Vital Heynen: na razie nie myślimy o play-off
Nie udało się siatkarzom Transfera sprawić niespodzianki w pojedynku z mistrzem Polski. Belgijski szkoleniowiec bydgoskiego zespołu Vital Heynen przyznaje, że nie jest rozczarowany tym pojedynkiem.
- Nie, ponieważ mieliśmy momentu dobrej gry – mówi VITAL HEYNEN, szkoleniowiec Transfera. - Natomiast to byłoby nielogiczne, gdybyśmy zakładali, że mając zaledwie trzy zwycięstwa na koncie jesteśmy na tym samym poziomie co liderująca, czy vice liderująca Resovia. Przed tym spotkaniem poprosiłem swoich zawodników o to, żeby zagrali lepiej niż w Radomiu. Początek meczu z Resovią, jakieś pierwsze dziesięć minut, nie był dla nas udany, ale potem było całkiem nieźle. Jednak na ten moment nawet jeśli my gramy poprawnie, to taki zespół jak Resovia jest dla nas zbyt silny. Nie można więc mówić o rozczarowaniu, skoro takie są fakty.
- Pana przyjście do zespołu z Bydgoszczy dało pozytywny impuls tej drużynie, a po ostatnim zwycięstwie w Radomiu pojawiły się już głosy, że potrafi pan czynić cuda…
- Również w spotkaniu z Resovią graliśmy dobrze. Mimo nieudanego początku w pierwszym secie byliśmy w stanie doprowadzić do wyniku 23:23. Jeśli od początku gralibyśmy tak dobrze, jak pod koniec pierwszej partii, to może ten mecz potoczyłby się inaczej, przynajmniej w pierwszym secie. W spotkaniach z silniejszymi zespołami zawsze jest tak, że jeśli masz już okazje do wygrania seta, ale ich nie wykorzystujesz, to przegrywasz. Poza tym musimy być realistami. Ja oczywiście mogę w pewien sposób pomóc naszej drużynie, ale nie jesteśmy w stanie zmienić wszystkiego i to w tak krótkim czasie. To jest po prostu niemożliwe. Naszym celem nie jest oglądanie się na tabelę i wyniki, ale coraz lepsza gra tak żeby w lutym było już widać postępy w naszej dyspozycji. Natomiast to czy uda nam się awansować do fazy play-off, to już inna sprawa. Jeśli bowiem na dziesięć pierwszych meczów przegrywasz dziewięć, to trudno oczekiwać, że awansujesz do czołowej ósemki. Dlatego powinniśmy podejść do tego wszystkiego z dużym spokojem i oczywiście ciężko pracować. Mam wrażenie, że moi zawodnicy naprawdę chcą ciężko zasuwać, dlatego efekty naszej pracy mogą być interesujące.
- Jako trener reprezentacji Niemiec jest pan nieco rozczarowany, że kapitan zespołu, Jochen Schöps, w ostatnich tygodniach nie gra zbyt wiele w meczach Resovii?
- Rozmawiałem długo z Jochenem przy okazji pojedynku w Bydgoszczy. Muszę powiedzieć, że w trakcie zgrupowania kadry i turnieju kwalifikacyjnego Jochen był w świetnej dyspozycji. To był najlepszy Jochen jakiego widziałem od dwóch lat mojej pracy z reprezentacją. Jestem więc bardzo zadowolony z jego dyspozycji, natomiast to w jakim zakresie o będzie grał w klubie zależy od trenera Andrzeja Kowala i formy innych zawodników. Na pewno Jochen w ostatnim okresie był w bardzo dobrej dyspozycji, przynajmniej tak samo dobrej, a może nawet lepszej niż Georg Grozer. Wiadomo jednak, że Grozer jest bardziej widocznym zawodnikiem, który robi na kibicach większe wrażenie. Jestem więc szczęśliwy z tego powodu, że Jochen czuje się tak dobrze i jest w dobrej dyspozycji. Jak zawsze, jest gotowy do gry i będzie czekał na szansę daną mu od trenera.
- Podtrzymuje pan słowa wypowiedziane po turnieju kwalifikacyjnym w Niemczech, że jeszcze tylko 12 zwycięstwa i pana drużyna zostanie mistrzem świata?
- Tak, ponieważ chciałem w ten sposób przedstawić dziennikarzom swój sposób patrzenia na rywalizację. Wiadomo, że do wszystkiego trzeba dążyć konsekwentnie i stopniowo robić krok po kroku. Wypowiadając te słowa nie chodziło mi o to, że jesteśmy jakimiś wielkimi faworytami do zdobycia mistrzostwa świata, ale chciałem pokazać i przekonać również moich zawodników, że na ten turniej pojedziemy z myślą o tym żeby wygrywać. W zeszłym roku jechaliśmy do Polski na mistrzostwa Europy żeby przekonać się o tym, na co na stać, a teraz przyjedziemy po to żeby wygrywać. Nie radzę kibicom żeby stawiali na nas wielkie pieniądze, bo na pewno nie jesteśmy faworytami, ale chcemy zrobić krok naprzód. Inna sprawa, że mamy naprawdę dobrą drużynę, dlatego jestem przekonany o tym, że stać na skuteczną grę. Przez ostatnie sezony nabraliśmy pewności siebie i wierzymy, że jesteśmy w stanie rywalizować z każdą drużyną, chociaż oczywiście nie zawsze będziemy wygrywali z tymi najlepszymi zespołami na świecie. Dlatego może się zdarzyć, że jednego dnia pokonamy któregoś z faworytów, ale w następnym meczu nie będziemy już w stanie tego powtórzyć. O tym, że jakość gry naszej drużyny jest coraz bardziej ustabilizowana świadczy jednak fakt, że przez ostatnie dwa lata przegrywaliśmy tylko z czołowymi drużynami. Nie przegraliśmy natomiast żadnego meczu z rywalem, który byłby od nas niżej notowany.
- Dlaczego zdecydował się pan na pracę w drużynie w Bydgoszczy, która przed pana przyjściem zajmowała ostatnie miejsce w tabeli i dopiero w trakcie sezonu była wzmacniana na kluczowych pozycjach.
- Właśnie dlatego tutaj przyszedłem, żeby wzmocnić ten zespół i poprawić jego pozycję w PlusLidze. To jest klub, który ma potencjał i w przyszłości chciałby być tuż za czołową czwórką polskich rozgrywek. Włodarze tego klubu mają pomysły jak zbudować ten zespół na przyszłość, dlatego zdecydowałem się na pracę z tym zespołem nie tylko do końca tego sezonu, ale również na przyszły rok. Poza tym wszyscy, którzy mnie znają wiedzą, że nie lubię długo siedzieć w domu i po dwóch miesiącach wakacji po sezonie reprezentacyjnym rozglądałem się za pracą w klubie. Miałem również inne oferty, ale ta z Bydgoszczy najbardziej mnie zainteresowała, ponieważ jest to praca z drużyną, która ma potencjał, chociaż w tym sezonie jest to rzeczywiście nietypowa sytuacja. Tym większe jest wyzwanie żeby stworzyć dobrze grającą drużynę z zespołu, który był budowany dopiero w trakcie sezonu. Dodatkowe znaczenie miała również okoliczność, że PlusLiga jest bardzo interesującym miejscem pracy dla wszystkich trenerów. Po tym, jak miałem okazję pracować w lidze tureckiej chciałem w przyszłości pracować albo w Polsce albo we Włoszech. Jeśli popatrzeć na liczbę zagranicznych szkoleniowców pracujących obecnie w PlusLidze i lidze włoskiej, to widać jak dużym wyzwaniem jest pozyskanie pracy trenerskiej w tych krajach. Dlatego jeśli dostaje się taką propozycję, jaką ja otrzymałem z zespołu z Bydgoszczy, to trudno z niej nie skorzystać. Na razie zdałem pierwszy test, bo skoro z trzech prowadzonych przeze mnie meczów wygraliśmy dwa to chyba całkiem nieźle. Wiadomo jednak, że czeka nas masę ciężkiej pracy, bo mamy wiele do zrobienia.
- Przy korzystnych wynikach w rundzie rewanżowej możecie się jeszcze pokusić o miejsce w fazie play-off…
- Na razie o tym w ogóle nie myślimy. Proszę mi uwierzyć, że od momentu kiedy podpisałem kontrakt w Bydgoszczy do ostatniego czwartku w ogóle nie patrzyłem w żadne rankingi PlusLigi. Po rozpoczęciu pracy powiedziałem szczerze zawodnikom, że jeśli zajmuje się ostatnie miejsce tuż przed zakończeniem pierwszej rundy, to trudno decydować o tym, czy zajmie się miejsce w czołowej ósemce. Nie wystarczą bowiem nasze zwycięstwa, ale także postawa drużyn, które są przed nami i ich ewentualne potknięcia. Dlatego na razie nie mogliśmy sobie postawić za cel awansu do fazy play-off. Możemy jednak robić wszystko, żeby o drużynie z Bydgoszczy mówiło się, że gra dobrą siatkówkę. Oczywiście, wciąż możemy jeszcze znaleźć się w najlepszej ósemce, ale na razie powinniśmy się koncentrować przede wszystkim na naszej grze. Zależy nam na tym, żeby grać dobrze jeszcze w tym sezonie, a w przyszłym roku włączyć się do walki o najwyższe miejsca.