Tytan AZS nie dał szans Jastrzębskiemu Węglowi
Tytan AZS Częstochowa pokonał Jastrzębski Węgiel 3:1 (21:25, 28:26, 25:17, 25:20) w meczu pierwszej kolejki PlusLigi. MVP Bartosz Janeczek.
Tytan AZS Częstochowa bez większych problemów poradził sobie na inaugurację z Jastrzębskim Węglem inkasując trzy ligowe punkty za zwycięstwo 3:1. Fragmentami dominacja częstochowian była wręcz zawstydzająca dla rywali. Pomimo faktu, iż faworytami byli goście to trudno uznać ten wynik za jakąś wielką sensację biorąc pod uwagę, że skład częstochowian niewiele się zmienił w porównaniu z poprzednim sezonem, a Jastrzębie póki co to tylko skład indywidualności. Ponadto już wieloletnią tradycją stało się to, iż AZS przed sezonem jest wymieniany w gronie kandydatów do spadku, a kończy blisko pozycji medalowej.
Pierwszy punkt dla biało-zielonych w sezonie 2011/2012 zdobył skutecznym blokiem Bartosz Janeczek. Po chwili dołożył do tego równie skuteczny atak. Częstochowianie szybko odskoczyli jastrzębianom i już przy stanie 5:1 o pierwszą przerwę dla swojej drużyny poprosił Lorenzo Bernardi. Na pierwszą przerwę techniczną siatkarze schodzili przy wyniku 8:5. Po niej przytrafił się gospodarzom chyba najsłabszy fragment meczu tego dnia. Seria błędów sprawiła, że na drugiej planowanej przerwie to Jastrzębski prowadził 16:13. AZS próbował jeszcze uratować tego seta po wspaniałym ataku z drugiej linii Dawida Murka na 16:17, ale ostatecznie tą partię wygrali goście 25:21.
Druga odsłona była zdecydowanie najbardziej wyrównana, gra niemal przez cały czas toczyła się punkt za punkt. Z jednopunktowym prowadzeniem 8:7 na pierwszą przerwę schodzili częstochowianie dzięki udanemu blokowi Wojtka Sobali. Status quo zostało również zachowane na drugiej przerwie technicznej, tym razem dzięki asowi serwisowemu Murka, który posłał piłkę w sam narożnik lewej strony boiska. W końcówce, przy stanie 22:24 wydawało się, że podopieczni Bernardiego wyjdą na prowadzenie 2-0 w meczu. Jak na pomeczowej konferencji prasowej przyznawał nowy kapitan Jastrzębia – Zbigniew Bartman jego drużyna nie wykorzystała wtedy prezentu od gospodarzy i ci w sytuacji wręcz beznadziejnej udanym blokiem doprowadzili do remisu 24:24. Seta na 28:26 zakończył widowiskowy i skuteczny blok. Mur nie do przebicia postawili Dawid nomen omen Murek z Łukaszem Wiśniewskim. W tym momencie trzeba też wytknąć bardzo słabą, momentami wręcz katastrofalną grę nowego libero AZS-u Adriana Stańczaka. Widać, ze przed tym zawodnikiem jeszcze sporo pracy na treningach.
Set numer trzy rozpoczął się od prowadzenia gości 3:0, jednak straty te szybko udało się zniwelować drużynie z Częstochowy i na przerwę techniczną siatkarze schodzili przy stanie 7:8. Tuż po niej rozpoczął się koncert kapeli „Tytan AZS Częstochowa”. Częstochowianie błyszczeli niemal w każdym elemencie, szczególnie w bloku, zdobywali punkty seriami i na drugiej przerwie techniczne prowadzili już 16:11. Rozpędzeni niczym lokomotywa gospodarze ani na chwilę nie tracili koncentracji, momentami wręcz ośmieszając zagubionych jak dzieci we mgle gości z Jastrzębia. Ich rozbicie najlepiej pokazała akcja z samej końcówki, kiedy nie wiedzieli kto ma skończyć atak. Wynik tej partii na 25:17 ustalił autowym atakiem Michał Łasko.
Początek czwartej i ostatniej partii to prawdziwy demontaż jastrzębia. Prawdziwy show w tym fragmencie dawał Bartek Janeczek i częstochowianie na pierwszą przerwę techniczną schodzili sześciopunktową przewagą. Jakby tego było mało zaraz po niej asa serwisowego posłał Łukasz Wiśniewski. Jastrzębianie mieli olbrzymie kłopoty z przyjęciem zagrywki, na drugiej przerwie AZS prowadził 16:9. Łukasz Wiśniewski tuż po niej zrobił to samo, co po pierwszej czyli posłał asa serwisowego. Gościom pozostało czekać na najniższy wymiar kary, stało się jasne, że tego dnia z Częstochowy nie wywiozą żadnego punktu. Rozluźnieni gospodarze w końcówce popełnili kilka błędów i przy wyniku 20:15 trener Kardos zmuszony został wziąć czas. Przewaga AZS-u była na tyle wysoka, że grając w końcówce punkt za punkt spokojnie doprowadzili do wygranej 25:20 w tym secie i 3:1 w całym meczu. Ostatni punkt atakiem zdobył Krzysztof Gierzyński. Jastrzębianie mając wątpliwości co do tego ataku poprosili o możliwość skorzystania z wideo-weryfikacji. Jednak tak jak przez większość meczu, pomylili się i tym razem.