Tytan AZS i Delecta zagrają o piąte miejsce
Tytan AZS Częstochowa pokonał Farta Kielce 3:1 (25:20, 25:23, 17:25, 31:29) w drugim meczu play off o miejsca 5-8. W serii do dwóch zwycięstw częstochowianie wygrali 2-0. MVP Łukasz Wiśniewski. O piąte miejsce, premiowane grą w europejskich pucharach, zagrają Tytan AZS i Delecta Bydgoszcz, która wyeliminowała AZS Politechnikę Warszawską.
Akademicy zaczęli mecz bardzo dobrze. Wygrali pewnie pierwszego seta. W drugim długo prowadzili goście, ale dzięki dobrej serii zagrywek Wojciecha Sobali to AZS przechylił szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jednak w secie numer trzy zawodnicy z Kielc nie popełnili już wcześniejszych błędów i wygrali tę partię (25:17). W kolejnej części meczu więcej szczęścia mieli gospodarze, którzy po nerwowej grze na przewagi zwyciężyli (31:29). Po ostatnim gwizdku sędziowskim nie kryli swojej radości z wygranej.
- Cieszymy się z tego, że jesteśmy dalej w grze. Spodziewaliśmy się, że w Częstochowie czeka nas trudne spotkanie. Zwłaszcza, że już trochę przyzwyczailiśmy kibiców do tego, że u siebie gramy mecze, które podnoszą ciśnienie. I tak też było w środę. Powtórzyła się sytuacja z Kielc, gdzie tak naprawdę jedna piłka w tę czy w tamtą stronę mogła sprawić, że mecz mógł trwać dłużej. Udało nam się po raz kolejny zachować więcej zimnej krwi w końcówce. Przeciwnik się pomylił w tych ostatnich akacjach i to my jesteśmy drużyną, która zwyciężyła. Teraz przystępujemy do walki z Bydgoszczą – mówił po meczu konferencji Dawid Murek, kapitan AZS-u Częstochowa.
W nieco odmiennym nastroju był kapitan Farta Kielce, Maciej Pawliński - Gratuluję zwycięstwa zespołowi z Częstochowy. Grają dalej, my niestety kończymy sezon. Zaczęliśmy mecz nie najlepiej. Ponownie mnożyły się błędy, szczególnie w zagrywce. Dlatego też przegraliśmy pierwszą partię. Później ograniczyliśmy te błędy, zaczęliśmy wprowadzać zagrywkę spokojnie. Jak się okazało, opłaciło się to i wygraliśmy trzeciego seta. Mecz zrobił się bardzo wyrównany, ale niestety w ostatniej partii ponownie popełniliśmy kilka błędów. Mieliśmy szanse na wygranie tego spotkanie, ale ich nie wykorzystaliśmy i kończymy sezon.
Ostatecznie Fart Kielce zajął siódme miejsce. Przez ostatni miesiąc drużynę prowadził Sebastian Świderski. Mimo, że pracował z nimi zaledwie miesiąc widać efekty pracy i różnice w grze zespołu. – Prawdą jest, że przez cztery tygodnie nie da się wiele osiągnąć. Niekiedy w trakcie całego sezonu nie można wiele wypracować, ale trzeba przyznać, że widać znaczną różnicę w poziomie gry Farta Kielce. Muszę przyznać, ze było trudno nam rozpisać ten zespół, bo zmienił się ich styl gry – wyznał po spotkaniu Marek Kardos, trener Tytana AZS Częstochowa. I dodał - Jestem szczęśliwy, że w lidze pojawił się następny młody trener z mojej generacji.
Środowy mecz dla kielczan był ostatnim spotkanie w sezonie 2011/12. Dlatego też po jego zakończeniu trener Sebastian Świderski podziękował swojej drużynie za czas, który wspólnie spędzili oraz pracę, którą wykonali. - Chciałbym podziękować przede wszystkim chłopakom za zaangażowanie, za te ostatnie cztery tygodnie, które wspólnie spędziliśmy, za pracę którą wykonali. Niestety nie wszystko przez te cztery tygodnie udaje się osiągnąć. Chcę również podziękować prezesowi klubu, który mi zaufał. Niestety nie udało mi się spłacić tego kredytu zaufania. Jednak nikt nie jest nieomylny. To jest sport ktoś musi przegrać, a ktoś wygrać. Nam się nie udało wygrać, zabrakło trochę szczęścia, zdrowia i umiejętności. Przede wszystkim doświadczenia w końcówkach. Sezon skończyliśmy. Mam nadzieję, że kibice nas pozytywnie odbiorą, bo ostatnie spotkania były bardzo wyrównane. Walczyliśmy do samego końca. Niestety nie udało się awansować dalej. Kończymy sezon na siódmym miejscu. To i tak jest postęp dla tej młodej i nowej drużyny w PlusLidze. Mam nadzieję, że w następnych latach będzie się rozwijała – powiedział Świderski.