Tytan AZS - AZS Politechnika 3:2
Tytan AZS Częstochowa pokonał AZS Politechnikę Warszawska 3:2 (14:21, 21:25, 25:16, 25:21, 15:10). MVP meczu Bartosz Janeczek.
Częstochowianie mają w tym sezonie patent na warszawian. Rozegrali z nimi trzeci mecz i odnieśli trzecie zwycięstwo. To piątkowe przyszło jednak z największym trudem i wymagało rozegrania aż pięciu setów.
Pierwszy z nich był w wykonaniu miejscowych bardzo słaby. Na pierwszej przerwie technicznej było jeszcze 6:8, ale później Politechnika sukcesywnie powiększała przewagę, głównie dzięki zagrywce mocnej (Michał Kubiak) oraz szczęśliwej (Ardo Kreek, po jego serwisie piłka otarła się o siatkę i spadła tuż za nią). Na drugiej przerwie było już 11:16, a chwilę potem goście zatrzymali blokiem Gierczyńskiego oraz Janeczka i zrobiło się aż 11:19. Pod koniec partii za słabo spisującego się w tej części meczu Janeczka trener Marek Kardos wprowadził Miłosza Hebdę. Politechnika w końcówce pokazała potęgę swojego bloku gromiąc AZS do 14.
Druga odsłona rozpoczęła się fatalnie dla Tytana, nie kończyli ataków, przez co już na pierwszej przerwie technicznej przegrywali 3:8. Kiedy częstochowianie odrobili nieco strat o czas przy 9:13 poprosił Radosław Panas. Na drugą przerwę techniczną obie ekipy schodziły przy 10:16 po zatrzymaniu Gierczyńskiego przez blok Politechniki. Duża przewaga graczy ze stolicy utrzymywała się do stanu 14:20, kiedy to Dawid Murek próbował pobudzić kolegów kończąc ataki z trudnych piłek i niwelując straty do trzech punktów. AZS podjął walkę, ale Politechnika nie dała sobie wydrzeć zwycięstwa, końcowy wynik seta na 21:25 ustanowił pewnym atakiem Michał Kubiak.
Miejscowi tak naprawdę obudzili się dopiero w secie numer trzy. Po raz pierwszy w tym meczu na przerwę techniczną gospodarze schodzili prowadząc (8:4), a stało się to po bardzo szczęśliwym bloku, gdyż piłka spadła na linii końcowej. Po tej przerwie nastąpił prawdziwy odjazd AZS-u (13:5), którego gracze w końcu uruchomili blok oraz zaczęli bezbłędnie kończyć ataki. Druga przerwa techniczna to wyraźne prowadzenie gospodarzy 16:8 po mocnym zbiciu przechodzącej piłki przez Piotra Nowakowskiego. Trener Panas zaczął dokonywać zmian w składzie, Robert Prygiel zmienił Stacenkę, natomiast Bartłomiej Neroj wszedł za Maikela Salasa. Na nic się to jednak zdało i AZS pewnie wygrał seta 25:16.
Początek seta czwartego był bardzo podobny do poprzedniego, znów to częstochowianie wypracowali sobie przewagę, głównie za sprawą błędów warszawian, którzy zaczęli psuć zagrywkę, a także atakować po autach. Politechnika wróciła jednak do gry i zniwelowała straty chcąc wywieźć z Częstochowy pełną pulę. Na drugiej przerwie technicznej wynik brzmiał 16:14, goście w tym fragmencie gry odrobili straty głównie skutecznymi kontrami. Przełomowym momentem tej partii był chyba znakomity atak Dawida Murka z bardzo trudnej piłki na 18:15. po tym zagraniu trener Panas poprosił o czas. Końcówka seta była bardzo emocjonująca, ważny punkt kiwką nad siatką zdobył Łukasz Wiśniewski, chwilę później piłkę w aut posłał Kubiak i Częstochowie wygrali do 21. Stan meczu został wyrównany i stało się jasne, że tego dnia w hali Polonia nikt kompletu punktów nie zdobędzie.
Tie-break idealnie ułożył się dla gospodarzy od samego początku. AZS szybko objął prowadzenie 4:1 po zagrywce Nowakowskiego, który posłał piłkę z zagrywki idealnie w samą linię oraz ataku Fabiana Drzyzgi z przechodzącej piłki. Stronami siatki drużyny wymieniały się przy 8:5. Politechnika próbowała się bronić, jednak zabrakło jej w tej decydującej rozgrywce atutów, zimnej krwi, a po części zwykłego sportowego szczęścia, które było przy Dawidzie Murku. Zaserwował on asa na 10:6. Spotkanie zakończył Zbigniew Bartman posyłając piłkę z zagrywki w daleki aut.
Tytan AZS wygrał decydującego seta 15:10, a cały mecz 3:2 dopisując sobie do dorobku kolejne dwa punkty. Gospodarze tym zwycięstwem niemalże zapewnili sobie udział w półfinałach, a coraz bliżsi są także utrzymania trzeciej lokaty, która uchroniłaby ich przed konfrontacją ze Skrą Bełchatów już na tym etapie. Politechnika nastrojów nie ma najlepszych, szanse na czołową czwórkę poważnie zmalały. Wciąż one jednak są, dużo zależeć będzie teraz także od dyspozycji drużyny z Kędzierzyna-Koźla.