Tylko set emocji w meczu na szczycie
Jeden set emocji, to stanowczo za mało jak na wielki hit PlusLigi, jakim miał być pojedynek wicemistrza Polski, Asseco Resovii z mistrzem, PGE Skrą. Zespół z Bełchatowa wygrał w niespełna 80 minut w wypełnionej po brzegi hali na Podpromiu 3-0 (25:15, 25:16, 29:27), a MVP meczu wybrano Mariusza Wlazłego.
Bełchatowianie przyjechali do Rzeszowa mocno zmobilizowani, pałając ogromną chęcią rewanżu za wyeliminowanie ich z Pucharu Polski. To w pełni im się udało. W pierwszych dwóch partiach goście dosłownie zmietli rywala z boiska. Bełchatowianom wychodziło niemal wszystko. Zagrali koncertowo, lepiej już chyba nie można było. - Nie pamiętam kiedy ostatnio nasi rywale zagrali tak dobrze. To był bez wątpienia ich najlepszy mecz, jaki widziałem w tym sezonie. W całym spotkaniu pomylili się w ataku tylko raz, a my aż 12. Bardzo dobrze zagrywali, świetnie bronili i kończyli kontry. Utrzymali równą formę przez całe spotkanie - mówi trener Asseco Resovii, Ljubo Travica. Jego zespół przed dwa sety był tylko tłem dla rywala, który z dużą łatwością punktował przeciwnika jak rasowy bokser. - Spodziewałem się, że będzie ciężej i gospodarze mocniej się postawią. Ale też trzeba przyznać, iż byliśmy dziś wyjątkowo zmobilizowani i nie pozwoliliśmy Resovii na ich grę. Dopiero po dwóch pierwszych setach podnieśli się i gra mogła się już podobać kibicom - mówi Mariusz Wlazły, który odebrał nadzieję rzeszowskim kibicom w końcówce III, najbardziej wyrównanego i emocjonującego seta. Resoviacy prowadzili 24:22. Wygrana była na wyciągnięcie ręki i pewnie stałaby się faktem gdyby nie fenomenalna dyspozycja Wlazłego. Kapitan Skry rozszalał się na dobre nie tylko w ataku, ale też w polu serwisowym i nie pozwolił, żeby mecz potrwał dłużej niż trzy sety. - Mobilizacja u nas było ogromna i to podziałało. Do tego dołożyliśmy dobrą grę z zagrywką na czele i wygraliśmy za trzy punkty - mówi Daniel Pliński, który zakończył mecz asem serwisowym. O dużej roli zagrywki w sobotnim meczu mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec zespołu z Bełchatowa, Jacek Nawrocki. - Dobrze weszliśmy w mecz, a kluczem do sukcesu była mocna, odrzucająca zagrywka. Sporo również pracowaliśmy w obronie. Pomimo tego, co wskazuje wynik, nie było to łatwe spotkanie. O każdy punkt musieliśmy ciężko walczyć - dodaje trener PGE Skry. Mocno niepocieszony był przyjmujący wicemistrzów Polski, Aleh Akhrem. - Skra zagrała kapitalnie w dwóch pierwszych setach, w których nasza gra zupełnie się nie kleiła - mówi. - Później była duża szansa na wygranie seta i odwrócenie losów meczu, ale się nie udało. Skra mocno zagrywała, a nasze przyjęcie nie było na tyle dobre, żeby móc atakować środkiem, dlatego na skrzydłach mieliśmy ogromne problemy z ich blokiem. Nie pozostaje nam nic innego jak myśleć o następnym meczu - kończy Akhrem.
Powrót do listy