Tworzą nowy rozdział w historii gdańskiego klubu
LOTOS Trefl Gdańsk po siedmiu kolejkach PlusLigi z dorobkiem dwudziestu punktów zajmuje trzecie miejsce w tabeli. - Wygraliśmy siedem meczów z rzędu, ale wiemy gdzie jest nasze miejsce w szeregu - mówi w rozmowie z naszym portalem Bartosz Gawryszewski, kapitan gdańskiej drużyny.
plusliga.pl: Na początku gratuluję wygranego meczu przeciwko AZS-owi Częstochowa 3:1. W środę poza pierwszym setem mecz układał się po waszej myśli.
Bartosz Gawryszewski: Dziękuję bardzo za gratulacje. Trzeba podkreślić, że AZS bardzo dobrze rozpoczął mecz, z resztą całe spotkanie zagrał naprawdę dobrze. W pierwszym secie rywalom udało się nas przełamać. Na szczęście od drugiej partii wróciliśmy do swojej dobrej gry, którą prezentujemy od dłuższego czasu. Udało się nam zdobyć kolejne trzy punkty, z których bardzo się cieszymy. Radość jest tym większa, że dla nas było to naprawdę trudne spotkanie. Teraz będziemy mieli kilka dni przerwy.
- Siedem meczów, siedem wygranych. Jaki jest klucz do tego sukcesu?
- Ciężka praca, to jest jedyny klucz do tego sukcesu. Naprawdę bardzo ciężko pracujemy wspólnie z trenerem Andreą Anastasim.
- W porównaniu do ubiegłych sezonów LOTOS Trefl Gdańsk bardzo się zmienił. Trener Anastasi bardzo odmienił wasz zespół.
- Na pewno tworzymy nowy rozdział w historii gdańskiej siatkówki. Osobiście cieszę się, że mogę tę historię pisać wspólnie z drużyną. Nie chcę porównywać obecnego zespołu do tego z ubiegłych sezonów, ponieważ to była zupełnie inna bajka. Należy cieszyć się z tego, że w tym składzie, który skompletował trener Anastasi wszystko funkcjonuje tak jak należy.
- Jak odnajduje się pan w roli kapitana?
- Bardzo dobrze, szczególnie jak wygrywamy siedem meczów z rzędu (śmiech). A poważnie mówiąc, dla mnie to ogromne wyróżnienie, że trener powierzył mi tak zaszczytną funkcję. Czuję się w stu procentach gotowy do tego, żeby być tym kapitanem. Dla mnie to też dodatkowa mobilizacja do jeszcze cięższej pracy.
- Wspomniał pan, że przed wami kilka dni wolnego. Po krótkim odpoczynku zmierzycie się na wyjeździe z BBTS-em Bielsko-Biała. Co prawda to rywal niżej notowany w tabeli, ale podczas takich spotkań trzeba wykazać się zdecydowanie większą koncentracją.
- Tak. Podczas meczu każda strata koncentracji kosztuję stratę punktów. To natychmiastowo przekłada się na tabelę. Wiemy, że zespół, który prowadzi Piotr Gruszka jest dobrze poukładany. Z resztą w tym sezonie nie ma łatwych meczów, choć w rozgrywkach bierze udział więcej drużyn. Mamy duży szacunek do rywala i dlatego skupiamy się na ciężkiej pracy.
- Nie obawiacie się, że te kilka dni przerwy wybije was z uderzenia?
- Wszyscy mają tydzień przerwy. Nawet o tym nie myślimy. Na pewno inaczej przygotujemy się do tego spotkania. Ten mikrocykl będzie nieco dłuższy, po prostu inny. Ale mimo wszystko potrzebujemy trochę więcej czasu, żeby solidnie potrenować, bo ostatnio mieliśmy trzy dni przerwy między meczami. Nie było nawet czasu, żeby podkręcić śruby. Nie mówię, że się obijamy, bo trenujemy bardzo ciężko i na miarę swoich możliwości. Teraz będzie okres, kiedy będzie można trochę mocniej naładować akumulatory.
- Czy w związku z tym, że tak dobrze spisujecie się w lidze, włodarze klubu zmieli cele, jakie macie osiągnąć w tym sezonie?
- Cel cały czas jest ten sam. Cieszymy się z tego, że idzie nam tak dobrze, ale nasze cele się nie zmieniają. Trzeba zachować chłodną głowę, bo to jest dopiero początek sezonu. Wygraliśmy siedem meczów z rzędu - super, ale w złoto nie mierzymy. Spokojnie, wiemy gdzie jest nasze miejsce w szeregu.
- Na koniec chciałam zapytać, jak pan ocenia projekt powiększenia PlusLigi do czternastu drużyn?
- Na pewno nie będę narzekał, że gramy system środa-sobota, ponieważ wszyscy tak grają. Gdybyśmy tylko my byli w tej sytuacji to oczywiście miałbym jakieś pretensje. Jednak wszyscy grają tak samo. Nam nie pozostaje nic innego jak tylko odnaleźć się w tym systemie. Trzeba nieco inaczej przygotowywać się do meczów, ale to zadanie dla sztabu szkoleniowego. Sam kiedyś już tak grałem, będąc zawodnikiem Jastrzębskiego Węgla. Wtedy graliśmy w PlusLidze, a do tego w Lidze Mistrzów. Myślę, że jest to kwestia przyzwyczajenia. Tak jak powiedziałem na początku, nie będę narzekał, każdy ma takie same warunki pracy.