Vital Heynen: celem sparingów będzie pokazanie kibicom, że żyjemy
Reprezentacja Polski szlifuje formę w Spale na drugim zgrupowaniu, a już za nieco ponad dwa tygodnie rozegra towarzyskie spotkania z drużyną Niemiec w Zielonej Górze, a potem zmierzy się jeszcze z Finlandią i Estonią w Łodzi. - Nie spodziewam się wysokiego poziomu tych sparingów, bo po tak krótkich przygotowaniach jest to po prostu niemożliwe. Najważniejsze jest to, że mogliśmy się spotkać tego lata, popracować nad budowaniem atmosfery w drużynie oraz przygotować zawodników do sezonu klubowego – stwierdził Vital Heynen, szkoleniowiec „biało-czerwonych”.
PLUSLIGA.PL: W miniony poniedziałek rozpoczęło się drugie zgrupowanie reprezentacji Polski w Spale i już na samym początku zaskoczył pan swoich zawodników proponując im przygotowanie planu treningów na ten obóz. Skąd ten pomysł?
VITAL HEYNEN: Jest pani pewna, że ich tym zaskoczyłem? Zewsząd słyszę, że moi zawodnicy byli zaskoczeni, ale tak naprawdę sądzę, że jednak nie. Znają mnie już na tyle dobrze, że zapewne spodziewali się, że wymyślę coś ciekawego. Być może pierwszy raz przytrafiła się taka sytuacja, że zawodnicy sami przygotowywali plan treningów od zupełnego zera, ale oni już wcześniej mieli dużo do powiedzenia w tej kwestii. Są na tyle odpowiedzialnymi graczami, że powierzenie im takiego zadania nie było niczym ryzykownym.
Jest pan zadowolony z tego planu, który ułożyli?
VITAL HEYNEN: Oczywiście, że tak. Było w nim kilka detali, które dały mi sporo do myślenia. Podam tutaj jeden przykład – zawodnicy zaplanowali pierwsze dwa dni zgrupowania na plaży i kiedy to zobaczyłem, to pomyślałem sobie, że jestem leniwym trenerem. Wysyłam ich na plaże, gdzie zagrają kilka łatwych gierek. Ja sam nie zrobiłbym nigdy czegoś takiego, bo właśnie można byłoby pomyśleć, że idę na łatwiznę. Jeśli jednak zawodnicy sami tak zdecydowali, to ja nie mam z tym żadnego problemu. I muszę przyznać, że drugiego dnia siatkarze prezentowali się super. Nasz fizjoterapeuta powiedział mi, że po zakończeniu treningów na plaży zawodnicy byli tak padnięci, że nie odezwali się nawet słowem podczas masażów. Wypadło to więc fajnie i dobrze było zobaczyć, co wybiera drużyna, ale tak jak już mówiłem, sam tego tak bym nie zorganizował. Kolejny przykład: zazwyczaj co trzeci ranek daję zawodnikom wolne. Tym razem oni wybrali, że chcą wtedy trenować. Rozpisali treningi na każdy poranek i ja uważam, że to trochę za dużo, ale tak zdecydowali i tego się trzymam.
Czy to prawda, że pan nie może ingerować w ten plan?
VITAL HEYNEN: Plan wisi w hali i może być dowolnie modyfikowany przez kapitana zespołu, ale ja rzeczywiście nie mogę w nim nic zmieniać. Było by to głupie powiedzieć zawodnikom na samym początku, że to oni ustalają jak trenujemy, a potem wszystko zmienić. Zawodnicy więc wiedzą, że plan treningów będzie dokładnie taki, jaki oni ustalili. Było kilka ograniczeń – dzień medialny oraz marketingowy były narzucone z góry i ich nie można było przenosić, ale reszta czasu mogła być dowolnie wypełniona przez zawodników. To oni biorą odpowiedzialność za swoje wybory.
Mówił pan, ze drugie zgrupowanie zaczniecie spokojnie, chcąc sprawdzić w jakiej formie są zawodnicy po dwóch tygodniach przerwy. W jakiej dyspozycji pojawili się więc w Spale?
VITAL HEYNEN: Trudno mi to jeszcze ocenić, bo jak dotąd mieliśmy bardzo mało zajęć w hali. Sądzę, że większość z nich pracowała przez tą dwutygodniową przerwę, bo ich dyspozycja na plaży była podobna do tej na końcu pierwszego zgrupowania.
Podobno podczas pierwszego obozu na wiele ataków przymykał pan oko lub odwracał twarz nie chcąc widzieć błędów zawodników.
VITAL HEYNEN: To nie o to chodziło. Myślę, że jako trener muszę być konsekwentny i jeżeli wtedy powiedziałem zespołowi, że to zgrupowanie nie miało koncentrować się na tym, jak grają zawodnicy, to ja nie mogłem ich poprawiać. Mówiłem więc otwarcie, że jestem tam dla nich, aby im pomóc, a nie po to, aby ich poprawiać. Na drugim obozie kilku z zawodników przyszło do mnie i powiedziało mi, że teraz jest czas, abym to ja zaczął korygować ich błędy i tak właśnie będę robił. Wydaje mi się, że to jest całkiem normalny proces. Przychodzi mi tutaj do głowy teoria Tuckmana opisująca fazy rozwoju zespołu, wśród których są formowanie, faza „burzy” (storming), stabilizacja i faza realizacji. W późniejszych latach do tej teorii została dodana jeszcze jedna faza, którą rozumiem jako pełne ukształtowanie zespołu. W moich oczach drużyna aktualnie jest w tej ostatniej fazie i tutaj znowu podam przykład: potrzebowałem kilku zawodników do pomocy podczas dnia medialnego. Napisałem więc wiadomość na naszej grupie Whatsappowej i wiedziałem, że na pewno przyjdą pomóc. Nie musiałem nikogo zmuszać, ani wskazywać palcami. To jest właśnie obopólne zrozumienie i szanowanie siebie nawzajem. Byłem pewien, że przyjdą pomóc podczas treningu na plaży oraz że będą kibicować podczas gry w piłkę nożną (dziennikarze zmierzyli się ze sztabem – przyp.red.) i wiedziałem też, że stawią się na czas do udzielania wywiadów.
Za nieco ponad dwa tygodnie czeka was kilka sparingów – najpierw zmierzycie się z Niemcami, a potem z Finlandią i Estonią. Jest pan przekonany, że zespół będzie gotowy na to, żeby rozegrać te spotkania towarzyskie?
VITAL HEYNEN: Nie (śmiech). Celem tych meczów jest pokazanie kibicom, że żyjemy. Nie naciskałem na rozegranie tych spotkań, bo wiedziałem, że może być na nie jeszcze trochę za wcześnie, ale będziemy robić wszystko co możliwe, żeby zaprezentować się jak najlepiej. Pojedziemy z całą dziewiętnastką i zakładam, że będzie bardzo dużo zmian. Nie spodziewam się też wysokiego poziomu tych sparingów, bo po tak krótkich przygotowaniach jest to po prostu niemożliwe. Najważniejsze jest to, że mogliśmy się spotkać tego lata, popracować nad budowaniem atmosfery w drużynie oraz przygotować zawodników do sezonu klubowego. Po sparingach siatkarze rozjadą się do swoich klubów będąc już po solidnych treningach siłowych i siatkarskich i łatwo wejdą w rytm przygotowań klubowych.
Trzy miesiące przerwy w trenowaniu pozwoliły panu zatęsknić za tym sportem?
VITAL HEYNEN: Zdecydowanie tak. Bardzo brakowało mi już przede wszystkim trenowania i bycia z drużyną, bo sama rozmowa przez telefon czy wymiana wiadomości to nie jest to samo. Poza tym uświadomiłem sobie, że nie jestem jeszcze na takim etapie, żeby powiedzieć sobie stop. Wcześniej pojawiały się u mnie takie myśli, żeby po Igrzyskach Olimpijskich zrobić sobie przerwę, ale te kilka miesięcy wolnego spowodowanego pandemią pokazały mi, że nie chcę rezygnować z bycia trenerem, bo za bardzo to lubię.
Poza reprezentacją Polski prowadzi pan również włoską Perugię. W ostatnich tygodniach wiele słyszy się o problemach ligi włoskiej spowodowanych pandemią koronawirusa. Jaka jest sytuacja w Perugii?
VITAL HEYNEN: Do mnie nie doszły żadne niepokojące wieści z mojego zespołu. Moim jedynym problemem w tym momencie jest to, że mamy za dużo zawodników, bo aż piętnastu. Dużo dzieje się w kwestiach organizacyjnych, ale nie ma żadnych złych sygnałów. A jeśli popatrzy się całościowo na ligę, to wciąż uważam, że jest bardzo mocna. Być może tylko Modena nieco straciła na sile, ale Trentino bardzo się wzmocniło, Civitanova pozostała na tym samym poziomie, Verona i Piacenza też stworzyły interesujące składy, więc na papierze liga wygląda bardzo mocno. Oczywiście są wątpliwości czy tak będzie do samego końca, ale na ten moment nic mi nie wiadomo o ewentualnych problemach.
Kiedy pojawi się pan we Włoszech?
VITAL HEYNEN: 9 lipca zakończę treningi w Spale, a już następnego dnia rano polecę do Perugii, by poprowadzić pierwszy trening. Wrócę do Polski na mecze sparingowe, a po nich znów wyjadę do Włoch.