W LM się przełamali, teraz kolej na zwycięstwo w PlusLidze
Czy Jastrzębski Węgiel, po efektownym zwycięstwie w Lidze Mistrzów, w równie dobrym stylu wróci do rywalizacji na rodzimych parkietach? Przekonamy się już w sobotę, gdy pod wodzą nowego szkoleniowca zawalczy o punkty z Asseco Resovią. Najistotniejsze, że wreszcie została przełamana zła passa.
Przed minioną środą siatkarze z górniczego klubu mieli na koncie zerowy dorobek zwycięstw w Lidze Mistrzów, a w PlusLidze lokowali się na siódmej pozycji, z ośmioma przegranymi meczami. Po odejściu Igora Prielożnego klub szukał trenera, a drużyna pracowała pod wodzą II szkoleniowca, Miroslava Palguta. - Z trenerem Palgutem wykonaliśmy kawał porządnej roboty, zaufaliśmy mu - chwalił Słowaka Bartosz Gawryszewski.
Pod jego wodzą zespół przegrał trzy spotkania, ale w czwartym - niezwykle istotnym, bo decydującym o być albo nie być w LM, pewnie pokonał Budvanską Rivijerę Budva 3:0. Tego dnia na trybunach zasiadł nowy szkoleniowiec Jastrzębian, Lorenzo Bernardi.
- Wiedzieliśmy, że ma być nowy trener, ale szczerze mówiąc, nie wiedzieliśmy, że będzie na hali - zapewniał Grzegorz Łomacz, pytany czy to obecność słynnego Włocha podziałała tak mobilizująco. - Gramy dla siebie, dla Jastrzębskiego Węgla. Ja nawet nie zauważyłem, że nowy trener był na trybunach. Ciężko więc stwierdzić, czy jego obecność na cokolwiek wpłynęła - dodał rozgrywający kolejne świetne zawody Bartosz Gawryszewski.
Co zatem podziałało na drużynę, że w ciągu kilku dni przeszła tak radykalną przemianę?
- Może ta porażka z fartem Kielce w ostatniej kolejce PlusLigi? - pytał sam siebie Łomacz.
- Ostatnie nasze występy pozostawiały wiele do życzenia. Chcieliśmy w końcu, szczególnie przed własną publicznością pokazać, że potrafimy grać dobrą siatkówkę - stwierdził Gawryszewski.
Jastrzębski Węgiel przełamał pasmo porażek w LM, może więc i na rodzimych boiskach wreszcie zacznie grać lepiej. Spektakularne zwycięstwo nad Budvą z pewnością dobrze podziałało na głowy zawodników, odblokowało ich psychicznie i dodało pewności siebie. Przede wszystkim, pozwoliło złapać oddech i spokojnie skoncentrować się na niezwykle ważnym pojedynku ligowym, z Asseco Resovią Rzeszów.
- To trudny rywal, ale praktycznie co trzy dni gramy z trudnym rywalem. Jedziemy walczyć o zwycięstwo - przekonywał kapitan jastrzębian.
Bo właśnie zwycięstw najbardziej potrzeba wicemistrzom Polski. Choć ich sytuacja w lidze jest niezwykle trudna, wciąż mają szansę wyprzedzić Delectę Bydgoszcz (3 oczka straty) i awansować do najlepszej szóstki zespołów. Pomóc w tym ma ściągnięty z Półwyspu Apenińskiego trener Lorenzo Bernardi.
- Włoska szkoła bardzo nam pasuje i tutaj w Jastrzębiu się sprawdziła. Mam nadzieję, że i tym razem tak będzie - mówił z ogromną wiarą Grzegorz Łomacz.
Wątpliwości nie miał również Bartosz Gawryszewski, choć on akurat ma niezbyt przyjemne doświadczenia w tym zakresie. - Posmakowałem włoskiej szkoły siatkówki w Rzeszowie, z trenerem Travicą i dla mnie to zamknięty rozdział, do którego nie chcę wracać - uciął. - Ale to nie oznacza, że jestem uprzedzony do szkoły włoskiej. Najważniejsze, by w drużynie była dobra atmosfera. Taka jak tutaj, w Jastrzębiu.