W Bydgoszczy ostatni raz o piąte miejsce
Tytan AZS Częstochowa dwukrotnie pokonał w Bydgoszczy Delectę w play off o piąte miejsce. W rewanżu w hali rywala podopieczni trenera Piotra Makowskiego wyrównali straty. Dziś w Bydgoszczy dojdzie do decydującego spotkania. Kto wygra będzie reprezentować Polskę w europejskich pucharach w sezonie 2012/13.
PlusLiga: Pokonaliście Tytan AZS Częstochowa dwukrotnie. Udało Wam się przedłużyć rywalizację o 5 miejsce. Czemu to zawdzięczacie, większemu spokojowi w grze, czy lepszej zagrywce?
Andrzej Wrona: Myślę, że zagraliśmy lepsze spotkania, a przy okazji AZS Częstochowa zagrał gorzej, niż w Bydgoszczy. Poziom gry jaki prezentowali w Bydgoszczy, w tych dwóch spotkaniach, w mojej ocenie dawałby im szansę na wygranie i pokonanie większości drużyn w PlusLidze. My nawet jak nie zagrywaliśmy źle, to oni mieli przyjęcie na poziomie 70% przez pięć setów, więc nie ma co się dziwić, że wygrali z nami. Z kolei w Częstochowie zagrali już trochę gorzej w przyjęciu, a my zagraliśmy z większą determinacją, wolą walki. Powiedzieliśmy sobie przed tymi meczami, że teraz nie mamy już nic do stracenia, więc albo wóz, albo przewóz. Cieszę się z tego bardzo, że udało nam się pokonać Akademików dwukrotnie. Odetchnęliśmy z ulgą i wracamy walczyć dalej w Bydgoszczy.
- Trzeba też przyznać, że nie mieliście łatwego zadania, bo przegrywaliście już 0:2. Od początku rywalizacji to Delecta Bydgoszcz była faworytem tych zmagań. Zwłaszcza po tym, jak otarliście się o medale.
- U nas przed sezonem, jako cel było postawione zdobycie tego 5 miejsca. Ale my sami w środku powiedzieliśmy, że nie możemy walczyć tylko o 5 miejsce, bo skończy się tak, że wylądujemy na 8 pozycji. Dlatego bardzo chcieliśmy walczyć o ten półfinał, o medale. Można powiedzieć, że byliśmy blisko. Niestety nie udało się „przejść” Jastrzębskiego Węgla. Daliśmy im się odbudować i to teraz oni walczą o brązowy medal. A my walczymy o ten nasz główny cel, który był założony przed sezonem. Dlatego o motywację możemy być spokojni.