Waldemar Sagan: siatkówka wróci
Okres zawieszenia wszelkiej aktywności sportowej związanej z globalnym rozprzestrzenianiem się koronawirusa nie oznacza bezczynności dla organizacji i instytucji sportowych. Trzeba mieć nadzieję, ba przekonanie, że normalność i sport wkrótce wrócą. Tak myśli Waldemar Sagan – członek Prezydium Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
pzps.pl: w pierwszej kolejności zapytamy o zdrowie – Pana Prezesa i najbliższych.
Waldemar Sagan – Członek Prezydium Zarządu PZPS: Na szczęście nie mam koronawirusa, ani ja, ani nikt z moich najbliższych. Dostosowuję się do wszelkich zaleceń i rozporządzeń. Z żoną nie wychodzimy z domu, a córka dostarcza nam zakupy. Czekamy z utęsknieniem, żeby to się zmieniło.
Świat, w tym siatkarski pozornie zatrzymał się w miejscu, ale tylko pozornie. Przed takimi organizacjami, jak PZPS, CEV, FIVB wyzwania dotychczas nieznane. Czy dotychczasowe decyzje są adekwatne do sytuacji?
Koronawirus jest problemem o wymiarze globalnym. Wszyscy muszą dostosować się do tej – nadal przecież nieprzewidywalnej sytuacji, czego dowodem jest przesunięcie igrzysk olimpijskich – tak gigantycznej imprezy. Zdrowie i życie są najważniejsze! Jeśli chodzi o działania PZPS, CEV, czy FIVB są adekwatne do zagrożeń. CEV zamierza wesprzeć kluby finansowo, a to obecnie bardzo ważne dla przyszłości klubowej siatkówki.
Polski Związek Piłki Siatkowej, a dokładniej Wydział Rozgrywek podjął szybką decyzję o klasyfikacji w pierwszej lidze kobiet i drugich ligach, co jest niezmiernie ważne dla klubów w perspektywie kolejnego sezonu. To, w tych niezmiernie skomplikowanych warunkach pozwala na w miarę wczesne przygotowanie się do nowego sezonu.
Ważnym i rozsądnym posunięciem związku, ze względu na bezpieczeństwo było odwołanie warszawskiego World Tour. Czasami można odnieść mylne wrażenie, że są to może ruchy nieco spóźnione, ale nikt nie przypuszczał, że COVID-19 będzie się rozprzestrzeniał, tak szybko i w takiej skali. Taki rozwoju wypadków trudno było przewidzieć.
Co dla PZPS będzie najważniejszym wyzwaniem w czasie?
Utrzymanie ciągłości szkolenia. Wydział Szkolenia ma przygotowane plany akcji szkoleniowych, ale powinien je na bieżąco korygować w zależności od rozwoju sytuacji. Drugie zadanie, to jeśli będą już bezpieczne warunki – próba dokończenia rozgrywek młodzieżowych, co w rezultacie decyduje o punktacji, a ona ma w perspektywie przełożenie na poziom finansowania. W tym też obszarze trzeba podjąć próbę kontynuacji i zakończenia rozgrywek Kinder+Sport, które są podstawą naszej piramidy promocji siatkówki wśród dzieci i młodzieży.
Trzeba też bardzo poważnie zastanowić się nad tematem Walnego Zgromadzenia Delegatów PZPS, którego termin wyznaczony jest na początek czerwca, a przecież nie mamy jeszcze kompletu delegatów wyłonionych w województwach. To niezwykle trudne wyzwanie w obecnej sytuacji.
Na ile zmieni się sport, siatkówka po pandemii?
Mam nadzieję, że będzie wyglądać jak przed pandemią, ale jest też wiele zagrożeń. Najważniejsze pytanie: jak będą wyglądać kluby po pandemii? Kluby to współpraca z samorządami, sponsorami, partnerami i tu nasuwa się kolejne pytanie: jak samorządy, sponsorzy, partnerzy przeżyją ten okres? Czy będą jakieś perturbacje? Czy nasi sojusznicy pozostaną z siatkówką?
Kolejne pytanie: czy po pandemii szybko wrócimy na taki poziom sportowo-organizacyjny na jakim byliśmy? To są jednak kwestie od nas w dużym stopniu niezależne i musimy bardzo uważnie obserwować generalne trendy gospodarcze, prawne, instytucjonalne.
Jakie są mocne strony Polskiej Siatkówki na czas po pandemii? Jakie są zagrożenia?
Mamy mocne struktury, mamy dobrze zorganizowane szkolenie we wszystkich kategoriach wiekowych, mamy Szkoły Mistrzostwa Sportowego, mamy projekt Siatkarskie Ośrodki Szkolne – jest tylko ważnym, by w tej nowej sytuacji, jak najszybciej wprowadzić system treningowy, dalej system rozgrywek. Bez szkolenia, nawet przy dobrych strukturach nie będzie postępu.
Zasadniczym zagrożeniem jest to, że te ograniczenia wynikające z pandemii będą utrzymywać się długo i w rezultacie może pojawić się marazm. Trzeba też zrozumieć i przyjąć, że w takim stanie, z jakim mamy do czynienia na przykład we Włoszech, czy Hiszpanii, najważniejsze są zdrowie i życie, a sport musi zejść na plan dalszy. To jednak nie unicestwi sportu. Chcę być optymistą i wierzyć, że obecne obostrzenia, kiedy pojawią się ku temu racjonalne przesłanki przestaną obowiązywać i sport wróci.
Szczególnie bliskie są panu obszary siatkówki żeńskiej. Dla żeńskiej kadry narodowej, to miał być sezon na umocnienie pozycji międzynarodowej przed mistrzostwami świata 2022. Liga Narodów może się odbyć w ograniczonym zakresie. Czym wypełnić ewentualną lukę po VNL?
Planując szkolenie centralne reprezentacji narodowych bardzo ważnym jest by było ono zwieńczone udziałem w imprezie docelowej. Tymczasem nie wiemy nadal: kiedy, czy lub w jakiej formule odbędą się Siatkarskie Ligi Narodów? Tak, tegoroczny VNL mógłby być okazją to objęcia szkoleniem i przygotowaniem do kolejnych poważnych wyzwań zawodniczek młodszych, perspektywicznych. Dlatego trzeba szukać możliwości sparowania, gry w turniejach z udziałem reprezentacji, których kraje koronawirus dotknął w stopniu mniej dotkliwym. Za wcześnie jednak by wskazywać konkretne rywalki. Jedno jest jednak pewne – kadra Jacka Nawrockiego potrzebuje gry, potrzebuje celu w sezonie.
Siatkówka młodzieżowa. Największe wyzwanie po konawirusie stoi przed klubami, które prowadzą szerokie szkolenie. Jak tym nadzwyczajnym wyzwaniom sprostać?
Fundamentem ekonomicznym klubów młodzieżowych są środki z samorządów. Nie mniej ich działalność w dużym stopniu oparta jest o wieloletnią aktywność pasjonatów – trenerów, nauczycieli, czy rodziców. Tutaj mam nadzieję, że uda się przejść kryzys w miarę łagodnie. Nie mniej trzeba się liczyć z finansowymi ograniczeniami.
Czego Pan Prezes życzyłby Siatkarskiej Rodzinie na Święta Wielkiej Nocy?
Krótko, ale od serca: zdrowia i optymizmu dla Państwa.
Powrót do listy