym wyszarpanym zwycięstwie. Szukaliśy składu przez trzy sety i na szczęście się udało.
Powrót do listy