W pracy statystyka liczy się czas i precyzja
Kamil Sołoducha w sezonie ligowym jest statystykiem Indykpolu AZS Olsztyn. Już w 2011 roku pojechał z drużyną Andrei Anastasiego na Puchar Świata do Japonii. Na tym współpraca z naszą reprezentacją zakończyła się. Obecnie Kamil jest statystykiem reprezentacji Finlandii i współpracuje z Danielem Castellanim.
www.plusliga.pl: Jak to stało się, że otrzymałeś propozycję pracy od trenera Daniela Castellaniego?
Kamil Sołoducha: Tak naprawdę to nie wiem kto powiedział Danielowi o mnie. Natomiast pewnego dnia, pewnego poranka zadzwonił do mnie, na początku z pytaniem, czy będę pracował latem w jakiejś reprezentacji. Powiedziałem, że nie, bo nic pewnego nie miałem. W ten sposób zadał właśnie drugie pytanie: Czy chcesz ze mną pracować i zgodziłem się
- Jak pracuje Ci się z tak znakomitym trenerem?
- Pracuje mi się bardzo dobrze, ponieważ jest to, wbrew pozorom, bardzo spokojny trener, który wie gdzie jest ta granica, kiedy się wymaga za dużo a po prostu nie ma tyle godzin dziennie na zrobienie, tego, czego się wymaga. Daniel zna tę granicę, wie o jakie rzeczy pytać, a na jakie po prostu brakuje czasu.
- Jak wygląda taki Twój przykładowy dzień?
- Trzeba rozróżnić dni turniejowe i dni przed lub po turniejem. W dniach po turnieju, robię te mecze, bo jestem sam i zajmuje mi to w sumie dwa dni. Później praca jest bardziej spokojna, mogę więc wyspać się, mogę pochodzić gdzieś nawet. Natomiast w takie dni ja te, gdy graliśmy chociażby w turnieju w Katowicach, nie wychodziłem z hotelu, chyba że na salę. Ze Spodka do hotelu szedłem piechotą, ponieważ było szybciej i oszczędzałem w ten sposób czas i to było powiedzmy w miarę dobrze. Spałem cztery godziny. Natomiast w Kanadzie było tak, że spałem po godzinie dziennie. Niestety taka jest ta praca i tak to właśnie wygląda.
- Gdy byłeś z naszą reprezentacją w Japonii udało Ci się trochę pozwiedzać. Jak to jest teraz, znajdujesz trochę czasu na jakieś małe wyprawy?
- Tak, choć jest pewna różnica. Przed Pucharem Świata mieliśmy tydzień wolnego. Pracowaliśmy tam, ale można powiedzieć, że tak spokojnie. Poza tym w reprezentacji było nas trzech, teraz jestem sam i jest to bardzo duża różnica. W każdym kraju znajdzie się jednak ten jeden dzień, gdzie mogę poświęcić powiedzmy pięć godzin na spacerowanie.
- Czy praca statystyka w każdej reprezentacji jest taka sama?
- Można powiedzieć, że jest taka sama. Ciężko coś wymyśleć na takim poziomie siatkówki. Analizy są bardzo dogłębne, tak więc wszystko wygląda bardzo podobne.
- Twoja praca nie ogranicza się tylko do analiz meczów rywali. W trakcie spotkań reprezentacji Finlandii widziałam, że też często podchodzisz do trenera i coś podpowiadasz
- No tak. Przed meczem opracowujemy taktykę, którą później przekazujemy chłopakom. Często w trakcie meczu musimy to korygować, bo wiadomo że statystyka to tylko statystyka. Później może wyjść zupełnie coś innego i albo to potwierdzamy, albo negujemy. Podpowiadam w kogo zagrywać, jak blokować i tak dalej, mówię także jak przeciwnicy grają
Na meczu jest również dużo pracy i dla wielu osób coś by się znalazło.
- Jak praca w reprezentacji później przekłada się na Twoją pracę w klubie?
- Tak naprawdę na takim poziomie można wykorzystać już wszystko do pracy i w klubie, i w reprezentacji. Natomiast w samej reprezentacji trzeba jak najszybciej nauczyć się pracować, bardzo szybko. Jest tu dość dużo improwizacji, a żeby móc improwizować, trzeba robić wszystko szybko ale jak najbardziej precyzyjnie.