Uroš Kovačević: gra dawała mi wiele frajdy
W związku z problemami kadrowymi Aluron CMC Warty Zawiercie, Uroš Kovačević w meczu z Cuprum wystąpił w nietypowej dla siebie roli. Jako rozgrywający poprowadził Jurajskich Rycerzy do zwycięstwa 3:2, a sam zdobył aż 8 punktów i został MVP spotkania. Jak ocenia ten mecz?
Pamiętasz, kiedy po raz ostatni zdarzyło ci się grać jako rozgrywający?
Myślę, że około 15 lat temu, jeszcze w młodzikach. Nie było jednak aż tak trudno, jak się spodziewałem, bo drużyna bardzo mi pomagała, gdy popełniałem błędy. Z tego powodu grało mi się łatwo i dawało mi to wiele frajdy.
Pokazaliście wielkie serce. Pewnie niektóre drużyny mogłyby pomyśleć, że, grając bez nominalnego rozgrywającego, nie mają szans. Wyjdą odbębnić mecz i tyle. A wy wyszliście walczyć o zwycięstwo i byliście bliscy kompletu punktów.
Dzisiaj nie wygraliśmy, tylko straciliśmy jeden punkt. Powinniśmy zdobyć komplet, ale to jest siatkówka. Ich atakujący zagrywał bardzo dobrze, a to zrobiło różnicę w czwartej partii, ale my powinniśmy wygrać za trzy punkty. Graliśmy całym sercem, chyba pierwszy raz widziałem, żeby wszyscy tak bardzo chcieli zwycięstwa za wszelką cenę. To naprawdę trudne grać bez rozgrywających. Zmieniłem pozycję na taką, na której nie grałem przez 15 lat. Pokazaliśmy jednak charakter, walczyliśmy do samego końca i zasługiwaliśmy na to zwycięstwo. Straciliśmy ten jeden punkt, jest mi przykro, następnym razem już nam się to nie przydarzy.
Wiesz, że ten mecz z powodu braku rozgrywających zyskał dużo większy rozgłos, niż normalnie? Nawet twoje imię pojawiało się w polskich trendach na Twitterze, a to nie zdarza się często siatkarzom w naszym kraju. Każdy to oglądał i każdy uwielbiał twoją grę, co było widać, czytając komentarze w trakcie meczu w Internecie.
Naprawdę starałem się robić to jak najlepiej. Powtórzę jeszcze raz, że to nie było proste, ale grałem tak jak w szkole, gdy byłem dzieckiem. Naprawdę cieszyliśmy się grą, ale nie graliśmy dla zabawy, tylko dla zwycięstwa. Cieszyliśmy się, bo nie mieliśmy nic do stracenia. Graliśmy bez rozgrywających, a to sytuacja, w której nie byłem nigdy w swojej zawodowej karierze. Tak samo jak nikt z chłopaków oraz ze sztabu. Pokazaliśmy charakter, cieszę się, że każdy oglądał ten mecz, bo udowodniliśmy, że mamy wielkie serce do walki za nasz klub. Od początku do końca. Cieszę się, że była też transmisja w serbskiej telewizji i każdy mógł mnie zobaczyć. Może po 35. roku życia będę grać w reprezentacji Serbii jako rozgrywający?
Podobna sytuacja, gdy drużyna bez rozgrywających wygrała mecz, miała miejsce w PlusLidze tylko raz. To było w 2003 roku, więc naprawdę dawno. To wielkie osiągnięcie, nawet jeśli uważasz, że bardziej straciliśmy jeden punkt, niż wygraliśmy dwa.
Mówię, że go straciliśmy, bo w czwartym secie prowadziliśmy 23:18… Więc na pewno straciliśmy punkt, ale taka jest siatkówka. Graliśmy na wysokich piłkach, a oni robili dobrą robotę w końcówce tej czwartej partii i dlatego jest mi przykro. Chłopaki z Lubina grali bardzo dobrze, ale byli pod presją, bo wszyscy myśleli, że powinni wygrać łatwo, ale… ja tak nie uważam.