W tym szaleństwie jest metoda
Świetna postawa Niemców to jedna z niespodzianek fazy grupowej CEV Velux ME Polska-Dania. O pierwszej części turnieju, swoim zespole i wprowadzaniu nowych zawodników do kadry opowiedział charyzmatyczny szkoleniowiec niemieckiej drużyny, Vital Heynen.
PlusLiga: zacznę od pytania, które pewnie wielu już chciało panu zadać. Krótko po każdym meczu zabiera pan wszystkich swoich zawodników na tajne spotkanie. Co pan mówi swoim siatkarzom podczas tego spotkania i dlaczego jest tak ważne, żeby to zrobić zaraz po skończonym meczu?
Vital Heynen: te spotkania są niezwykle istotne, aby każdy z nas miał takie same zdanie o meczu, który właśnie się skończył. Oczywiście, od razu po zakończeniu meczu jest się pod wpływem dużych emocji związanych z wygraną lub przegraną i właśnie wtedy jest ważne, abyśmy wspólnie podsumowali dane spotkanie – gdzie jesteśmy i co zamierzamy zrobić. Wiem, że moi zawodnicy doceniają tą możliwość podzielenia się wrażeniami „na gorąco”. Oni zawsze mogą powiedzieć prawdę – ja nie mam z tym problemu, ale zawsze najpierw muszą spojrzeć na to gdzie jesteśmy i co stało się podczas meczu, a potem mogą wyrażać swoje opinie. Musimy jasno sobie powiedzieć co poszło źle, co funkcjonowało dobrze, a nad czym trzeba jeszcze popracować. Uważam, że te krótkie spotkania dają nam dużo i pokazują, że jesteśmy prawdziwym zespołem, a zespół musi zawsze pracować i grać wspólnie.
- Gdyby przed rozpoczęciem mistrzostw ktoś panu powiedział, że w tej trudnej grupie pański zespół wygra wszystkie spotkania i zajmie pierwsze miejsce, jak zareagowałby pan na to?
- Chyba nie wiedziałbym co odpowiedzieć. Dawno temu jasno stwierdziłem, że mistrzostwa Europy nie są naszym celem w tym roku. Tegoroczne lato miało być czasem dla młodych zawodników – mieliśmy zrobić wszystko, aby wprowadzić nowych zawodników do reprezentacji. Dlatego właśnie powiedziałem starszym siatkarzom, którzy już wielokrotnie grali dla drużyny narodowej, żeby podczas Ligi Światowej zostali w domu. Oni prosili o wolne, więc powiedziałem im, że bez problemu mogą dostać cztery miesiące odpoczynku. Przykładowo Simon Tischer czy Sebastian Schwarz mieli właśnie taką przerwę od reprezentacji i o to mi chodziło, bo potrzebowałem nowych zawodników, a jedynym sposobem na wprowadzenie nowych twarzy do drużyny jest ich gra. Tegoroczne lato było sprawdzianem czy jesteśmy w stanie znaleźć nowych zawodników do reprezentacji z myślą o 2016 roku. W tej chwili najstarszy siatkarz w naszym zespole ma 31 lat – to Simon Tischer, ale on jest rozgrywającym, więc spokojnie będzie mógł grać jeszcze w 2016, podobnie jak młodsi zawodnicy. Mamy swój cel – Rio 2016 i pod tym kątem budujemy reprezentację. Mistrzostwa Europy nie były więc dla nas najważniejsze – chcieliśmy zagrać na nich dobrze i tyle.
- Ale nie powie mi pan, że nie chciał pan wygrywać.
- Zawsze gramy po to aby wygrywać, ale po Lidze Światowej wszyscy zawodnicy dostali miesiąc wolnego. Przygotowania do mistrzostw zaczęliśmy dopiero 15. sierpnia, czyli na miesiąc przed turniejem – to za mało czasu i jasno powiedziałem to moim zawodnikom, ale powiedziałem im również, że muszą dostać ten miesiąc odpoczynku, ponieważ przez następne trzy lata nie będą mieć go praktycznie wcale. Dlatego właśnie rozpoczęliśmy przygotowania tak późno i ja za to wziąłem odpowiedzialność. Przed turniejem przyznałem, że jeżeli przegramy wszystkie spotkania, to będzie to moja wina, bo to ja podjąłem decyzję o tak krótkim okresie przygotowawczym i muszę za nią odpowiadać. Po Memoriale Huberta Wagnera zastanawiałem się czy na tych mistrzostwach uda nam się chociaż pokonać Czechów, tak aby awansować do kolejnej rundy. Potem graliśmy jeszcze towarzyskie spotkania z Włochami i tam wygraliśmy dwa razy. Wtedy pomyślałem sobie – wow, jednak nasza forma jest lepsza niż myśleliśmy.
- Wspomina pan o nowych zawodnikach w drużynie. Na wszystkich duże wrażenie zrobili dwaj środkowi, o których nikt wcześniej nie słyszał – Phillip Collin i Tim Broshog.
- Mogę przytoczyć tutaj zabawną historię związaną z Collinem. Rok temu jeden z zawodników wymieniał nazwiska młodych niemieckich siatkarzy, których zupełnie nie znałem. Miałem wtedy jeden weekend wolny, więc stwierdziłem, że zorganizuję weekend dla zupełnie nieznanych zawodników. Poprosiłem więc każdego trenera z najwyższej klasy rozgrywkowej ligi niemieckiej, aby przestawili mi jednego lub dwóch nieznanych siatkarzy. Udało im się zebrać szestnastu zawodników, których nigdy wcześniej nie widziałem. Po godzinie powiedziałem do Collina, że trafi do drużyny narodowej. To gracz, który występował w drugiej lidze i nigdy wcześniej nie grał w żadnej młodzieżowej reprezentacji. Dwa dni później rozpoczął już treningi z moim zespołem – rok temu nie mógł jeszcze występować w reprezentacji, ale powiedziałem mu, że w tym roku zagra już całe lato.
- Spotkał się pan z jakimiś trudnościami związanymi z wprowadzeniem młodych zawodników do drużyny narodowej?
- W przypadku Broshoga nie było to trudne, ponieważ on już długo grał w profesjonalnej lidze, nie jest też taki młody. Inna sytuacja była z Collinem, bo dla niego wszystko było nowe. Ten zawodnik wcześniej trenował dwa lub trzy razy w tygodniu, a teraz czasami trenuje nawet trzy razy dziennie, więc dla niego to była duża zmiana, ale radzi sobie świetnie. Nie gra może swojego najlepszego turnieju, ale tak jak wspominałem – nowi zawodnicy przyjechali tu po naukę. Cały zespół nie gra perfekcyjnie, ale to my jesteśmy pierwsi w grupie. To pokazuje, że jako drużyna prezentujemy się dobrze i naprawdę jestem dumny z mojego zespołu i to nie są puste słowa.
- Jest pan trenerem-przyjacielem dla swoich zawodników?
- Zdecydowanie nie, ale każdy z moich zawodników może do mnie zawsze przyjść i powiedzieć co go dręczy. Opiszę tu ostatnią sytuację z Gyorgym Grozerem - jego córka ma sześć lat i w tym roku szła do szkoły po raz pierwszy. Gyorgy chciał ją zabrać na lekcje i dla mnie nie było to problemem, ponieważ wiem jakie to jest ważne, aby ojciec był przy swoim dziecku w takiej chwili. Gyorgy dostał wolne przedpołudnie aby spędzić go ze swoją córką, a potem trenował dwie godziny dłużej, więc rozwiązanie było proste i każdy był szczęśliwy. Dla mnie jest ważne, że zawodnicy mogą ze mną rozmawiać. Każdy z nas ma swoje problemy, ale możemy o nich spokojnie porozmawiać. Czasami moje decyzje są dobre, czasami złe – jestem tylko człowiekiem i jak każdy popełniam błędy.
- Mówi pan o potrzebie rozmowy – czy wobec tego zawodnicy mogą zgłaszać swoje pomysły, uwagi do treningów?
- Oczywiście, że tak i ja bardzo chętnie ich słucham. Bardzo dużo czytam – mam taką przypadłość, że ciągle muszę coś robić. Jak byłem mały, to moi rodzice karali mnie pięcioma minutami siedzenia na krześle. Wciąż doskonale to pamiętam, choć miałem wtedy tylko cztery lub pięć lat, ale dla mnie to była najgorsza kara. Lubię wciąż poszerzać swoje horyzonty, być lepszym trenerem. Nie najlepszym, ale wciąż szukającym nowych, lepszych rozwiązań. Po mistrzostwach Europy lecę do Brazylii, aby obejrzeć otwarte mistrzostwa świata juniorów. Jadę tam z własnej woli – to nie nakaz federacji. Chcę po prostu zobaczyć te rozgrywki, bo lubię siatkówkę - pod tym względem mogę powiedzieć, że jestem szalony i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Wracając do pytania - odniosę się tutaj do książki Daniela Pinka „Drive”. Książka podaje trzy rzeczy, które cię motywują. Pierwszą z nich jest cel – jeżeli nie masz celu w swoim życiu czy w siatkówce, nie możesz iść dalej. Drugą z nich jest autonomia, która oznacza, że to ty decydujesz w jaki sposób dojdziesz do tego celu. Wreszcie na koniec jest mistrzostwo, czyli ciągła potrzeba bycia kimś lepszym. W osiągnięciu mistrzostwa potrzebujesz pomocy, czyli kogoś kto pomoże ci w tej drodze, ponieważ gdy idziesz sam, to jest to znacznie trudniejsze. Ja na przykład czytam książki, aby być mądrzejszym, rozmawiam z dziennikarzami i od nich też dowiaduję się czegoś nowego. Strategię opisaną w tej książce wykorzystuję również w pracy z moimi zawodnikami. Mamy cel, potem oni dostają autonomię. Ja nigdy nie mówię zawodnikom, że muszą trenować – oni wybierają pory treningów i wiedzą, że nie patrzę i nie sprawdzam kto ćwiczy, a kto nie. Daję im wskazówki nad czym muszą jeszcze popracować, ale to oni decydują czy je wykorzystają i to właśnie motywuje ich do dalszej pracy. W zeszłym roku podczas Ligi Światowej dostałem harmonogram meczów i to zawodnicy wybrali spotkania, na które pojadą, a w których będą chcieli mieć wolne. Taki system zafunkcjonował dobrze, bo graliśmy w finałach Ligi Światowej. Każdy zawodnik potrzebuje odpoczynku. Simon Tischer jest szczęśliwy po spędzeniu czterech miesięcy ze swoją rodziną. Po powrocie przyszedł do mnie i zapytał, co może zrobić dla drużyny. Dla niego nie jest problemem siedzenie na ławce rezerwowych – cieszy się, że może tu być i pomóc Lukasowi Kampa grać dobrze i to jest wspaniałe. Chcę mieć zawodników, którzy cieszą się siatkówką i są zmotywowani do gry.
- Wracając do mistrzostw, co pan myśli o dalszej części turnieju? Mieliśmy już kilka niespodzianek w grupach i w kolejnych meczach również wszystko może się zdarzyć.
- To prawda. Dla mnie zajęcie pierwszego miejsca w tej trudnej grupie pokazało, że możemy grać dobrze. Teraz już nie możemy przegrać żadnego spotkania – możemy tylko wygrywać. Niemcy mają w swoich głowach przeświadczenie, że czasami grają dobrze, a czasami źle i nie są w stanie wygrać trzech meczów z rzędu. A tutaj, w tej trudnej grupie, wygraliśmy wszystkie spotkania i zajęliśmy pierwsze miejsce. To był dla mnie sygnał, że jest dobrze. Zobaczymy z kim zmierzymy się w ćwierćfinale, ale na pewno będziemy czerpać radość z gry.
- Podtrzymuje pan zdanie, że to Rosjanie zdobędą tytuł mistrza?
- Oczywiście, że tak. Nie zmieniam swojego zdania w trakcie turnieju. Rosja jest niezwykle mocna i może grać dużo lepiej. Nie widzę jakiegokolwiek zespołu, który może ich pokonać, poza oczywiśce Niemcami.
- Naprawdę wierzy pan, że jest w stanie wygrać dwukrotnie z Rosją?
- Oczywiście. Wydaje mi się, że pokonanie Polski w Polsce w tym przypadku jest trudniejsze. Mieliśmy nadzieję, że gdy pokonamy Rosjan, to później zmierzą się oni z Polską i Sborna wyeliminuje Polaków, ponieważ sądzę, że Rosja wygra każdy następny mecz od tego momentu. Te zespoły jednak nie zagrają przeciwko sobie w kolejnych fazach. Zobaczymy co się dalej wydarzy.