W piątek kibice zobaczą inny zespół
Wcześniej nie było na to czasu ani miejsca. Dopiero mecz w Kędzierzynie-Koźlu pozwolił Mariuszowi Sordylowi nieco poeksperymentować ze składem. I przekonać się o wartości swoich podstawowych zawodników. - W piątek w Kędzierzynie kibice zobaczą inny zespół. Nie tylko w sensie wyjściowej szóstki, ale mentalnie - zapowiada trener AZS UWM Olsztyn.
Olsztynianie przegrali w ostatniej kolejce fazy zasadniczej 0:3. Ale w tabeli ten mecz i tak nie mógł nic zmienić. Jedynie zdanie trenera Mariusza Sordyla o jego rezerwowych. Akademicy byli pewni, że play-offy zaczną z siódmego miejsca (nawet w razie zwycięstwa Jadaru Radom). ZAKSA walczyła o to, żeby zachować miejsce drugie. Stawka i cel były więc zupełnie inne.
- Naszym założeniem na fazę zasadniczą była gra w play-offach. Znaleźliśmy się w nich na dwie kolejki przed końcem. W meczu z ZAKSĄ mieliśmy komfort pokazania możliwości zmienników. Wcześniej walczyliśmy o jasny cel i nie było miejsca na eksperymenty. Ten mecz pokazał, że jest potencjał, ale pracować trzeba nadal dużo - ocenił trener AZS-u Mariusz Sordyl. Na myśli miał głownie grę Artura Jacyszyna i Tomasza Stańczuka To oni wybiegli na parkiet hali „Azoty” zastępując Brazylijczyków. Przyjmujący Pinto Veloso Anchieta Paulo i środkowy Hargreaves Marcelo pojawiali się na boisku sporadycznie, spiesząc drużynie „na ratunek”. Ale na mocną zagrywkę mocno zmotywowanych kędzierzynian mocnych nie było.
- Zdecydowanie polegliśmy w przyjęciu - stwierdził trener. - Może nie były to punkty bezpośrednie, ale sporo piłek było dogranych daleko od siatki i był problem ze skończeniem akcji. Natomiast rywale przy naszym niezbyt mocnym serwisie dogrywali bardzo dobrze i totalnie nie mieli problemów z atakiem. Bardzo łatwo się gra, kiedy przeciwnik tylko robi przejście i czeka na dodatkowy prezent od rywala. Tak wyglądało to w dwóch ostatnich setach. Zdecydowanie mocniej musimy się przeciwstawić rywalom w przyjęciu w następnym meczu. Nie mówię o „superdokładnym” odbiorze, ale piłka musi mieć łagodniejszą parabolę, trafiać w okolice trzeciego metra. Wtedy mamy większe możliwości i będziemy trudniejszym rywalem dla Kędzierzyna.
Bo to właśnie z zespołem trenera Krzysztofa Stelmacha olsztynianie zagrają w pierwszej fazie play-off. W przyszły weekend na Opolszczyznę przyjedzie jednak zupełnie inny zespół, zapowiada trener. - Nie tylko w sensie wyjściowej szóstki, ale mentalnie. To będzie zupełnie inna wartość spotkania. Ten mecz też miał swoją wagę, bo każdy chce wygrywać. Ale będziemy pracować, żeby w kolejnym było lepiej, bo sezon dla nas się nie skończył z momentem trzymania się w PlusLidze - wyraźnie podkreślił Sordyl, zadowolony z wyniku jaki jego zespół osiągnął po osiemnastu kolejkach.
Pewne siódme miejsce cieszy, bo to już nie ten wielki AZS, który sięgał po mistrzostwo kraju i Puchary Polski. Po odejściu czołowych zawodników i problemach finansowych szósta drużyna ubiegłego sezonu musiała bronić się przed barażami. - Zespół miał bardzo trudną drogę. Był tworzony etapami. Kiedy mieliśmy pewność, że stać nas na określonych zawodników, wtedy ich szukaliśmy. Jeden z Brazylijczyków [Hargreaves] dołączył do nas w drugim tygodniu treningów, kolejny [Pinto] - w trzecim. Przegraliśmy trzy pierwsze spotkania. Bardzo mocno nas za to piętnowano. Nie tylko na zewnątrz Olsztyna, ale i w samym mieście. Wtedy zespół pokazał się z bardzo dobrej strony - byliśmy drużyną i wierzyliśmy, że ta droga jest dobra. Okazało się, że bardzo szybko uzbieraliśmy tyle punktów, że nie groziły nam baraże - mówił zadowolony trener.