Vesely: To mistrzostwa Europy, a nie turniej w małej wiosce!
Reprezentacja Czech uległa gospodarzom Bułgarii 2:3 (25:19, 20:25, 25:16, 19:25, 9:15). Dobre zawody rozegrał były środkowy AZS Częstochowa Jakub Vesely, który w ostrych słowach skrytykował system challenge oraz możliwość kalkulacji w tym turnieju. – Dla mnie to jest nie fair. Publiczność przychodzi, by obejrzeć siatkówkę na najwyższym poziomie, a nie komedię – powiedział Vesely.
PLUSLIGA.PL: Byliście tak blisko, by pokonać Bułgarów. Czego zabrakło?
JAKUB VESELY: Rzeczywiście, byliśmy bardzo blisko zwycięstwa. W czwartym secie był kolejny błąd w opinii sędziego – orzeczony mój błąd, którego nie było. Była to dłuższa akcja. Bułgarzy wzięli challenge i zaczęli sprawdzać piłkę z pierwszej części, a to błąd, ponieważ można sprawdzać tylko ostatnią akcję, a nie akcję przed. Ale tak to działa w Bułgarii. Nawet się nie zdziwiłem, ponieważ w pierwszym meczu z Holandią, także straciliśmy kilka punktów po błędnych decyzjach sędziów. W sobotę znów był ten sam arbiter. Niestety z sędziami nie jesteśmy w stanie wygrać. To wielka szkoda, że takie sytuacje miały miejsce. Oczywiście opinie arbitrów nie były głównym powodem naszych przegranych, ale to się zdarzało w każdym spotkaniu, a to nie pomaga.
Ale możecie się cieszyć, że to drugie spotkanie było dużo lepsze w waszym wykonaniu. Jest postęp.
JAKUB VESELY: Tak. Na mecz z Holandią wyszliśmy w naszym podstawowym składzie, ale to nie zadziałało, trener zrobił kilka zmian. Na boisko wszedł inny środkowy (Radek Mach – przyp. red) i skrzydłowy (Petr Michalek – przyp. red.) i to nam bardzo pomogło, dlatego spotkanie z gospodarzami rozpoczęliśmy tak, jak zakończyliśmy piątkowe z Holendrami. Moim zdaniem te zmiany zadecydowały o naszej lepszej grze w meczu z gospodarzami. Skład w jakim teraz gramy, dobrze prezentuje się na boisku i myślę, że w taką samą wyjściową szóstkę zobaczymy w niedzielnym spotkaniu.
Spotkanie z Niemcami będzie dla was kolejnym wyzwaniem. Obydwie drużyny nie zanotowały na swoim koncie jeszcze zwycięstwa i ten mecz będzie decydującym o tym, kto zagra w barażach.
JAKUB VESELY: Dziś to był wyjątkowy dzień. Kiedy zobaczyłem, że Niemcy od drugiej partii grają swoim drugim składem, wiedziałem, że to jest realizacja pewnej taktyki. Myślę, że planują wyjść z grupy z trzeciego miejsca, a gra drugim składem nie była w porządku ze względu na swoich fanów. Widziałem już w przeszłości takie sytuacje, na przykład podczas mistrzostw świata w 2010 w meczu Brazylii i Bułgarii. Wychodzi na to, że w każdym turnieju, przynajmniej jedna drużyna przyjmuje taką taktykę. Dla mnie to jest nie fair. Publiczność przychodzi, by obejrzeć siatkówkę na najwyższym poziomie, a nie komedię.
Jaki pana zdaniem jest najlepszy system na takie turnieje? Puchar Świata też wydaje się nie być sprawiedliwym?
JAKUB VESELY: To jest problem z systemem, który pozwala na takie rozwiązania. Z drugiej strony nie mogę powiedzieć złego słowa na szkoleniowca Niemców. OK, to jest ich taktyka i ją realizują. Kolejny mecz grają z nami i może założyli, że nie jesteśmy tak mocnym zespołem. Dla nas to będzie tylko dodatkowa motywacja i będziemy chcieli pokazać na boisku, że się mylą.
Kto pana zdaniem w niemieckiej ekipie wyjdzie w pierwszej szóstce na spotkanie z Czechami?
JAKUB VESELY: Z pewnością zagrają György Grozer, Lukas Kampa. Podstawowy skład Niemców, taki jakim ostatnio grali. Na boisko wyjdzie taka sama szóstka, która rozpoczęła pierwsze spotkanie w tym turnieju w meczu z Bułgarią.
Zapowiada pan zatem walkę w ostatnim spotkaniu tej fazy mistrzostw Europy?
JAKUB VESELY: Oczywiście! Nie przyjechaliśmy tutaj przegrywać, chcemy zwyciężać. Reprezentacja Niemiec zakończyła jednak ostatnie mistrzostwa świata z brązowym medalem, więc to dla nas bardzo mocny i wymagający przeciwnik. Pięciosetowe spotkanie z Bułgarią zakończyliśmy dość późno, jutro gramy pierwszy mecz i nie będziemy mieli dużo czasu na regenerację. To będzie dla nas ciężkie spotkanie także pod względem fizycznym. Nadal jednak wierzę, że możemy sprawić wszystkim niespodziankę.
W ostatnim czasie nastąpiło kilka zmian w reprezentacji Czech i widać, że w tym składzie gracie coraz lepiej.
JAKUB VESELY: Tak, wszystkie zmiany idą w dobrym kierunku. W trakcie meczów towarzyskich przed mistrzostwami Europy graliśmy w podobnym ustawieniu i widać, że do działa. Trener chciał mieć w zespole także bardziej doświadczonych zawodników, którzy mogliby w trudnych chwilach pomóc drużynie, ale ci młodzi świetnie dają sobie radę i na razie nie ma potrzeby, aby ci starsi wchodzili na boisko. To działa. Mam nadzieję, że także po meczu z Niemcami będziemy mogli nadal patrzeć pozytywnie w przyszłość. Wierzę również, że nie będzie na naszym spotkaniu tego arbitra, który jest dla nas jak Czarny Piotruś. Nie wiemy, co możemy zrobić, by jego złe decyzje nie wpływały na wynik naszej gry.
System challenge miał rozstrzygać sporne kwestie. Na tych mistrzostwach powoduje jednak tylko większe kontrowersje i niepotrzebne nerwy.
JAKUB VESELY: Już wczoraj z jednym z dziennikarzy rozmawiałem o tym i powiem to jeszcze raz: jeszcze nigdy w swojej karierze nie widziałem, że jeden zespół kradnie punkty drugiej drużynie. To przydarzyło się nam w meczu z Holandią. Byłem w polu serwisowym. Zdobyłem punkt bezpośrednio z zagrywki. Przyznano nam punkt, ale także naszym rywalom. Sprawdzili to statystycy i wynik powinien być 18:24 a nie 17:25. Set nie powinien się jeszcze skończyć. To nie powinno się zdarzyć. To są przecież mistrzostwa Europy, a nie jakiś turniej w małej wiosce! Nie wiem, ile jest tutaj komputerów i osób pracujących przy systemie challenge, ale nikt nie zauważył tego błędu. Jak to jest możliwe? Czy to jest tylko problem Bułgarii czy problem tego systemu w ogóle? Jesteśmy bardzo rozgoryczeni tym, co się działo. Tego jest dla nas po prostu za dużo.