W Częstochowie górą mistrzowie Polski
AZS Częstochowa przegrał z PGE Skrą Bełchatów 0:3 (23:25, 20:25, 20:25) w meczu jedenastej kolejki spotkań PlusLigi. MVP spotkania został wybrany Maciej Muzaj.
Pierwsza partia sobotniego spotkania rozpoczęła się od pewnego ataku ze środka Mariusza Marcyniaka (1:0). Do przerwy technicznej obie drużyny grały punkt za punkt. Na pierwszym czasie na nieznaczne jednopunktowe prowadzenie wyszli gospodarze, dzięki skutecznemu podwójnemu blokowi na Macieju Muzaju (8:7). Po wznowieniu gry zespoły toczyły równą grę. Chwilę przed przerwą techniczną Facundo Conte zaserwował w połowę siatki (15:16). Po krótkiej przerwie Michał Kaczyński skutecznie zaatakował w kontrze, a chwilę później Marcyniak posłał na stronę rywali asa serwisowego dzięki meczu (19:16). Przy tym wyniku w hali w Częstochowie ogłoszono alarm przeciwpożarowy. Wszyscy kibice, dziennikarze, sztaby szkoleniowe i drużyny musiały opuścić halę. Po godzinnej przerwie drużyny wróciły na parkiet. Końcówka tego seta była bardzo zacięta. Ostatecznie lepsi okazali się goście. W ostatniej akcji skuteczną kiwką popisał się Muzaj (25:23).
Seta numer dwa otworzyły dwa asy serwisowe z rzędu Bartosza Janeczka (2:0). Zawodnicy Skry szybko jednak doprowadzili do remisu (2:2). Do stanu (4:4) zespoły grały punkt za punkt. Potem inicjatywę przejęli goście. Dzięki zagrywce Nicolasa Marechala wyszli na trzypunktowe prowadzenie (7:4), które utrzymali na pierwszej pauzie. Trener Marek Kardos nie czekał na dalszy rozwój wypadków i zdecydował się zmianę atakującego, miejsce Kaczyńskiego zajął Patryk Napiórkowski. Akademikom dzięki temu udało zniwelować stratę do rywala do dwóch oczek (14:16). Chwilę przed przerwą dobrym atakiem z prawego skrzydła popisał się Muzaj. Po wznowieniu gry serią dobrych zagrywek popisał się Srećko Lisinac (19:14). Bełchatowianie nie dali sobie już wydrzeć z rąk zwycięstwa. Tę partię zakończył skuteczny atak Muzaja (25:20).
Początek kolejnej partii był wyrównany do stanu (5:5). Potem serią dobrych zagrywek popisał się Miguel Angel de Amo, dzięki którym częstochowianie wyszli na prowadzenie (7:5). Jednak chwilę później tą samą bronią odpowiedzieli bełchatowianie, którzy z kolei dzięki serwisom Nicolasa Uriarte doprowadzili do remisu (7:7). Do drugiej przerwy technicznej żadnej z ekip nie udało się wypracować bezpiecznej przewagi. Po ataku Rafała Szymury z szóstej strefy to AZS schodził na czas prowadząc (16:15). W końcowej fazie tego seta role się odwróciły i warunki gry zaczęli dyktować zawodnicy z Bełchatowa (21:18). Ostatni punkt na wagę zwycięstwa za trzy punkty zdobył przyjmujący Skry Bełchatów - Facundo Conte (25:20).