Twardy bój w Jastrzębiu
Jastrzębski Węgiel przegrał na własnym boisku z Fartem Kielce 2:3 (25:22, 20:25, 25:12, 23:25, 12:25) i zrównał się z kielczanami liczbą punktów w klasyfikacji drużyn walczących o pozycje 7-10. MVP spotkania w Jastrzębiu został Xavier Kapfer.
Pojedynek w Szerokiej pełen był zaciętej walki, długich wymian i efektownych obron po obydwu stronach siatki. Goście wygrali rywalizację blokiem (17 na 8 rywali) i bardziej urozmaicona grą w ataku, zwłaszcza po dobrym przyjęciu. Zdaniem kapitana kielczan Macieja Dobrowolskiego, kluczem do sukcesu była jednak gra w relacji blok - obrona.
- Duża liczba obron pozwalała nam wyprowadzać skuteczne kontry - zaznaczył. Choć i jastrzębianie w tym elemencie spisywali się przyzwoicie i ustępowali rywalom tylko nieznacznie.
Każdy z setów, z wyjątkiem trzeciego, zaczynał się od wyrównanej walki punkt za punkt. W pierwszym gospodarze grali czujnie na siatce i ryzykownie w polu serwisowym, celując głównie w Ludovica Castarda. Konsekwencja się opłaciła, bo Francuz nie radził sobie z przyjęciem. Do tego nie grzeszył skutecznością w ataku i szybko ustąpił miejsca Piotrowi Łuce.
Jastrzębianie, którzy rozpoczęli mecz w Marcinem Wiką w szóstce, nie mieli w inauguracyjnej partii słabych punktów, prezentowali się znacznie lepiej, niż w poprzednich pojedynkach z Wieluniem i Olsztynem. Problemy zaczęły się w dalszej części spotkania, gdy kielczanie przerzucili zagrywkę z Pawła Ruska na Benjamina Hardego. Ten, choć ustrzelić się nie dał, przyjmował na tyle niedokładnie, że Grzegorz Łomacz musiał rozgrywać schematycznie, nie gubiąc bloku. Przez ręce przeciwników nie potrafił przebić się Mitja Gasparinii i już na początku II seta trener Bernardi odesłał go do kwadratu, a do boju desygnował Igora Yudina. Goście wykorzystali chwilową słabość przeciwników i szybko zbudowali przewagę (6:12, 11:20). Dopiero gdy w polu serwisowym pojawił się Yudin, Jastrzębie zaczęło odrabiać straty. Pogoń za przeciwnikami zniweczył autowy atak Marcina Wiki.
W trzecim secie miejscowi rozgromili rywali do 12. Siatkarze Dariusz Daszkiewicza cierpieli w nim głównie na niemoc w przyjęciu. Na domiar złego, sami zagrywali fatalnie i właściwie podali jastrzębianom zwycięstwo na tacy. Jednym słowem - wróciły demony z ostatnich, przegranych spotkań. Jakimś cudem jednak podnieśli się w następnej partii i mimo iż to gospodarze cały czas byli w natarciu (8:6,17:16) , doprowadzili do tie breaka.
- Rozmawialiśmy dość długo na temat naszej gry i dziś kieruję słowa uznania dla mojego zespołu, który wykazał się wielkim charakterem i dużą odpornością psychiczną, walcząc od pierwszej do ostatniej piłki. Nawet set przegrany do 12, nie był w stanie nas złamać - cieszył się trener Daszkiewicz. A jego podopieczni kilka chwil później sprawili mu jeszcze większą radość, wygrywając, pierwszy w tym sezonie pięciosetowy pojedynek.
- Nie wiem co powiedzieć, bo dla mnie to niewiarygodne, że zespół wygrywa set do 12, a potem przegrywa mecz - znów złościł się na swoich graczy Lorenzo Bernardi. - Próbuję cały czas nad tym pracować, ale widać, że dla moich zawodników jest to trudne do przezwyciężenia - dodał.
Igor Yudin z kolei, mimo iż zagrał bardzo dobre zawody, nie krył smutku i rozczarowania. Uznał, że przyczyna tkwi w nieprawidłowym podejściu do rywalizacji. - Wciąż myślimy, że jesteśmy lepsi, niż pozostałe trzy drużyny - to jest główny problem. Sądzę też, że my, zawodnicy nie gramy na sto procent sowich możliwości. To są takie mecze, do których ciężko nastawić się mentalnie.
Jastrzębianie mają o czym myśleć, bo po raz kolejny zwycięstwo wyślizgnęło im się z rąk. Teoretycznie i statystycznie grają nieźle, ale ciągle, w decydujących momentach czegoś brakuje. Czasu na refleksje i wnioski nie ma zbyt wiele, bo już w najbliższy wtorek zagrają rewanżowy mecz Ligi Mistrzów z niemieckim Generali Unterhaching. Mecz, który, jeśli chcą uratować resztki honoru w tym sezonie, muszą wygrać.
W zupełnie innym stanie ducha do kolejnych potyczek przystąpią siatkarze Farta Kielce, którzy przełamali pasmo sześciu porażek i są przekonani, że to pozwoli im uwierzyć we własne możliwości i przełoży się na jeszcze lepszą grę.