Vital Heynen: celem mojej pracy z polską drużyną było sprawienie, że Polacy będą z niej dumni
VITAL HEYNEN: Oczywiście, że tak. Taki jest mój charakter. We wszelkich kwestionariuszach, w których próbuje się analizować czyjś charakter pojawia się pytanie czy w momencie gdy wchodzisz do pokoju, to stajesz na środku czy w jakimś innym miejscu. Moja odpowiedź zawsze jest jedna – oczywiście, że staję na środku. Nie mogę stać gdzieś pod ścianą – jeśli nie mam możliwości wejścia na środek pokoju, to wolę w ogóle nie wchodzić.
VITAL HEYNEN: Wiedziałem, że tak będzie. Ale ten manewr miał jeszcze dodatkowe znaczenie. Jakie komentarze można było przeczytać po tym spotkaniu? Szkoleniowiec zmienił całą szóstkę, a jego drużyna wciąż dominowała na boisku. I to cały czas pozostaje w głowie wszystkich – Polska ma dwunastu, czternastu zawodników na podobnym poziomie. Zmieniamy całą szóstkę? Nie ma to znaczenia, bo drużyna wciąż gra tak, jak powinna. Trener może zrobić najbardziej szalone rzeczy, ale to wciąż nic nie zmienia.
VITAL HEYNEN: Być może tak właśnie jest. A dlaczego? Chyba wszyscy dobrze wiemy z jaką presją polscy zawodnicy muszą się mierzyć na co dzień. Jednym ze spostrzeżeń, które miałem zaczynając pracę z polskim zespołem był fakt, że w Polsce cała presja spada na zawodników, a to jest niewłaściwe. Ja biorę na siebie presję i od tego momentu siatkarze wiedzą, że jeżeli coś pójdzie nie tak, to jest to moja wina. I tak właśnie się stało. Od tego momentu zawodnicy mieli grać, a ja odpowiadam za wszelkie potknięcia. Widzę z jaką radością teraz podchodzą do gry w reprezentacji – ile uśmiechu daje im bycie w kadrze i gdybym miał wymienić jedną z tych dobrych rzeczy, które udało mi się zrobić od mojego przyjścia do Polski, to postawiłbym właśnie na atmosferę w drużynie. Siatkarze kochają grać dla reprezentacji.
VITAL HEYNEN: Oczywiście, że tak. Jestem zadowolony nie tylko z ostatnich meczów, ale całego czasu, półtorej roku, który razem przepracowaliśmy. Siatkarze doskonale rozumieją czego od nich oczekuję.
VITAL HEYNEN: Jest taka możliwość i przekonamy się o tym w następnych spotkaniach. To jest ryzyko wygrywania – jeśli będziesz grać źle, nie będziesz mieć takiego problemu, ale my przecież nie będziemy specjalnie prezentować się gorzej. Wczoraj w szatni rozmawialiśmy o tym, więc to nie jest tak, że nie myślimy o takich sprawach. Jesteśmy tylko ludźmi i różne rzeczy mogą się przydarzyć. Zacząłem pracę z reprezentacją Polski 9 lutego ubiegłego roku. W mistrzostwach Europy wygraliśmy pięć spotkań z rzędu, w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich – trzy. Jeśli spojrzy się na nasze mecze towarzyskie, to chyba jedynym meczem, który przegraliśmy w tym roku, było spotkanie z Brazylią na Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. W zeszłym roku ulegliśmy Kanadzie na samym początku mojej pracy z Polakami. W tegorocznej Lidze Narodów wygraliśmy jedenaście z piętnastu spotkań. Wyniki mówią same za siebie – ten zespół wie jak ma grać, jest pewny siebie.
VITAL HEYNEN: Oczywiście, że wiedzieliśmy o tej opcji – nie jesteśmy głupi. Rozmawialiśmy na ten temat z zawodnikami, bo oni mają prawo znać całą sytuację i moje zdanie na jej temat. Powiedziałem moim graczom i oni się z tym zgodzili, że nie powinniśmy patrzeć na innych, tylko grać w taki sposób, w jaki ustaliliśmy już dzień wcześniej. Wtedy ustaliliśmy, że zacznie podstawowa szóstka, a w połowie meczu wejdą zmiennicy. Jesteśmy w takiej sytuacji, że to inni muszą się do nas dostosowywać, a nie my do nich. Nie było więc mowy o celowej porażce – być może rzeczywiście ona ułatwiłaby nam dalszą drogę w mistrzostwach, ale wywołałaby lawinę komentarzy nie tylko dziennikarskich, ale również kibiców, bo przecież wielu z nich już planowało podróż do Apeldoorn. Celem mojej pracy z polską drużyną było sprawienie, że Polacy będą z niej dumni. I jeśli spojrzy się na to w ten sposób, to odpowiedź odnośnie wczorajszego meczu była prosta – nie mogliśmy go przegrać specjalnie, bo z takiego zespołu nie można być później dumnym. Nie mogliśmy tego zrobić polskim kibicom, którzy przecież tak licznie nas tu wspierają.
VITAL HEYNEN: Mój sztab miał wczoraj sporo pracy – o pierwszej w nocy obudziła mnie wiadomość od Sebastiana Pawlika, który wciąż jeszcze pracował, a ja już spałem. I to jest właśnie różnica (śmiech). Ja najlepiej pracuję wcześnie rano.
VITAL HEYNEN: Mają bardzo dobrego atakującego, dobrego rozgrywającego i całkiem solidnych środkowych. To ogólnie jest solidna drużyna, ale my jesteśmy kimś więcej niż tylko solidnym zespołem.
VITAL HEYNEN: Trudno powiedzieć. Wcześniej wyraźnie postawiłbym na Niemców, ale akurat w tym turnieju nie grają najlepiej, więc tutaj wynik może być różny. Oni jednak z pracy ze mną wiedzą, że mogą być drużyną turniejową, która z meczu na mecz jest lepsza. Pytanie tylko czy są w stanie teraz to zrobić. Na pewno mają ku temu potencjał.