Tytan AZS wziął rewanż za Puchar Polski
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała z Tytanem AZS Częstochowa 1:3 (25:20, 21:25, 22:25, 17:25) w meczu kończącym pierwszą kolejkę spotkań w grupie drużyn walczących o miejsca 1-6. MVP meczu Bartosz Janeczek.
Tym samym kędzierzynianie spadli na czwarte miejsce w tabeli. To było trzecie spotkanie tych drużyn w ciągu 12 dni. Dwa wygrała ZAKSA. Tym razem wyraźnie lepsi byli akademicy.
Pierwsza partia nie zapowiadała tak fatalnego finiszu dla gospodarzy. Po asie serwisowym Michała Ruciaka kędzierzynianie wyszli na prowadzenie 5:4, które systematycznie powiększali. ZAKSA prowadziła 12:8 i 16:11, choć miała kłopoty z kończeniem ataków ze skrzydeł. Dobrze za to grali obaj środkowi. Na dodatek zawodnicy z Częstochowy popełniali błędy, które dawały punkty rywalom.
- Niestety nasza gra była szarpana. Były dobre fragmenty, ale później stanęliśmy zupełnie. Częstochowa przeczekała okres naszej dobrej gry. Nam zaczęły przydarzać się serie błędów, a oni to wykorzystali – przyznał atakujący ZAKSY Dominik Witczak.
W drugim secie role się odwróciły. ZAKSA, po początkowej przewadze, oddała inicjatywę rywalom. Po błędach Tine Urnauta i Jakuba Jarosza na boisku pojawili się Idi i Dominik Witczak. Na niewiele to się zdało. Podopieczni Marka Kardosa odskoczyli na pięć punktów (17:12). Miejscowi jeszcze walczyli i po akcjach Idiego i Wojciecha Kaźmierczaka doszli przeciwnika na dwa punkty (19:21). Nadzieje na wygraną rozwiały im jednak dwie skuteczne kontry Bartosza Janeczka.
Trzecia odsłona od początku przebiegała pod dyktando AZS-u. Sygnał do ataku dał Dawid Murek, którego punktowa zagrywka wyprowadziła akademików na 6:5. - Udał nam się rewanż za Puchar Polski. Powoli wracamy do formy, jaką prezentowaliśmy na początku sezonu. Cieszę się z naszej coraz lepszej gry – stwierdził przyjmujący AZS-u Dawid Murek.
Siatkarze z Kędzierzyna-Koźla męczyli się w ataku i nie potrafili skończyć akcji. Goście dobrze bronili i wyprowadzali skuteczne kontry. Momentalnie AZS odskoczył na siedem punktów (14:7). Kolejne roszady w szeregach ZAKSY (m.in. Pawła Zagumnego zmienił Grzegorz Pilarz) tchnęły nieco ducha w ociężały zespół. Drużyna prowadzona przez Krzysztofa Stelmacha mozolnie odrabiała straty i przewaga Tytana zmalała do dwóch oczek (20:18), a po kontrze Idiego nawet do jednego (23:22). Po chwili jednak skutecznie zaatakował Janeczek, a w kolejnej akcji Jarosz posłał piłkę w aut.
- Rywal swoją zagrywką flotem bardzo utrudnił nam przyjęcie. Brakowało naszej szybkiej gry i od razu spadła nam skuteczność w atakach ze skrzydeł – stwierdził szkoleniowiec ZAKSY Krzysztof Stelmach.
O tym, ze zespół z Częstochowy ma już za sobą kryzys dobitnie pokazał czwarty set. Goście odrzucili rywali od siatki. Imponowali grą w obronie i skutecznymi kontratakami. Wszystkie błędy przeciwnika świetnie wykorzystywał Dawid Murek. Fabian Drzyzga i Piotr Nowakowski męczyli swoimi serwisami przyjmujących ZAKSY. Do tego doszły błędy własne graczy z Kędzierzyna-Koźla i w ciągu kilku minut ze stanu 12:9 AZS wyszedł na prowadzenie 21:12. Wtedy stało się jasne, ze komplet punktów pojedzie do Częstochowy.
- Mieliśmy słaby dzień, ale nie możemy tłumaczyć się zmęczeniem. AZS grał dobrze w obronie, co było widać po częstych i długich wymianach, które rozstrzygali na swoją korzyść – powiedział środkowy drużyny z Kędzierzyna-Koźla Patryk Czarnowski.
- Walczymy o trzecie miejsce przed play off, bo drugiej Resovii już się raczej nie da dogonić. Dlatego te trzy punkty zdobyte w Kędzierzynie są bardzo cenne – przyznał przyjmujący Tytana AZS Krzysztof Gierczyński.