W bojowych nastrojach na ZAKSĘ
W bojowych nastrojach do Kędzierzyna-Koźla udał się zespół trenera Ljubo Travicy. Asseco Resovia chce nawiązać do chlubnych tradycji w swojej historii i po 21 latach znów sięgnąć po medal.
- Zapowiada się ciężka przeprawa, ale w tej rywalizacji wcale nie jesteśmy na straconej pozycji - mówi Krzysztof Gierczyński. - Wydaje mi się, że mamy naprawdę duże szanse na grę w finale. Miejsce w czwórce była planem minimum, ale nas to nie zadowala. Jestem przekonany, że zdobędziemy medal - uważa Krzysztof Gierczyński. Resoviacy w rundzie zasadniczej dwa razy przegrali z ZAKSĄ, ale jak sami podkreślają teraz nie ma to żadnego znaczenia.
- Oba zespoły zaczynają teraz od zera - mówi Łukasz Perłowski. - ZAKSA gra w tym sezonie świetnie, ale jak najbardziej jest w naszym zasięgu. Wydaje mi się, że w tej rywalizacji, kto wytrzyma psychicznie, a przede wszystkim fizycznie to będzie górą - twierdzi środkowy Asseco Resovii i wylicza najmocniejsze i słabsze strony rywala. - Bardzo dobre przyjęcie i zagrywka. Masny potrafi błyskawicznie rozrzucić blok, ale może też popełniać sporo błędów. Słowacy są nieobliczalni tak jak inny rozgrywający Pavel Chudik. Zbyt często ulegają emocjom. Ogromną role odgrywa w ZAKSIE Jakub Novotny, który trzyma atak zespołu. Potrafi w meczu dostać nawet i 50 piłek, a to na pewno odbija się na zdrowiu i ważne będzie żeby wytrzymać takie tempo w ciągu dwóch dni - twierdzi Perłowski, który od lat przyjaźni się z środkowym ZAKSY, Sławomirem Szczygłem. - Mieszkając w Strzyżowie byliśmy sąsiadami. Regularnie do siebie telefonujemy i wymieniamy poglądy. Teraz też nie było inaczej - dodaje „Perła”, który w hali Azoty w Kędzierzynie jeszcze nie wygrał. - W poprzednim sezonie jak chłopaki tam wygrali, to ja byłem kontuzjowany - mówi. - Teraz najwyższa pora to przełamać. Fajnie był by wygrać w Kędzierzynie choć jeden mecz, bo wówczas rywalizację można zakończyć przed nasza publicznością. Nie ukrywam, że liczymy na grę w finale - zapowiada Perłowski.
Oba zespoły ze sobą regularnie rywalizują sezon w sezon w fazie play-off (o miejsca 5-8) od momentu jak zespół z Rzeszowa powrócił do PLS (sezon 2004/2005). Teraz jednak stawka pojedynków będzie ogromna.
- Cieszę, że teraz ZAKSA znów jest w strefie medalowej i zagra z Resovią. Odkąd ja gram w siatkówkę to zespół z Rzeszowa nie był w tej czwórce, więc teraz jedna z tych drużyn awansując do finału osiągnie sukces. Mam nadzieję, że to będzie moja drużyna - mówi Paweł Papke, który ma ogromny sentyment do klubu z Kędzierzyna-Koźla. „Papkin” do dziś jest ikoną wielkiego Mostostalu, który w latach 1998-2003 dominował niepodzielnie nie tylko ma krajowym podwórku.
- To chyba naturalne bo Mostostal był dla mnie odskocznią do tej wielkiej siatkówki. Do reprezentacji Polski, a przede wszystkim i do tego, żeby grać na bardzo wysokim poziomie. Miałem tą przyjemność, że grałem w tej wielkiej drużynie Sebastiana Świderskiego, trenera Waldemara Wspaniałego. Byłem częścią tej składanki, która swego czasu nie miała konkurencji nie tylko w Polsce ale też liczyliśmy się w Europie - mówi Papke u którego niedawnej po kontuzji nie ma już śladu. - Jestem do dyspozycji trenera - mówi kapitan Asseco Resovii. - Mam nadzieję, że może dostanę szansę, choć akurat w rundzie zasadniczej z ZAKSĄ wszedłem tylko na kilka akcji. To są trenerskie decyzje i ja się z nimi godzę, ale zawsze jestem gotowy do grania. W takich meczach przeciwko byłym klubom człowiek zawsze się podwójnie mobilizuje i podchodzi z sportową złością, ambicją, żeby pokazać swym byłym pracodawcom, niezależnie jakie tam nastąpiły zmiany, że się jeszcze gra w siatkówkę i to na całkiem dobrym poziomie - twierdzi atakujący Asseco Resovii, który docenia klasę rywala. - ZAKSA to naprawdę solidny i kompletny zespół, który gra bardzo ciekawą siatkówkę. Jeżeli zagrają na rewelacyjnym poziomie to każdy z nimi może mieć problemy, a na rozkładzie maja już w tym sezonie dwa zwycięstwa nad Skrą. Nam też nie udało się ich jeszcze pokonać. Będziemy się jednak bić do samego końca i mam nadzieję, że to my zagramy w finale - kończy Paweł Papke.