W PGE Skra lubią trójki
PGE Skra Bełchatów lubi cyfrę trzy. W tydzień trzy mecze i trzy wygrane za trzy punkty. Z takim bilansem mistrzowie Polski przystąpią do trzeciego spotkania w Lidze Mistrzów. Czas na wygrywanie jest, ale na trenowanie już brakuje - żali się trener Jacek Nawrocki.
Z chwilą rozpoczęcia Champions League szkoleniowiec ten dał odpocząć kilku swoim zawodnikom. Bez Daniela Plińskiego i Piotra Gacka Skra przegrała z hiszpańskim Teruelem. Libero Skry nie zagrał także w meczu z Neckermannem AZS-em Politechniką Warszawską. Zabrakło wtedy również Marcina Możdżonka i Michała Bąkiewicza. Wynik meczu stał się sensacją. Skra przegrała po raz pierwszy w PlusLidze.
- Żeby zrozumieć to, co się dzieję w naszym zespole trzeba być w środku - mówi Jacek Nawrocki. - Chcemy, żeby chłopaki za miesiąc byli gotowi nie tylko do gry, ale i do treningu. To trudne, bo każdy znajduje się na innym poziomie, jeśli chodzi o formę. Jeżeli uda się przejść te najbliższe tygodnie, to będzie dobrze. Te odpoczynki są im potrzebne jak tlen, jak trening.
Tego ostatniego bełchatowianom brakuje najbardziej. Może same mecze nie mają największego wpływu na ich zmęczenie, ale brak treningu. Najpierw dajemy odpocząć, a potem indywidualnie będziemy wchodzić w cykle treningowe i meczowe.
Wreszcie Skra się przełamała. Od potyczki z Rudnicki Kregujevac nie straciła seta. Trener pozostał konsekwentny - na urlop (czyli lżejsze ćwiczenia w siłowni) wysłał ostatnio Bartosza Kurka. Przyjmujący nie pojechał do Radomia, ale już dziś zamelduje się z drużyną w Łodzi. Tak jak Michał Winiarski, który ostatnio wyjechał na konsultację medyczną. - Lekarze bardzo dobrze ocenili stan jego barku - cieszył się szkoleniowiec. - Rehabilitacja przebiega pomyślnie. Ale na atakowanie jest jeszcze za wcześnie.
Badania Winiarski przeszedł we Włoszech. Bo Italia to nie tylko wysoki poziom rozgrywek, ale przede wszystkim świetna organizacja, w tym opieka lekarska. Nią właśnie Copra Piacenza otoczyła swoich zawodników w środku ubiegłego sezonu, opłacając to pożegnaniem z Ligą Mistrzów. - Piacenza się poświęciła i zdobyła na końcu mistrzostwo Włoch - przypomina Michał Winiarski, który w barwach Trentino Volley przegrał walkę o scudetto. Trofeum nie obronili, choć kilka tygodni wcześniej został klubowym mistrzem Europy.
Bełchatowski zespół wydaje się iść w ślady kolegów z południa. O profesjonalizmie swojego nowego pracodawcy przekonywał były zawodnik m.in. Mediolanu i Perugii - Jakub Novotny. - Sztab szkoleniowy, chłopaki, prezesi, dobra organizacja - jestem tu dopiero trzy miesiące, a porównałbym to do najlepszych zespołów we Włoszech. Tam są 3 - 4 takie kluby. W Skrze przede wszystkim jest pozytywna atmosfera - powiedział.
Daniel Pliński ostatnimi komentarzami nie przejmował się. - Mnie ta cała krytyka nie ruszała. Koncentruję się przede wszystkim na sobie. Wykonujemy wszyscy swoją robotę. Staramy się jak najlepiej, ale nie zawsze wychodzi - stwierdził mistrz Europy z Izmiru. Komentarzy nie czytał też trener Nawrocki. Jednak nie zawsze da się uciec przed famą. - Zabrano nam radość z jakiegokolwiek zwycięstwa. Chłopcy nie chcieli już słuchać tego, ale to do nich docierało i utrudniało sprawę. Szukamy równowagi psychicznej - oznajmił.
I chyba znaleźli, bo znowu są na szczycie PlusLigi. Tam chyba już na stałe zajęli miejsce. Z dalekosiężnymi planami. Nie po to sprowadzali do Polski nie w pełni zdrowego Winiarskiego, żeby po roku go oddać, bo się nie sprawdził. A i on miał swoje wymagania opuszczając najlepszy klub Starego Kontynentu. Wiedział, że w Bełchatowie trafi w dobre ręce. - Ten klub cieszy się dobrą opinią wśród zawodników i panuje tu dobra atmosfera - w całym Bełchatowie. Wierzę w to, że jeżeli wszyscy się wyleczymy i będziemy mogli wszyscy trenować na maksa, to będziemy silnym zespołem - wyznał ubiegłoroczny tryumfator LM, zdradzając receptę na zgarnięcie najcenniejszego europejskiego pucharu. - Trzeba mieć szczęście, grać dobrze w siatkówkę i nie bać się nikogo. Jeśli spełnimy te trzy punkty to mamy szansę powalczyć.