W znakomitych nastrojach do Rosji
W znakomitych nastrojach wyruszyli na walkę o Final Four Ligi Mistrzów siatkarze PGE Skry Bełchatów. Co prawda zaliczka z meczu w Łodzi, kiedy zespół trenera Daniela Castellaniego pokonał Iskrę Odincowo jest niewielka, ale w Bełchatowie nikt nie wątpi w to, że szanse w rewanżu są co najmniej wyrównane.
Wczoraj popołudniu mistrzowie Polski trenowali we własnej hali, po czym wsiedli w autokar i pojechali do Warszawy, skąd rano polecą do Rosji. W zajęciach nie uczestniczyli Janne Heikkinen oraz Paweł Maciejewicz. Ta dwójka pozostanie w Bełchatowie i tylko przed telewizorem będzie mogła dopingować swoich kolegów. Pozostali zawodnicy czują się dobrze, mimo że w weekend Skra zagrała dwa ciężkie mecze w Pucharze Polski.
- W poniedziałek mieliśmy odnowę biologiczną, a we wtorek lżejszy niż zwykle trening - mówi II trener Skry Jacek Nawrocki. - Mam nadzieję, że to wystarczy, aby zregenerować siły.
Bełchatowianie sporo czasu poświęcili na taktykę. - W spotkaniu w Łodzi Rosjanie zaskoczyli nas zmiennością zagrywki - dodaje Nawrocki. - To nie był klasyczny mocny serwis, a taktyczny, celowany. Musimy być gotowi w rewanżu na oba rozwiązania.
W dobrym humorze był także kapitan Skry Mariusz Wlazły, który wypoczął i czuje się świetnie. - Ten mecz może dać nam przepustkę do Final Four i będzie jednym z najcięższych w tym sezonie - uważa "Szampon". - Jadąc tam będziemy walczyć, a ponieważ to tylko sport, to wszystko się może zdarzyć. Chcemy wygrać i nie dopuścić do szóstego seta, który mógłby być wielką loterią. To, że zdobyliśmy ostatnio Puchar Polski jest już historią, choć pewne napięcie z nas dzięki temu zeszło, ale nie myślimy o tym. Teraz koncentrujemy się tylko i wyłącznie na naszym upragnionym celu tzn. awansie do turnieju w Pradze.
Mecz Skry z Iskrą Odincowo w czwartek (17.00). Pierwsze spotkanie wygrał mistrz Polski 3:2.
Powrót do listy